Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

El. MŚ 2022. Paulo, odejdź proszę. Zmarnowałeś nam cały 2021 rok [KOMENTARZ]

Piotr Szymański
Piotr Szymański
El. MŚ 2022. Paulo Sousa zapomniał, że ostatni mecz eliminacji MŚ 2022 z Węgrami to nie sparing. Przez niezrozumiałe decyzje selekcjonera Polacy przegrali z i tak mocno osłabionym rywalem. Musiałby się zdarzyć niemal cud, żeby byli rozstawieni w barażach o udział na mundialu w Katarze. A w marcu już czekają na nas Włochy, Portugalia lub Szwecja. Miejmy nadzieję, że będzie to pożegnanie portugalskiego wizjonera.

Paulo, odejdź... bo działasz nielogicznie

Naprawdę trudno racjonalnie wyjaśnić to, co wydarzyło się w poniedziałek na PGE Narodowym. Paulo Sousa opromieniony wiktorią w Andorze, nie wpisał do protokołu meczowego Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika. Czyli dwóch absolutnie kluczowych i najbardziej charyzmatycznych piłkarzy reprezentacji. Wykartkował się Grzegorz Krychowiak, a selekcjoner stwierdził, że to za mało i posadził jeszcze na ławce Piotra Zielińskiego czy Arkadiusza Milika. Spotkanie z osłabionymi, nie grającymi już o nic Węgrami potraktował niczym sparing. A było kluczowe w kontekście baraży.

Jeśli spojrzymy jeszcze na skład na Madziarów, skoro oszczędzamy zagrożonego pauzą w barażach Glika, to co w pierwszej jedenastce robi będący w takiej samej sytuacji Mateusz Klich? Żeby było zabawniej - kartkę złapał i w marcu nie wystąpi. Ściągnięcie w przerwie chyba najlepszego na placu Jakuba Modera, czy wprowadzenie Przemysława Płachety na końcówkę lepiej przemilczeć.

Można powiedzieć - OK, cel postawiony przez PZPN został przecież zrealizowany. Miały być baraże i są baraże. Dwustopniowe, w których decyduje jedno spotkanie. I zamiast chociaż w pierwszej rundzie zagrać u siebie, z niżej notowanym rywalem, Sousa postanowił zmierzyć się od razu z kimś lepszym. Na rywalizację z biało-czerwonymi ręce zacierają już Włosi, Portugalczycy, czy Szwedzi.

Paulo, odejdź... bo zawaliłeś Euro i eliminacje

Paulo Sousa został selekcjonerem reprezentacji Polski 21 stycznia. Od tego momentu kadra pod jego wodzą rozegrała 15 meczów, z których wygrała 6: dwa z Albanią, dwa z Andorą, dwa z San Marino. Zwycięstw z wyżej notowanymi rywalami - brak. Na Euro biało-czerwoni pod wodzą Portugalczyka polegli w kluczowym, pierwszym meczu ze Słowacją, przy ogromnym udziale szczęścia zremisowali z Hiszpanią i byli wyraźnie gorsi od Szwecji. Duży turniej, który Sousa dostał w spadku po Jerzym Brzęczku, został koncertowo zawalony. Cały trud z eliminacji wyrzucono do kosza. Teraz, po porażce z Węgrami, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że eliminacje do MŚ 2022 również zakończą się klapą.

Paulo, odejdź... bo nie da się ciebie słuchać

Po pierwszych rozmowach i wywiadach z Sousą był ten oczekiwany efekt "wow". Po wielu latach przerwy kadrę objął zagraniczny selekcjoner, w przeszłości całkiem niezły i rozpoznawalny zawodnik. Portugalczyk jako trener szybko zaimponował perfekcyjnym angielskim, spokojem i tłumaczeniem futbolu.

Równie szybko czar jednak prysł. Obecnie nie da się słuchać konferencjach prasowych wyuczonej korpogadki Sousy. Selekcjoner odpowiada wymijająco na pytania i zamiast wyjaśniać swoje decyzje - kontruje. Zachowuje przy tym szaloną poprawność, zawsze z uśmiechem na ustach, zawsze trzymając nerwy na wodzy. Doszło do takiego absurdu, że Portugalczyk nawet nie wytłumaczył się kibicom i dziennikarzom z fatalnego Euro 2021. Jego zdaniem, w spotkaniu z Węgrami reprezentacja miała się uczyć gry bez Lewandowskiego. W kluczowym meczu. Jak sam zresztą przyznał, nie cofnąłby tej decyzji i jeszcze raz posadził na trybunach najlepszego piłkarza świata.

Paulo, odejdź... bo niczego nie zbudowałeś

Sousa przyszedł z pomysłem. Po antyfutbolu wdrożonym przez Jerzego Brzęczka, wszyscy w Polsce oczekiwali odmienienia gry reprezentacji. Nowy selekcjoner postawił na grę trójką z tyłu i dwoma wahadłowymi, którzy zastąpili klasycznych skrzydłowych. Potężne wsparcie w linii ataku dostał sam Lewandowski, który mógł liczyć na przynajmniej jednego partnera. Jaki jest efekt zmiany systemu po 10 miesiącach pracy Portugalczyka? Na pewno na plus odnotujemy, że "Lewy" wystąpił w 12 meczach pod jego wodzą, w których zdobył 11 bramek.

W grze defensywnej nastąpił za to widoczny regres. Biało-czerwoni w 15 meczach tylko 3 razy zachowali czyste konto - z Andorą, San Marino i Albanią. Bramki strzelali nam nawet wymienieni przed chwilą słabeusze, czyli San Marino i Andora, co chluby selekcjonerowi nie przynosi. Nie udało się utrzymać zera po stronie strat w absolutnie kluczowych pojedynkach, czyli ze Słowacją i Szwecją na Euro, czy ostatnim z Węgrami.

Jeśli chodzi o personalia, to dzięki Sousie (i jego asystentom) poznaliśmy Kacpra Kozłowskiego (którego świadomie nie zabrał na ostatnie zgrupowanie), Karola Świderskiego czy Adama Buksę (głównie przez plagę kontuzji napastników). Dowiedzieliśmy się, że nie mamy wahadłowych do gry w systemie z trójką obrońców. Kamil Jóźwiak od pierwszego meczu robi co może na prawej stronie, Tymoteusz Puchacz powinien zacząć od gry w klubie. Podobnie jak Krzysztof Piątek. Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora i Maciej Rybus średnio nadają się na środek defensywy. Tymczasowo straciliśmy dla reprezentacji Sebastiana Szymańskiego, który błyszczy w lidze rosyjskiej. Selekcjoner woli wpuszczać jako ofensywnego pomocnika Przemysława Frankowskiego.

Paulo, odejdź... bo nie szanujesz Polaków i naszych klubów

Można dyskutować o poziomie naszej PKO Ekstraklasy. O to, czy ktoś z krajowych boisk w ogólne nadaje się do gry w kadrze. Sousa jednak od początku założył, że z tej naszej ligi to nic nie będzie i uparcie omija jej spotkania szerokim łukiem. Portugalczyk całkowicie olał rywalizację Legii w europejskich pucharach, nie chciał rozmawiać z klubowymi trenerami. W Polsce nie zamierzał nawet zamieszkać na czas pełnienia funkcji. Wolał pociągać za sznurki z domowego patio, czym pokazał, że to dla niego tylko tymczasowa przygoda.

Polscy kibice, którzy kupili bilety na mecz z Węgrami, w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że tak to będzie wyglądać. Oprócz fatalnego wyniku, selekcjoner wysłał na trybuny Lewandowskiego, dla którego wiele tysięcy osób pojawiło się na stadionie w poniedziałkowy wieczór. Zamiast fiesty i podbudowania się przed barażami, Sousa zafundował żałobę i ocean gwizdów.

Paulo, odejdź... bo zburzyłeś twierdzę

Do 15 listopada Stadion Narodowy był prawdziwą twierdzą. Reprezentacja nie przegrała na nim 21 kolejnych meczów i nic nie wskazywało na to, że akurat osłabieni Węgrzy zburzą twierdzę. Przecież na tym obiekcie pokonaliśmy Niemców, czy dwa razy nie daliśmy się Anglii. Chociaż, przypomnijmy sobie w tym momencie ostatnią batalię z Synami Albionu. Sousę i serię bez porażki uratował w 92. minucie rezerwowy Damian Szymański, który zaskoczył chyba wszystkich.

Poprzednie dwie porażki na Narodowym miały miejsce z Ukrainą (1:3 w marcu 2013 r., el. MŚ 2014) i ze Szkocją (0:1, marzec 2014 r., towarzyski). Oczywiście, ta kolejna musiała kiedyś nastąpić. Ale dlaczego nie po szczęśliwie zakończonych barażach o mundial w Katarze?

Paulo, odejdź... bo zarabiasz za dużo

Paulo Sousa zarabia jako selekcjoner reprezentacji Polski 70 tys. euro miesięcznie (ok. 320 tys. zł). To dokładnie dwa razy więcej niż inkasowali Jerzy Brzęczek i Waldemar Fornalik (160 tys. zł). Mniej zarabiał Adam Nawałka (od 80 do 120 tys. zł po podwyżce). Czy Portugalczyk, który prowadzi kadrę biało-czerwonych od 10 miesięcy jest wart tych pieniędzy?

Jeśli spojrzymy na wydatki w przeliczeniu na zdobywane punkty, to wychodzi, że Sousa za każde "oczko" (głównie te z San Marino i Andorą), dostaje ok. 160 tys. zł (za WP SportoweFakty). Kwota abstrakcyjna. Po meczu z Węgrami Mateusz Borek w studio TVP Sport wyliczył, że PZPN na braku rozstawieniu w barażach i tym samym nie zagraniu na PGE Narodowym, straci ok. 15 mln zł. A za awans na mundial FIFA dołożyłaby pokaźną premię - 10 mln dolarów. Ale to pozostanie tylko w sferze marzeń.

Look, Paulo. Your mission has failed. It's time to say goodbye.

MŚ 2022 w GOL24

Reprezentacja Polski przegrała bardzo ważny mecz w kontekście rozstawienia w barażach. Słodko-gorzkim komentarzem popisali się internauci, którzy stworzyli kilka memów z tej okazji. Znów oberwało się Wojciechowi Szczęsnemu i Tymoteuszowi Puchaczowi za błędy w defensywie. Styl gry i wynik rozczarował fanów. A co gorsza, pozwala nam sądzić, że w meczach barażowych odpadniemy już w półfinale.

O, piłka! O, Szczęsny! MEMY po meczu Polska - Węgry

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: El. MŚ 2022. Paulo, odejdź proszę. Zmarnowałeś nam cały 2021 rok [KOMENTARZ] - Gol24

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki