Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś trzecia rocznica śmierci wybitnego piłkarza ŁKS i reprezentacji Polski Stanisława Terleckiego. Zdjęcia

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Jacek Bogusiak, Jerzy Leszczyński i Stanisław Terlecki podczas 60. urodzin Staszka
Jacek Bogusiak, Jerzy Leszczyński i Stanisław Terlecki podczas 60. urodzin Staszka
Przeszyła wszystkich ta informacja, która napłynęła tuż po świętach, dokładnie 28 grudnia 2017 roku. Stanisław Terlecki nie żyje.

Prowadził technikum dla dzieci

Miał 62 lata. Urodził się 13 listopada 1955 roku w Warszawie. Był lewoskrzydłowym, słynącym z niekonwencjonalnego dryblingu. W 1975 roku przeszedł z Gwardii Warszawa do ŁKS. Był pewnym kandydatem do wyjazdu na mundial 1978, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja. Grał też w Cosmosie Nowy Jork.

Po zakończeniu kariery prowadził piłkarskie technikum dla dzieci na Orliku przy ul. Karpackiej w Łodzi.

Przymierzał się do napisania książki o swoim życiu. Nie zdążył.

O wirtuozie futbolu Stanisławie Terleckim powstawały książki. Pierwsza: „Boniek, Pele i ja” ukazała się przy współpracy z Rafałem Nahornym w 2006 roku. Druga pozycja: „Terlecki. Tragiczna historia jednego z najlepszych piłkarzy w Polsce” pojawiła się na półkach prawie równo rok po śmierci piłkarza. Jego życie byłoby znakomitym materiałem na scenariusz filmowy.

O Stanisławie Terleckim najwięcej do powiedzenia mają jego oddani przyjaciele: Paweł Lewandowski, wielki kibic ŁKS i talentu Staszka, Sławomir Perz, biznesmen i fan ŁKS, Jerzy Leszczyński, właściciel hotelu w Ignacewie oraz Jacek Bogusiak - kustosz tradycji ŁKS. Oni pomogli piłkarzowi w najtrudniejszych momentach.

Jacek Bogusiak, który przypomniał nam o rocznicy śmierci wybitnego ełkaesiaka, zorganizował specjalnie dla Staszka w 60. rocznicę jego urodzin uroczystość z przyjaciółmi w hotelu Leszczyński, prowadzonym w Ignacewie przez oddanego kibica ŁKS i Staszka Jerzego Leszczyńskiego.

- Miał bajeczną technikę, potrafił nogą wiązać krawaty - mówił żartobliwie o koledze z drużyny Jan Tomaszewski.

Nie zawsze potrafił sobie radzić

Stanisław Terlecki potrafił wiele zdziałać na boisku, ale poza nim, zwłaszcza po zakończeniu kariery nie zawsze umiał poradzić sobie z przeciwnościami losu. Jego życie tak się układało, że wciąż rzucało mu kłody pod nogi. Kiedy piłkarski świat stał przed nim otworem, przytrafiła mu się groźna kontuzja odniesiona na stadionie ŁKS. Był niepokornym członkiem reprezentacji i po aferze na Okęciu najbardziej ucierpiał on. Gdyby nie kontuzja, a potem dyskwalifikacja, na pewno dwa razy zagrałby na mistrzostwach świata. Część zagraniczna jego kariery także nie ułożyła się tak, jak mogła. Był dumny z synów, uczył ich gry w piłkę, chciał by uszczknęli choć trochę z jego kunsztu. Wielu z nas widziało, jak kopał piłkę z synami w starej hali pod starą nieistniejącą już trybuną stadionu przy al. Unii.

13 listopada skończyłby 65 lat. Odszedł w młodym wieku, wszak dopiero teraz osiągnąłby wiek emerytalny. Pochowany został na Cmentarzu Wolskim w Warszawie w styczniu 2018 roku. W ostatniej drodze piłkarzowi towarzyszyli kibice z dużym transparentem: „ŁKS będzie o Tobie pamiętał”.

Pamiętamy Stasiu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki