Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś mija 37 lat od meczu Widzewa Łódź w półfinale Pucharu Europy

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Sylwia Dąbrowa
7 kwietnia 1983 roku kosztujący wtedy 5 złotych Dziennik Łódzki donosił na stronie 1: „Narada sekretarzy KC PZPR z I sekretarzami KW” oraz poniżej „W pierwszym kwartale br. Polska sprzedała za granicę prawie 8 milionów ton węgla kamiennego”, a także „Posiedzenie grupy inicjatywnej budowy Centrum Zdrowia Matki”. Na stronie 2 szokowała informacja: „Poród po ciąży pozamacicznej”. Najważniejszy był jednak tego dnia Widzew.

Miejsce na górze strony zajmował sportowy tekst: „Mistrz Polski przegrał w Turynie. Włoskie catenaccio zastopowało Widzew”.

Widzew dzień wcześniej, czyli 6 kwietnia 1983 roku rozgrywał pierwszy mecz półfinału Pucharu Europy z Juventusem w Turynie. Po wyeliminowaniu Liverpoolu piłkarze Widzewa mierzyli się z inną wielką drużyną Europy. Wszyscy znamy szczegóły meczu, przegranego w Turynie 0:2, dziś skoncentrujemy się na kulisach tego spotkania, o których Dziennik Łódzki obszernie i szczegółowo donosił:

W Turynie radość, ale jeszcze rewanż w Łodzi (Red. B. Bańka specjalnie dla DŁ)

Po godz. 10 rano już gromadzili się kibice na mecz półfinałowy Widzewa z Juventusem. W momencie kiedy zamykano bramy o godz. 18.30 nie było już na Stadio Communale ani jednego wolnego miejsca.

Piłkarze Widzewa spokojni przed spotkaniem z Juventusem poczynili zakupy. Udały się, więc z optymizmem czekali na pojedynek.

Na trzy godziny przed rozpoczęciem spotkania gospodarze (Juventus) zrobili poczęstunek dla piłkarzy Widzewa. Nie uczestniczył w nim Mirosław Tłokiński. On po prostu nie lubi szynki, ani czarnej kawy. Podszedłem do niego na krótką pogawędkę i rozmowa przeciągnęła się na godzinę.

Feeria świateł

Tuż przed wyjściem piłkarzy na płytę boiska na trybunach Stadio Communale zajarzyła się prawdziwa feeria sztucznych ogni. Taką scenerię przygotowali włoscy tifosi posługując się specjalnie przyniesionymi na mecz latarkami. Na murawie stadionu wybuchło wiele petard, a tłum skandował zgodnie: Boniek, Boniek!

Kibice rozłożyli nad swoimi głowami gigantyczny przeszło 80-metrowy transparent, którego treścią były słowa pochwały dla swoich ulubieńców. Kiedy padła pierwsza bramka dla Juve Widzew jednak jeszcze nie załamał się. Choć mieli przed sobą było nie było wymagającego rywala, łodzianie grali jednak z zębem i stworzyli kilka podbramkowych sytuacji, a nawet taką o której marzył Mirosław Tłokiński. Gdyby w 41 minucie spotkania Wraga nie pchnął za mocno piłki być może widzewiacy uzyskaliby upragnioną bramkę.

Platini też optymistą

M. Platini zaprosił już rodziców na finałowy mecz Pucharu Europy do Aten 23 maja. Inna gwiazda Juventusu Paolo Rossi zwracając się na łamach prasy do Młynarczyka mówił: Przypomnę ci Barcelonę.

Zabrał też głos trener Liverpoolu B. Paisley, który stwierdził, że Widzew nie jest drużyną, która zasługuje na półfinał Pucharu Europy, nie mówiąc już o finale. Ach ci Anglicy!

Boniek - ojcem zwycięstwa Juve - tak orzekli zgodnym chórem dziennikarze włosy i francuscy. W obozie turyńskim panowała po meczu euforia. Radosne miny piłkarzy zdawały się mówić: Chyba już mamy finał.

Trener Juventusu, G. Trapattoni: - Chciałbym ostudzić radość tych, którzy już nas wysyłają na ateński finał PKME. Takiego przeciwnika, jak Widzew nie można lekceważyć.

W szatni Widzewa

Przygnębiająca atmosfera. Wszyscy piłkarze zdawali sobie sprawę, że nie wykorzystali w pełni szansy. Dziennikarze włoscy długo jednak czekali, na kogoś z kierownictwa ekipy widzewskiej.

W drodze do telefonu spotkałem Zbigniewa Bońka. - Powiem krótko. Jestem zadowolony i z siebie, i z wyniku meczu. Ale i dumny jestem z postawy Widzewa. W Łodzi będzie znacznie gorzej!

Śpiesząc się do kabiny telefonicznej, aby przekazać relację dla Czytelników Dziennika Łódzkiego nie mogłem czekać na rozpoczęcie konferencji prasowej. Zdołałem jednak dopaść trenera Władysława Żmudę. Szkoleniowiec Widzewa jak zwykle nie stracił opanowania i ze spokojem ocenił występ swojej drużyny: - Juventus wygrał zasłużenie - powiedział W. Żmuda na wstępie. - Gospodarze zaimponowali mi konsekwencją w grze i mieli więcej sił, szczególnie w grze defensywnej. (...) Na postawę mojego zespołu miała ujemny wpływ utrata głupiej bramki. Z pewnością nie straciliśmy całkowicie szansy . Ostateczne rozstrzygnięcie, kto pojedzie do Aten, zapadnie w Łodzi.

To tyle Dziennik Łódzki z 1983 roku. O rozstrzygnięciu przypomnimy na dwa tygodnie. Ciekawi nas tylko, dlaczego reporter DŁ śpieszył do kabiny telefonicznej, by nadać relację. Nie mógł zadzwonić z komórki?

06.04.1983 r.

Juventus Turyn - Widzew Łódź 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Tardelli (8), 2:0 Bettega (59).

Juventus: Zoff - Gentile, Scirea, Brio, Cabrini, Boniek, Bonini, Platini, Tardelli, Bettega, Rossi (78, Marocchino). Trener: Giovanni Trapattoni.

Widzew: Młynarczyk - Świątek, Grębosz, Wójcicki, Kamiński, Wraga (81, Myśliński), Romke, Rozborski, Surlit, Tłokiński, Smolarek. Trener: Władysław Żmuda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki