Tomasz Kacprzak, radny Koalicji Obywatelskiej, która wraz z SLD przegłosowała wejście nowego systemu, mówi, że sytuacje takie jak ta opisana w liście, będą analizowane na komisjach Rady Miejskiej.
"- W nowym systemie chodzi o sprawiedliwość, o to, żeby w końcu za śmieci zapłacili wszyscy - mówi radny Kacprzak. - Ale po tym jak system zadziała w praktyce nie wykluczamy, że być może trzeba będzie rozważyć zwroty części wyższych kosztów w oparciu choćby o pomoc społeczną dla osób starszych, które zużywają więcej wody. Rozważamy także wprowadzenie programu dopłat do wymiany baterii na nowoczesne, które mieszają wodę z powietrzem, co zmniejsza zużycie wody. To nie jest indywidualnie wysoki koszt, ale wiem, że nie wszystkich, a szczególnie osoby starsze, na to stać. To byłby podobny program, jak dopłaty do wymiany kopcących pieców."
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę w prawo
Przypomnijmy: w styczniu, po wielu perturbacjach, Rada Miejska przy sprzeciwie klubu PiS, przyjęła system powiązania opłat za śmieci ze zużyciem wody. Powody to m.in. drożejąca utylizacja odpadów, większa ilość śmieci i nieszczelny system opłat za osobę, który poprzez "zniknięcie" 80 tys. deklaracji spowodował 50 mln zł dopłaty do systemu z budżetu miasta. W nowym systemie łodzianie mają zapłacić 9,60 zł za metr zużytej wody (19,20 przy niesegregowaniu), przy czym ZWiK wyliczył, że średnie, miesięczne zużycie wody na jednego mieszkańca to trzy m. sześc. Dlatego radni KOi SLD przekonywali, że "to nie podwyżka, bo jedni zapłacą więcej, ale inni mniej niż dotychczas". System ma wejść 1 lipca, co znaczy, że do pierwszej opłaty będą się liczyć pomiary z wodomierzy odnotowane na początku kwietnia i na końcu czerwca. Mieszkańcy zabudowy jednorodzinnej będą zaś płacić jak dotąd, czyli "za osobę". Tyle, że nie 24 zł, jak w 2020 r., a 34 zł.