Epidemia infekcji wirusowych w województwie łódzkim. Tłok w przychodniach, przepełnione oddziały pediatryczne

Panu Marcinowi z Łęczycy grypa zepsuła tegoroczne święta. Infekcję przyniósł z podstawówki jego syn. - On zachorował w poniedziałek, żona w środę, a ja w piątek, tuż przed Wigilią– mówi łęczycanin.

- Objawy były typowe dla grypy, głównie kaszel i wysoka gorączka, którą udało się zbić do 38 stopni. Z nami nie było jeszcze źle, sąsiadka mimo leków nie mogła zejść poniżej 39 stopni – opowiada pacjent.

Potwierdzają to lekarze. Paweł Wika, lekarz rodzinny z przychodni Łodzianin ocenia, że pacjentów jest teraz dwa razy więcej niż zwykle.

- Mają infekcje o ciężkim przebiegu, pojawia się silny męczący kaszel, wysoka temperatura i bóle mięśniowe – wylicza.

Zmienił się też rodzaj infekcji. Jeszcze w październiku i listopadzie było sporo zakażeń koronawirusem, w grudniu dominują już infekcje typu grypowego. Małe dzieci cierpią przez wirusa RSV - wywołującego łagodne przeziębienia u dorosłych, ale u niemowląt i maluchów łatwo przechodzące w zapalenie płuc.

Pacjenci wypełnili oddziały w szpitalach, zwłaszcza pediatryczne. W łódzkiej Matce Polce bywały święta, gdy na oddziałach zostawało po kilkoro dzieci. Od połowy grudnia sto łóżek często nie wystarcza, trzeba robić dostawki. Wiele infekcji przebiega ciężko, konieczne jest wsparcie oddechowe, nie tylko tlenoterapia, ale też i pobyt na intensywnej terapii. W szpitalu był 16 -latek, którego z trudem udało się z infekcji wyciągnąć.

Obserwacje lekarzy potwierdza sanepid. Według danych Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi tylko w tygodniu poprzedzającym święta w regionie odnotowano [b]prawie 12 tys. zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne.[/b]

To dwa razy więcej niż w tym samym okresie roku przed pandemią i aż cztery razy więcej niż rok temu. Dane wskazują, że epidemia grypy wciąż jest w fazie rozwoju i zachorowań będzie więcej. Regionowi łódzkiemu pomóc mogą jednak wczesne ferie – styczniowa przerwa w nauce może wyhamować zachorowania.

Atak wirusów powoduje kolejki w przychodniach, a nawet w prywatnych gabinetach.

- Sytuacja jest trudna, bo lekarze też chorują. Dlatego prosimy o wyrozumiałość – mówi Małgorzata Raczkiewicz, menedżer przychodni Medar w Łęczycy.

Od stycznia pomocą dla lekarzy POZ mają być tzw. testy combo, czyli szybkie testy antygenowe, które wykrywają aż trzy infekcje wirusowe: grypę, COVID-19 i RSV. Testy te kosztują około 20 zł, w wielu aptekach zostały wykupione. Mają być jednak od 1 stycznia dostępne bezpłatnie dla lekarzy rodzinnych i szpitali.

Zdania o ich użyteczności są podzielone. Paweł Wika ocenia, że taka wiedza niewiele zmieni.

- Wirusów wywołujących sezonowe infekcje jest około 200 i stosuje się jedynie leczenie objawowe – ocenia.

Na testy czeka za to Małgorzata Raczkiewicz.

- Bylibyśmy w stanie ocenić czy infekcja jest grypopochodna czy covidowa – mówi.

Zbigniew Solarz, rzecznik WSSE podkreśla, że zapobieganiu infekcji mogą pomóc środki ostrożności, takie jak:

• częste mycie rąk
• unikanie skupisk ludzkich
• kichanie w zgięty łokieć
• pozostawanie w domu w czasie choroby
• odpowiedni sen
• zbilansowana dieta.

- Nie są to trudne zalecenia, przyzwyczailiśmy się do nich już w czasie pandemii – podkreśla rzecznik WSSE.