Strasznie im zazdroszczę, bowiem z ich wyliczeń wynika, że mają cztery wolne dni w tygodniu, i że pracują tylko trzy dni. Wszak piątek i poniedziałek się nie liczą.
Robi to na mnie ogromne wrażenie, ponieważ przeważnie pracuję nie tylko w piątek do późna, ale także część soboty i w niedzielę. Naturalnie sam tego chciałem i nie narzekam. W głębi duszy marzę jednak o wielkim lenistwie, ale nie oszukuję się jak moja rodzina. Ja marzę radykalnie: nie jedenaście miesięcy pracy i miesiąc urlopu, a odwrotnie. Oczywiście podczas tego jednego miesiąca pracy w roku, praca wyłącznie w soboty i niedziele, pozostałe dni wolne. Pensji naturalnie w ciągu roku przynajmniej czternaście. Czy nie byłoby doskonale?
Upał podziałał mi na rozum? Bynajmniej. Miałem tylko chęć - może trochę przewrotnie i bałamutnie - wykazać, że powiedzenie "Dzięki Bogu już piątek" pasuje do każdej sytuacji. I tej, w której wolne mamy tylko weekendy, i tej, w której tylko w weekendy pracujemy. Taka już nasza natura ludzka...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?