Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dziewczynka z zapałkami" oskarża magistrat. Urzędnicy: ta fundacja jest winna pół miliona [ZDJĘCIA]

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Fundacja "Dziewczynka z zapałkami" rozstawiła we wtorek (18 lipca) przy ul. Piotrkowskiej - nieopodal łódzkiego magistratu - dziesiątki pluszaków i transparenty sugerujące, że Hanna Zdanowska, prezydent miasta i jej urzędnicy krzywdzą fundację oraz dzieci, którym ona pomaga. Magistrat zdecydowanie zaprzecza. I twierdzi, że fundacja to dłużnicy.

"Dziewczynka z zapałkami" to fundacja najbardziej znana z wysłania swoich wolontariuszy do oferowania sprzedaży okolicznościowych kartek czy właśnie zapałek. Dochód z takich akcji przeznacza na swoją statutową działalność: finansowanie posiłków czy wakacyjnych wyjazdów dla dzieci z ubogich rodzin.

Przyczyną sporu fundacji z łódzkim magistratem jest jej siedziba przy ul. Gdańskiej 29. Urzędnicy przyznali lokale pod tym adresem w 2007 r., aby "Dziewczynka z zapałkami" mogła wykorzystywać je z pożytkiem dla swoich podopiecznych.
Jak twierdzi Piotr Myśliwiec, prezes Fundacji, w 2010 r. straż pożarna, w wyniku przeprowadzonej kontroli orzekła, że przy ul. Gdańskiej 29 nie można prowadzić hostelu dla dzieci - np. przebywających w Łodzi na wakacjach. Według dokumentów fundacji, z hostelu od 2008 r. skorzystało ok. 1500 podopiecznych "Dziewczynki z zapałkami".
Jak opowiada Piotr Myśliwiec, wobec takiego obrotu wydarzeń, w 2013 r. fundacja przestała płacić wymagane przez magistrat stawki czynszu. Z jego słów wynika, że "Dziewczynka z zapałkami" poniosła "wielomilionowe" straty i domaga się zadośćuczynienia - stąd protest.

Jak na zarzuty odpowiada magistrat? We wtorek po południu otrzymaliśmy stanowisko Urzędu Miasta Łodzi:

"Fundacja Dziewczynka z Zapałkami jest winna miastu 0,5 mln zł za lokale o powierzchni blisko 1000 m2, które wynajmowała lub wynajmuje obecnie.
Fundacja nadal zajmuje dwa gminne lokale w nieruchomości przy ul. Gdańskiej o powierzchni blisko 600 m2.
Jeszcze we wrześniu 2016 r. fundacja zajmowała 3 lokale użytkowe przy ul. Gdańskiej 29: 406 m2, 448 m2 i 110 m2 – w sumie prawie 1000 m2.
8 września 2016 r. została eksmitowana z jednego z nich – 406 m2, za którego najem wciąż jest miastu winna 211 tys. zł.
Fundacja nadal korzysta z dwóch lokali:
o pow. 448 m2 – nie płacąc za niego (dług wynosi 270 tys. zł i rośnie miesięcznie o blisko 4,5 tys. zł)
oraz lokalu o pow. 110 m2 (dług 18 tys. zł – zadłużenie jest spłacane w ratach).
W sumie fundacja wciąż zajmuje 600 m2 w dwóch zadłużonych lokalach.
Przy zadłużeniu sięgającym w sumie pół miliona złotych ostatnia wpłata fundacji wynosiła…1.750 zł."

Zdaniem UMŁ, lokale przekazane fundacji nie stanowią zagrożenia dla ich użytkowników.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki