Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Górniak robi prawo jazdy. Jaki to stres, wie każdy kierowca

Anna Gronczewska
Hitem jesiennej ramówki TVN ma być program z Edytą Górniak w roli głównej. Na oczach milionów widzów będzie robiła prawo jazdy. Czy jej się uda - przekonamy się niedługo. Jest jednak szansa, że celebrytka robiąca prawo jazdy pozwoli oswoić lęki tysięcy Polaków, którzy mają już swoje lata, chcieliby nauczyć się samodzielnie poprowadzić auto, ale zjada ich stres albo zadają sobie pytanie, czy nie jest za późno.

Edyta Górniak ma już 47 lat. Dosyć późno zdecydowała się na to, by zasiąść za kierownicą auta. Czy przekonała ją do tego gaża, jaką zaoferowali jej producenci programu? Podobno za jeden odcinek ma dostawać 100 tysięcy złotych. Odcinków będzie dziesięć więc łatwo obliczyć, że gwiazda otrzyma w sumie milion złotych.

- Na pewno taki program z gwiazdą robiącą prawo jazdy przyciągnie dużą widownię- twierdzi pochodzący ze Skierniewic Maciej Wisławski, pilot rajdowy Krzysztofa Hołowczyca, z którym w 1997 roku zdobył tytuł Rajdowego Mistrza Europy. - Ale lepiej byłoby, gdyby TVN przygotował inny program z gwiazdą - o bezpiecznej jeździe i kulturze na drodze.

Maciej Wisławski dobrze pamięta czas, gdy sam robił prawo jazdy. Miał wtedy 15 lat i uczył się w liceum w Skierniewicach.

- Było to prawo jazdy na motocykl - wspomina. - Przyszli do nas przedstawiciele Ligi Obrony Kraju i zorganizowali kurs. Zapisali się sami chłopcy. Jako piętnastolatek ukończyłem kurs, ale na odbiór prawa jazdy musiałem poczekać jeszcze rok.

Maciej Wisławski za kierownicą auta pokonał tysiące kilometrów. Widział na drodze różne sytuacje. Uważa, że prawo jazdy jest dziś niezbędne do funkcjonowania we współczesnym świecie. Jednak nie każdy ma predyspozycje do tego, by siadać za kółkiem.

- Uważam, że dziesięć procent ludzi nie powinna mieć prawa jazdy - zauważa Maciej Wisław-ski. - Jazda autem to nie tylko techniczna biegłość, to jednocześnie umiejętność współpracy na drodze. Wiele osób nie może nawiązać takiej współpracy. Pokaż mi, jak jeździsz, to powiem ci, jakim jesteś człowiekiem. Chamem czy kulturalną osobą. Niestety, po tym, co dzieje się na drodze, mogę powiedzieć, że tych ostatnich Polaków jest coraz mniej! Dlatego uważam, że nie wystarczy zdać egzamin na prawo jazdy. Powinno się przechodzić odpowiednie badania psychologiczne.

Z tymi 10 procentami niezdolnych do prowadzenia auta nie zgadza się Zbigniew Popławski, doświadczony instruktor nauki jazdy z Łodzi: Przez blisko pół wieku pracy spotkałem może trzy osoby, które nie nadawały się do kierowania samochodem. Faktycznie nie miały predyspozycji i lepiej, że zrezygnowały.

Z badań statystycznych wynika, że w Polsce w ponad 85 procent gospodarstw domowych jest przynajmniej jeden samochód, zarejestrowanych jest blisko 30 milionów aut, miliony Polaków posiadają prawo jazdy.

Nie ma u nas górnej granicy wieku, po przekroczeniu której nie można zrobić prawa jazdy. Może je uzyskać nawet 90-letni człowiek. Oczywiście o ile nie będzie ku temu przeciwwskazań lekarskich. Przed kilku laty głośno było o pewnym mężczyźnie ze Śląska. Dobiegał 90-tki i jeszcze prowadził samochód. Zresztą z dumą podkreślał, że prawo jazdy ma od 60 lat. Chwalił się, że nie miał wypadku, ale też tym, że lubi jeździć szybko.

W efekcie przekroczył limit punktów karnych i zabrano mu prawo jazdy. Musiał więc jeszcze raz zdać egzamin. I zdał. Teoretyczną część zdał za drugim razem, a praktyczną za piątym. Zrobił sobie prezent na 88. urodziny. Tym samym stał się najstarszym Polakiem, który zdał egzamin na prawo jazdy kategorii B...

Natomiast, jak podawał serwis info-Carl, 75-letnia Ślązaczka egzamin teoretyczny zdała za 107 razem! Nie ma niestety informacji, czy przeszła pomyślnie część praktyczną. Jeden z łódzkich egzaminatorów przypominał zaś historię pani po siedemdziesiątce, która zdała egzamin praktyczny za trzecim razem. Podobno obiecała umierającemu mężowi, że zacznie jeździć autem...

Przyjmuje się, że za pierwszym razem egzamin zdaje tylko 30 procent Polaków, którzy do niego podchodzą. Nikogo nie dziwi, że ktoś zdaje po 10 razy. Wiek i płeć nie przesądzają o sukcesie lub porażce. Polski rekordzista, 25-letni mężczyzna, 113 razy podchodził do egzaminu teoretycznego, a 5 razy do praktycznego. 26-letnia dziewczyna egzamin teoretyczny zdała za 65 razem, a praktyczny też za piątym. 38-latka z Łodzi wykazała się wielką determinacją, bo dopiero za 19 razem zdała egzamin praktyczny.

- Podziwiam ich, bo sama zdałam za piątym razem - mówi Katarzyna Nowicka, ekonomistka z Łodzi. - Przyznam, że przed tym ostatnim egzaminem byłam tak zestresowana, że myślałam, iż wysiądę z auta na pierwszych światłach. Ale zdałam. Jazda po mieście nie była dla mnie bardzo trudna. Największe problemy miałam na placu manewrowym. Ze trzy razy odpadłam na tzw. rękawie. Brałam nawet dodatkowe lekcje. Wydałam masę pieniędzy, ale wreszcie się udało. Prawo jazdy mam od 12 lat. Znajomi mówią, że jestem dobrym kierowcą.

Waldemar Nowicki prowadzi własną firmę informatyczną i nie wyobraża sobie dziś życia bez kierowania samochodem. Prawo jazdy zdał dopiero za czwartym razem.

- Miałem wtedy 22 lata, był początek lat dziewięćdziesiątych - opowiada. - Zżerał mnie stres, choć zanim poszedłem na prawo jazdy to jeździłem po polnych drogach samochodem ojca, dużym fiatem. Prawo jazdy robiłem na „maluchu”. Nie zapomnę pierwszej jazdy po mieście. Jeździłem zakorkowaną ul. Narutowicza, a potem ul. Kilińskiego w Łodzi. Gdy wysiadłem z auta, byłem całkiem mokry. Potem egzamin oblewałem przez głupoty. Na przykład raz nie ustawiłem lusterka po wejściu do auta. To wystarczyło egzaminatorowi, by mnie „oblać”. Nie zrażałem się, bo wiedziałem, że potrafię kierować autem, i w końcu zdam.

Zbigniew Popławski jest instruktorem nauki jazdy od 1974 roku. Jeszcze do końca minionego roku prowadził w Łodzi własną szkolę nauki jazdy. Widział i przeżył wiele. Najstarsza jego kursantka miała 70 lat. Pamięta też emeryta, który zdał egzamin za drugim razem. Nieraz spotkał ludzi, którzy po kilkanaście razy przystępowali do egzaminu na prawo jazdy. Nie uważa ich jednak za nieudaczników czy niedouczonych.

- Egzamin na prawo jazdy jest wyjątkowy, wiąże się z ogromnym stresem - mówi Zbigniew Popławski. - Wiele lat temu na kursie był u mnie znany dziś łódzki lekarz. Powiedział mi, że zdawał w życiu wiele trudnych egzaminów, ale żaden nie był tak trudny, jak ten na prawo jazdy.

Zbigniew Popławski twierdzi, że na wynik egzaminu wpływ ma wiele czynników. Jak chociażby odporność psychofizyczna, forma, w jakieś się jest danego dnia, pogoda. Ale też egzaminator.

- Tu o wyniku egzaminu nie decyduje komisja, a jedna osoba - dodaje Zbigniew Popławski.

Statystyki, że tylko trzydzieści procent kursantów zdaje egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem, Zbigniew Popławski komentuje tak:

Nie zgodzę się z tym, że 7 na 10 osób jest nieprzygotowanych do egzaminu i dlatego go nie zdaje - przekonuje Zbigniew Popławski. - To nie zawsze jest wina zdającego. Nie zgadzam się też z tym, że nie przygotowała ich szkoła.

Krzysztof Dolder przez ponad 30 lat przygotowywał różnych ludzi do egzaminu na prawo jazdy. Prowadził w Łodzi szkołę nauki jazdy.

- Ktoś nawet bardzo oporny na wiedzę zdawał egzamin za czwartym razem - twierdzi pan Krzysztof. - Obserwując przez te lata kursantów, dochodzę do wniosku, że największy problem mieli z myśleniem.

Skalę stresu, jaki przechodzi kursant, zwłaszcza w podeszłym wieku, pokazuje tragedia, do której doszło 25 czerwca tego roku na placu manewrowym w Rybniku. 68-letnia kursantka miała jechać na placu manewrowym pasem ruchu do przodu i do tyłu, tak zwanym łukiem. W pewnym momencie kobieta zamiast na pedał hamulca nacisnęła na gaz. Potrąciła śmiertelnie 35-letniego instruktora, który w tym czasie egzaminował inną osobę, a następnie uderzyła z wielką siłą w zaparkowany w pobliżu samochód. Kursantka usłyszała od prokuratora zarzuty. Trudno sobie wyobrazić, że kiedykolwiek podejmie próbę zrobienia prawa jazdy.

Zbigniew Popławski pamięta podobną sytuację, do której doszło na łódzkim placu manewrowym.

- Było to jakieś 20 lat temu - wspomina instruktor. - Kobieta też pomyliła hamulec z gazem. Prosiliśmy, by zatrzymała auto, a ona jeszcze mocniej naciskała na pedał gazu. Uszkodziła kilka aut, ale szczęśliwie nikt nie zginął...

Grażyna Romańska mieszka dziś w Łodzi, a prawo jazdy zrobiła wiele lat temu na Śląsku. Nie zapomni zdarzenia, które spotkało ją podczas kursu.

- Nie wiem jak jest teraz, ale zwykle podczas tzw. jazd do auta wsiadały dwie osoby chodzące na kurs - wspomina. - Skończyłam prowadzić „malucha”, bo na tych autach najczęściej robiło się prawo jazdy, i przesiadłam się na tylne siedzenie. Autem kierowała koleżanka z kursu. Obok siedział instruktor. W pewnym momencie odwrócił się moim kierunku i podał mi swoją kurtkę. Miałam ją położyć na tylnym siedzeniu. W tym momencie dziewczyna prowadząca auto straciła panowanie nad kierownicą. Prawdopodobnie o coś zahaczyła i wjechała na chodnik. Potrąciła idącą nim kobietę.

- Nie zapomnę tego huku i człowieka leżącego na masce - wspomina Grażyna. - Potem była sprawa sądowa, składałam zeznania. Na szczęście ta kobieta nie doznała poważnych obrażeń. Ale nie zniechęciłam się do kie-rowania samochodem. Prawo jazdy zdałam za pierwszym razem!

Krzysztof Dolder uważa, że jeśli ktoś nie zdaje prawa jazdy więcej niż pięć razy, to powinien sobie dać spokój z kierowaniem autem.

- Zwłaszcza jeśli ma te 35 lat - dodaje Krzysztof Dolder. - Widać, że nie dorósł do tego, by kierować autem. Są przecież taksówki, komunikacja miejska.

Krzysztof Dolder mówi prostą prawdę, że na kursie człowiek się wszystkiego nie nauczy, bo wiele rzeczy przychodzi z czasem, z doświadczeniem.

- Czy młodzi ludzie uczą się szybciej? - zastanawia się Krzysztof Dolder. - Wszystko zależy od motywacji. Jeśli rodzice wysyłają córkę na prawo jazdy, bo uważają, że musi je mieć, a 19-letnia dziewczyna nie marzy o nim, to bywa różnie. Ona nie ma motywacji, pojawia się duży stres i kończy się tym, że nawet jak ma prawo jazdy, to i tak nie jeździ autem.

Zofia Kłusek dobiega już siedemdziesiątki. Ją do robienia prawa jazdy nie zmusili rodzice, ale... jej szef. Uznał, że auto będzie pomagać jej w pracy. Zapisał ją na prawo jazdy, opłacił kurs.

- Byłam już po pięćdziesiątce - wspomina Zofia. - Bałam się tego kursu. Tym bardziej że do dziś nie potrafię jeździć na rowerze... Ale postanowiłam spróbować, choć wiele osób pukało się w głowę, gdy mówiłam im, że robię prawo jazdy. Szło mi ciężko. Brałam wiele dodatkowych jazd. Egzamin zdałam za drugim razem, ale autem sama pojechałam raz czy dwa razy. Nawet szef uznał, że lepiej, bym nie jeździła. Stwierdził, że woli mieć żywą pracownicę.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki