Egzaminy pisemne w sesji zimowej w UŁ będą na odległość. Polscy studenci boją się, że wykładowcy ich szpiegują. Reakcja... władz Łodzi

Uniwersytet Łódzki sesję zimową zaczyna 8 lutego. W ostatni wtorek (19 stycznia), podczas wirtualnego spotkania ze studentami na Facebooku, prof. Robert Zakrzewski, prorektor UŁ ds. studenckich i jakości kształcenia, potwierdził, iż egzaminy będą prowadzone zdalnie – ustne oraz pisemne.

Uczelnie przez miesiące epidemii „przećwiczyły” już ustne sprawdzanie wiedzy studenta przez wykładowcę – najczęściej z pomocą (używanej także w wielu firmach do zdalnych zebrań) aplikacji Teams. Ale jak przeprowadzać testy na odległość? W UŁ nauczyciel będzie zadawał kolejne pytania z wykorzystaniem kolejnej aplikacji – Moodle.

Prof. Robert Zakrzewski wyjaśniał we wtorek, że takie pytania mogą mieć formę zamkniętą, luk do uzupełniania lub całkowicie otwartą.

Jednak dydaktycy z UŁ nie powinni sobie pozwalać w testach na wirtualne szaleństwa.

„Z przyczyn technicznych zaleca się nauczycielom akademickim ograniczenie treści pytań stosowanych w testach do formatu tekstowego lub prostych treści graficznych. Z tego samego powodu zaleca się ograniczenie do niezbędnego minimum stosowania w pytaniach treści multimedialnych np.: sekwencji audio/video i animacji” - brzmi fragment zarządzania prof. Elżbiety Żądzińskiej, rektor UŁ, które reguluje zasady najbliższej sesji.

Czym żyją studenci przed zimowymi egzaminami? Ci z Warszawy i Krakowa ostrzegają się przed wykładowcami, którzy rzekomo podszywają się pod studiujących, aby wkradać się na ich facebookowe grupy i tropić - a potem karać - studentów dzielących się pytaniami ze zdalnych egzaminów.

W Łodzi do studenckich strachów nawiązał magistrat tworząc na oficjalnym profilu miasta mem z podpisem: „hej, mam galanty zestaw odpowiedzi na kolosy, chciałbym się podzielić, dodasz mnie do konfy roku”...