- Odnieśliśmy wrażenie, że Visnjakovs nie bardzo decyduje o swojej przyszłości. Widać było, że czuje się u nas dobrze, my też byliśmy z niego zadowoleni, ale nie po to wychodziliśmy z długów, żeby teraz licytować się i dawać zarabiać mendżerom - mówi Michał Antczak, rzecznik prasowy GKS.
Łotysz najpierw był testowany w Łodzi, ale później przez kilka dni trenował z PGE GKS Bełchatów. W poniedziałek w Bełchatowie już go jednak nie było, bo pojechał do Łodzi, gdzie podpisał kontrakt z Widzewem.
Jak już informowaliśmy, zawodnika w Widzewie ma opłacać łódzki biznesmen Grzegorz Waranecki, który jest wielkim fanem łódzkiego klubu. Gdyby nie pomoc Waraneckiego, Visnjakovs nie miałby szans gry w Widzewie, bo jego zarobki znacząco przekraczają limit pięciu tysięcy złotych brutto, który nałożyła na łódzki klub Komisja Licencyjna PZPN.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prywatny sponsor chce kupić piłkarza dla Widzewa Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?