Marek Belka "trzynastkę" dla emerytów, którą popiera PO, jego koalicjant, nazwał nawet nie kiełbasą, a ochłapem wyborczym"

Szczerość wśród polityków to jest cecha bardzo rzadka, ale bywa niewybaczalną, szczególnie podczas kampanii wyborczej, w której gra idzie o wszystko. Ze szczerości słynie były premier profesor Marek Belka, z rekomendacji SLD kandydat nr 1 listy Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N i Zieloni) w okręgu łódzkim. I ta szczerość Belki była m.in. tematem wywiadu RMF FM, którego rozmówcą był Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO.

- Co dalej z trzynastą emeryturą? - pada pytanie.

- My o trzynastej emeryturze mówimy od co najmniej półtora roku. Absolutnie tak. - odpowiada Siemoniak.

- Musicie w takim razie zamordować Marka Belkę, który powiedział: „Paskudną sprawą jest ta trzynasta emerytura. To nawet nie jest kiełbasa, to ochłap wyborczy” - mówi „jedynka” Koalicji Obywatelskiej na listach w Łodzi. - kontynuuje prowadzący.

- Niedobra wypowiedź. Myślę, że parę lat przerwy w polityce sprawiło, że taki błąd popełnił, teraz już nie będzie tak mówił. Nie wolno tak mówić, nie wolno - zaklina Siemoniak.

- Nie będzie tak mówić, bo zabroniliście mu? - dociska prowadzący.

- Nie, sam doszedł do wniosku, że to jest po prostu niestosowne. Żadnej pomocy państwa nie można tak nazywać i myślę, że nie ma tematu... - ucina Siemoniak.

Tomasz Siemoniak o wypowiedzi Marka Belki: Niedobra wypowiedź. Myślę, że parę lat przerwy w polityce sprawiło, że taki błąd popełnił, teraz już nie będzie tak mówił. Nie wolno tak mówić, nie wolno

Według naszych informacji sztabowcy Platformy z publiczną oceną Siemoniaka się zgadzają, choć w bardziej dosadnych słowach. Ale co bardziej istotne, przypomniano sobie tam blamaż z wyborów parlamentarnych 2001 roku, gdy typowany na ministra finansów Marek Belka, zapowiedział podczas kampanii wyborczej wprowadzenie podatku od dochodów kapitałowych, czyli opodatkowanie m.in. odsetek bankowych, do dziś potocznie zwanym „podatkiem Belki”. Koalicja SLD - Unia Pracy wtedy wybory wygrała, ale na Belkę poleciały gromy, ponieważ tę jego wypowiedź uznano za przyczynę utraty kilku punktów procentowych w wyborach. W konsekwencji przekreśliło to szansę na samodzielne rządy, a władzą SLD - UP musiało podzielić się z PSL, by zyskać większość w Sejmie.

Sztabowcy Joanny Skrzydlewskiej liczą na nowy "efekt Belki".

Odmienne nastroje po słowach Belki i kontrze Siemoniaka panują jednak w łódzkiej PO. Region łódzki partii poniósł dotkliwą porażkę przy układaniu listy Koalicji Europejskiej w okręgu łódzkim, bo najwyższe miejsce, na które mógł liczyć, to dopiero trójka dla radnej sejmiku Joanny Skrzydlewskiej. W PO i SLD, a konkretnie między bliskimi współpracownikami Belki i Skrzydlewskiej, współpraca w ramach listy to tylko pozory, rzeczywistość zaś to ostre konkurowanie. Druga sprawa to fakt, że oficjalnie każdy, kto coś znaczy w regionie PO, popiera tylko Skrzydlewską, choć na liście jest także były marszałek Platformy Witold Stępień i posłanka Dorota Rutkowska. Teraz zaś w łódzkiej PO liczą także że były premier... wcale nie przejmie się radami Siemoniaka i kontrowersyjnymi wypowiedziami sprokuruje nowy „efekt Belki”, na czym jego głosy zyskać miałaby Skrzydlewska.