5/27
Następnym etapem była sześcioklasowa szkoła...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Następnym etapem była sześcioklasowa szkoła ogólnokształcąca. Naukę podzielono tu na dwa etapy - czteroletnie gimnazjum ogólnokształcące i dwuletnie liceum ogólnokształcące. By zacząć naukę w gimnazjum trzeba było mieć skończone 12 lat, a także wykazać się wykształceniem objętym programem nauczania sześciu klas szkoły powszechnej trzeciego stopnia. Aby dostać się do gimnazjum trzeba było zdać egzamin wstępny. Nauka w gimnazjum kończyła się tzw. małą maturą. Po małej maturze można było się ubiegać o przyjęcie do dwuletniego liceum ogólnokształcącego, zawodowego lub trzyletniego liceum pedagogicznego.

Liceum ogólnokształcące uchodziło za elitarne. Jego uczniowie mogli wybrać specjalizację - klasyczną z nauką łaciny i greki, humanistyczną (wtedy uczyli się tylko łaciny), matematyczno-fizyczną i przyrodniczą. Absolwenci liceum przystępowali do dużej matury. Posiadając świadectwo dojrzałości można było zdawać na studia.

Wdrażanie reformy Jędrzejewicza rozpoczęto w lipcu 1932 roku. Jej konsekwencją było to, że w roku szkolnym 1932/1933 nie przeprowadzano naboru do pierwszej klasy ośmioletniego gimnazjum. Pierwsi uczniowie, którzy przeszli nowy cykl kształcenia matury zdawali w 1939 roku.

Przed wojną egzamin maturalny był podzielony na część pisemną i ustną. Tak jak obecnie zaczynał się pisemną maturą z polskiego. Pisali wypracowanie na jeden z trzech podanych tematów. Mieli na to pięć godzin. Potem, również pisemnie, zdawano egzamin dojrzałości z przedmiotów odpowiadających profilowi klasy. Następnie maturzystę czekały cztery egzaminy ustne. Sam wybierał przedmioty, ale musiał uwzględnić profil klasy, w której się uczył. Ważnym elementem przedwojennych matur było to, że uzyskaną w szkolę wiedzę trzeba było połączyć z aktualną sytuacją społeczno-polityczną. Tak też konstruowano wówczas maturalne pytania.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>>


6/27
Maturę zwykle zdawano na przełomie maja i czerwca. W 1932...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Maturę zwykle zdawano na przełomie maja i czerwca. W 1932 roku dziennikarze „Głosu Porannego” ubolewali nad losem maturzystów. A poświęcony tej sprawie artykuł zatytułowano „Krwawy bilans matury. Pedagodzy powinni się zastanowić nad celowością egzaminów dojrzałości!”.

- Zróbmy doroczny bilans tych niepotrzebnych tortur - pisali dziennikarze „Głosu”. - Niedawno maturzystka straciła zmysły w czasie składania egzaminu. Kilku uczniów pozbawiło się życia, kilku zbiegło z domów.

Dyskutując nad mękami maturzystów podniesiono też sprawę kształcenia zawodowego. Uznano, że w Łodzi jest za mało szkół zawodowych. Takich, w których uczniowie nie tylko po skończeniu szkół powszechnych, ale i średnich mogliby się nauczyć konkretnego zawodu. W przedwojennej Łodzi było tylko pięć państwowych szkół zawodowych, trzy prywatne i jedna miejska. Zapowiadano, że ma się to zmienić.

Z kolei w 1933 roku nad losem maturzystów użalała się „Ilustrowana Republika”. Zauważała, ze system egzaminów polega na tropieniu bezbronnego dziecka przez wyrafinowanych myśliwych. A przecież szkoła nie jest urzędem, sądem, a instytucją wychowawczą.

- Jesteśmy w okresie egzaminów naturalnych - pisali dziennikarze „Ilustrowanej Republiki”. - Od kilku dni trwają matury pisemne, a za dwa tygodnie zaczną się ustne. Setki uczniów i uczennic przeżywać będzie najsurowsze tortury moralne. Kto wie ilu załamie się tragicznie?

CZYTAJ WIĘCEJ >>>>



7/27
Gazeta zauważała, że w co roku w tej sprawie dostają listy...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Gazeta zauważała, że w co roku w tej sprawie dostają listy od uczniów, rodziców, lekarzy. Tym razem do redakcji napisał jeden z nauczycieli.

- Egzaminy maturalne już zyskały miano nieetycznego znęcania się nad młodzieżą bezbronną, bo nie posiadającą możliwości reagowania na krzywdę, która się jej dzieje - pisał jeden z łódzkich nauczycieli. - System egzaminacyjny jest nieetyczny. Tak jak ja sądzi już coraz więcej nauczycieli.

Nauczyciel krytykuje też tzw. egzaminy przejściowe. Skandalem dla niego było to, że nawet promocja z klasy do klasy nie mogła się obyć bez takiego egzaminu. Nie sprawdzał się też jego zdaniem system ocen.

- Musi bezwzględnie oceniać uczniów, od której to oceny nie ma żadnego odwołania - skarżył się nauczyciel. - A przecież nauczyciel mając tak dużą liczbę uczniów, przechodząc co godzina do innej klasy nie może ich dobrze poznać. Jest zbyt zmęczony i zdenerwowany. Obecny system uczy dziecko prześlizgiwania się, pływania przez życie. Nawet kosztem kłamstwa i oszustwa. Najczęściej właśnie „spryciarze” maja dobre oceny, a dzieci pracowite, ale mniej zdolne, sprytne z trudem przechodzą przez szkołę.

Maturzystom radzono, żeby zaraz po zdaniu egzaminów zgłaszali się do wojska. Służba wojskowa była wtedy obowiązkowa. Minister oświaty wydał nawet w tej sprawie specjalny komunikat. Radził, by odbyć wojsko przed pójściem na studia.

- Trzeba pamiętać, że władze wojskowe nie udzielają w nieskończoność odroczeń z powodu studiów - wyjaśniali łódzcy dziennikarze maturzystom. - Jeśli przed ukończeniem 23. roku życia chłopak nie odbył wojska, a studiuje to będzie musiał przerwać studia i włożyć mundur. Służbę odbywa w szkołach podchorążych rezerwy.

CZYTAJ WIĘCEJ >>>>




8/27
Maturę nazywano inkwizycją XX wieku. Pojawiły się głosy, by...
fot. Archiwum Dziennika Łódzkiego

Maturę nazywano inkwizycją XX wieku. Pojawiły się głosy, by ją znieść.

- Czy nauczyciel prowadzący ucznia przez kilka klas potrzebuje 20 minut egzaminu maturalnego, by przekonać się czy dany uczeń opanował przedmiot? - pytali dziennikarze „Ilustrowanej Republiki”. - Na egzaminie uczeń przeważnie jest zdenerwowany, zalękniony. W większości przypadków odpowiada znacznie gorzej niż uczyniłby to w normalnych warunkach. Czy zatem nie warto by było przeprowadzić surowszą selekcję uczniów przy przechodzeniu z klasy do klasy, niż zatruwać im ostatnie chwile pobytu w murach szkolnych widmem matury, która wyryje się fatalnym piętnem na ich wszystkie szkolne wspomnienia?

Podkreślano, że matury spowodują kolejne ofiary samobójcze. Zauważano, że wielu maturzystów po odebrania świadectwa nie wie, co ze sobą zrobić. Część nie pójdzie na studia, bo nie ma na to pieniędzy lub studiom sprzeciwia się rodzina. Musi za to zacząć pracę, a przecież nie ma żadnej wiedzy praktycznej. A firmy nie chcą zatrudniać niedoświadczonych pracowników. Nawet w handlu.

W 1935 roku narzekano, że podczas egzaminów maturalnych w łódzkich szkołach działy się niewyobrażalne rzeczy. Na przykład w jednym z gimnazjum w Łodzi do matury przystąpiło 23 uczniów, a zdało tylko 8.

- Nic więc dziwnego, że potem w kronikach kryminalnych przeczytamy o kolejnym samobójstwie maturzysty z Łodzi - zauważali dziennikarze. Jednocześnie podawali przykłady z innych miast. W Warszawie z powodu niezdanej matury samobójstwo popełniła Anna Władysława Komuńska. We Włocławku usiłował się powiesić Marian Kurnicki, a w Krakowie życie odebrał sobie Antoni Rąbałek.

- To jest straszne! - zauważali dziennikarze łódzkiej „Ilustrowanej Republiki”. - Zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego rok w rok woła o zniesienie matur, wskazując na statystykę chorób i samobójstw, wskazując na wspomnienie „snów egzaminacyjnych”, które stają się czymś społecznie groźnym.

>>>>





Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Zobacz również

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski