Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Jungowska: Grunt to spokój!

Robert Migdał
Archiwum prywatne Edyty Jungowskiej
Z Edytą Jungowską, aktorką rozmawia Robert Migdał

Co rodzice czytali pani przed snem?
Z dzieciństwa pamiętam przede wszystkim "Pyzę na polnych dróżkach", bo najchętniej czytała mi ją mama. Ale zdecydowanie moją idolką była Pippi. Zresztą książki Astrid Lindgren były wszechobecne w moim domu. A synkowi co pani czytała do snu?Mikołajka. Uwielbiał też Karlssona z Dachu - trzy tomy przygód Karlssona czytane były na okrągło. Później z równą pasją słuchał już tylko "Harry'ego Pottera" na audiobookach w wykonaniu Piotra Fronczewskiego.

Lubiła pani miłe bajki, o księżniczkach, zwierzątkach, czy bardziej te mroczne: Hansa Christiana Andersena, braci Grimm?
Andersen był dla mnie zawsze zbyt depresyjny, doceniłam go dopiero już jako zupełnie dorosła osoba. Jako dziecko nie przepadałam za nim. Lubiłam przede wszystkim książki przygodowe i czysto dziewczyńskie, jak "Ania z Zielonego Wzgórza."

Teraz też czyta pani bajki, prywatnie czy tylko zawodowo?
Mój syn wyrósł już z bajek, więc czas "Poczytaj mi mamo" minął bezpowrotnie. Niestety. Dzisiaj czytam bajki już raczej tylko zawodowo, nagrywając audiobooki i uczestnicząc w licznych czytelniczych projektach, między innymi Fundacji "Cała Polska czyta dzieciom". Ostatnio czytałam książki na podwórkach - w ramach akcji "Książka jest OK".

Skąd pomysł, żeby nagrać audiobooki z książkami Astrid Lindgren? Co jest niesamowitego w tych książkach?
Moim marzeniem jest wydanie w formie audiobooków wszystkich książek Astrid Lindgren. Uważam, że to niesamowita autorka, z niebywałym słuchem na dziecięcy świat i znajomością ich potrzeb. Oczywiście, miałam pewne obawy, czy sielskość "Dzieci z Bullerbyn" jest w stanie porwać współczesne dzieciaki, ale dochodzą mnie słuchy, że tak. Jest to dla mnie znak, że wciąż najbardziej inspirujące są zabawy, gdy ma się do dyspozycji kijek, sznurek i grupę przyjaciół, a nie wypasiony komputer. Kosmiczne potwory i przesłodzone do granic możliwości księżniczki we wszystkich odcieniach różu są dobre tylko na chwilę. No chyba, że tylko nimi "karmimy" nasze dzieci - wtedy robi się niebezpiecznie, bo mogą utknąć w plastikowym świecie konsumpcyjnych wartości.

Kto jest pani ulubionym bohaterem książek Astrid Lindgren?
Oczywiście, Pippi Pończoszanka! Szalona, przewrotna, oryginalna, z niebywałym poczuciem humoru i niebanalną fantazją. No i ponadczasowym mottem życiowym: "Nie martwcie się o mnie - ja zawsze sobie dam radę". Tak, to zdecydowanie moja ulubienica. Choć ostatnio coraz częściej odwołuję się do złotej myśli innego bohatera - do życiowej dewizy Karlssona z Dachu - "Grunt to spokój!".

Nagrywanie audiobooków to tylko ciężka praca czy też świetna zabawa?
To przede wszystkim ciężka praca. Proces nagrania kilugodzinnego audiobooka jest długi i pracochłonny. Oczywiście, można to zrobić szybko i tanio, ale ja jestem perfekcjonistką. Radość daje mi to, że znajduję odpowiedni ton dla danej książki lub kiedy uda mi się złapać charakter postaci. Siedzę w studiu wiele godzin, żeby uzyskać zadowalający mnie efekt. Do tego dochodzi jeszcze muzyka, która w naszych audiobookach jest bardzo ważna. Jak do tej pory najczulsze ucho na nasze bajki ma Sambor Dudziński, dobrze znany kompozytor. I jeszcze grafika - autorstwa Piotra Sochy, bo szczególną wagę przywiązuję do estetycznej strony. Chcę, żeby ta mała płytka, która w rezultacie trafi do rąk dzieci, była małym gadżetem, błyskotką, która cieszy nie tylko ucho, ale i oko.

Nie bała się pani nagrywać dla dzieci, to przecież najsurowszy krytyk, najbardziej wymagający widz, który jak mu się coś nie podoba, to od razu krzyknie: "Król jest nagi"?
Jasne, że się bałam! Dzieci bywają bardzo surowe, wyłapują w mig błędy i jakikolwiek fałsz. Dlatego też wkładam w moje audiobooki masę pracy. Nie idę na łatwiznę. Bo warto. Coraz częściej słyszę albo czytam wpis na naszym facebookowym profilu, że dziecko nie chce się oderwać od słuchania i puszcza nasze płyty na okrągło. Pojawiają się nawet zdania, że Pippi uzależnia, ale według mnie to bardzo pozytywne uzależnienie.

Lubi pani chyba pracować dla dzieci: As i Ala, użyczała pani głosu w "Toy Story", "Smerfach", "Kacperku"...
Lubię. Miałam szczęście brać udział w wielu niebanalnych projektach dla dzieci. Wiem, że wiąże się to zarówno z moim wyglądem, jak i głosem. Jest w nim wciąż dziewczęca nuta. I być może przydatny jest też mój niepokorny charakter. A dzieci lubią "charakterki". Zawsze staram się, żeby traktować dziecięcych słuchaczy bardzo serio, nie słodzić, nie "dzidzibudzić" - mam wrażenie, że potrafią to docenić.

Ma pani w sobie coś z dziecka?
Trudno kobiecie po czterdziestce chwalić się dziecięcymi cechami, bo to zakrawa na infantylizm, ale na pewno w moim zawodzie pewien pierwiastek dziecięcości jest potrzebny. Zwłaszcza, jeśli chodzi o otwartość i niczym nieograniczoną wyobraźnię. Ta bardzo się przydaje. Jeśli chodzi o cechy bohaterów Astrid Lindgren, to chyba najbliżej mi do Pippi - nie poddaję się.

Na płytach też pani śpiewa. To nietypowe dla audiobooków. Powstało coś w rodzaju słuchowiska. Na dodatek dołączona jest do nich "Książka do nieczytania". Skąd taki pomysł?
Ideą moich audiobooków jest to, by dzieci wraz z płytą otrzymały coś extra - albo książeczkę do nieczytania, która służy do zabawy inspirowanej czytaną przeze mnie opowieścią, albo puzzle, albo naklejki. Dzieci uwielbiają prezenty, kochają twórcze zabawy - właśnie dlatego postanowiłam, że oprócz audiobooka dostaną coś jeszcze.

Żeby wydać te książki, założyła pani wydawnictwo.
To był mus, bo nikt nie chciał tego ze mną zrobić. Wydawanie audiobooków wcale nie jest w Polsce dochodowym interesem, a robić to dobrze, oznacza ryzykować, chociażby finansowo. Poza tym chciałam robić to na moich warunkach - dobrać odpowiednich ludzi, kompozytora, grafika. Oczywiście, jest satysfakcja, ale okupiona ogromem nie-wdzięcznej papierkowej roboty, której szczerze nienawidzę.

Jakie jest pani marzenie?
Rozwijać się. Jako wydawca, ale też jako aktorka. Wkrótce kolejne płyty z przygodami Karlssona z Dachu oraz nowe audiobookowe projekty, które planuję wydać. Ale szykuję też powrót do teatru - bardzo się za nim stęskniłam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki