Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Kopacz nie jest magnesem. Co dalej z PO? [ROZMOWA]

rozm. Piotr Brzózka
Dopuszczam scenariusz, dziś niewyobrażalny, ale jednak możliwy - że tuż przed wyborami przewodniczącym PO zostaje... Bronisław Komorowski
Dopuszczam scenariusz, dziś niewyobrażalny, ale jednak możliwy - że tuż przed wyborami przewodniczącym PO zostaje... Bronisław Komorowski Wojciech Gadomski/archiwum Polska Press
Rozmowa z dr. Olgierdem Annusewiczem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego.

Przegrana Bronisława Komorowskiego to cios dla Platformy Obywatelskiej, być może otwierający PiS drogę do władzy po wyborach parlamentarnych. W jakim stanie PO dotrwa do października i na co może liczyć?
Jest kilka scenariuszy. Podstawowe pytanie: czy PO wykaże się instynktem samozachowawczym i będzie się konsolidować, czy też dojdzie do fragmentacji partii, ewakuacji części polityków. Ja na miejscu PiS wysłałbym dziś emisariuszy do posłów Platformy, którzy mogą się wahać, którzy nie są pewni miejsc na listach. Dałbym im jasny sygnał: zapraszamy do nas, jeśli poprzecie propozycje prezydenta Dudy, to możecie liczyć na naszą wdzięczność, dobre miejsca na listach. W pewnej formie mógłby wrócić pomysł PO-PiS, z udziałem bardziej konserwatywnych polityków Platformy. Myślę o takich postaciach jak Jan Rulewski czy Antoni Mężydło. Nie mówię, że są na wylocie z PO, po prostu do nich skierowałbym ofertę.

W tym scenariuszu PiS żeruje na PO. A opcje zakładające większą aktywność Platformy?
Politycy PO mogą uznać, że nie ma szans, aby zrobić dobry wynik przy obecnym kierownictwie. Więc trzeba zmienić szefa partii i premiera. Kto zamiast? Gdy formowany był rząd Ewy Kopacz, jako awaryjny premier wymieniany był minister obrony Tomasz Siemoniak. Ale on ma za słabą markę. W grę wchodzi więc Grzegorz Schetyna, który ma silną markę i który może spróbować odwrócić losy PO. Jest też inny scenariusz. Może się pojawić hasło "wychodzimy". Tak było w 2001 r., gdy zapowiadało się, że Unia Wolności przegra wybory do Sejmu. Po wyborach prezydenckich z UW wyszedł Donald Tusk, sporo działaczy, cała młodzieżówka. Założyli Platformę. Pamiętajmy, że dzisiaj gdzieś z boku czai się Ryszard Petru ze swoją Nowoczesną Polską. To może być grupa, do której liberalna część polityków PO mogłaby chcieć dołączyć - po to, by odsunąć się od szyldu, który jest obarczony ryzykiem. Może być tak, że Grzegorz Schetyna powie: ludzie, spadamy, bo nas zaraz wytną. Jeśli Ewa Kopacz tak ustawi listy do Sejmu, by nie było zbyt wiele miejsca dla ludzi Schetyny, to w październiku zostanie mu rola "znanego polityka", który nie ma nic do powiedzenia. Jak Ludwik Dorn w PiS. Dlatego - teraz puszczam wodze fantazji - Schetyna może spróbować zwołać zjazd i dokonać zmiany władz partii. A że mu się to nie uda, to pójdzie do Balcerowicza i Petru, powie im: zróbmy razem coś nowego. A Schetyna to dobry organizator, mający za sobą wiele osób, które od ręki jest w stanie wyciągnąć z PO - np. Młodych Demokratów. To political fiction, ale byłaby to taka powtórka z roku 2001.

Można się spodziewać ruchów ofensywnych ze strony Ewy Kopacz? Może wymiana składu rządu, a może zadźganie Schetyny, zanim Schetyna zadźga Kopacz?
Może być tak, że Ewa Kopacz zrobi ruch do przodu i sama podaje się do dymisji. Albo wymienia część rządu, ale chyba jednak pozbywa się Schetyny - nie byłoby to najrozsądniejsze. Ja dopuszczam jeszcze jeden scenariusz, dziś niewyobrażalny, ale jednak możliwy - że tuż przed wyborami przewodniczącym PO zostaje... Bronisław Komorowski. On przegrał wybory, ale nie w stosunku 70 do 30, lecz nieznacznie. Mimo wszystko zdobył bardzo duże zaufanie. Nawet w I turze, gdy jako kandydat PO zdobył "tylko" 33 procent. Gdyby Platforma miała taki wynik jesienią, mogłaby stworzyć rząd, albo być bardzo silną opozycją.

Czy PO się nie rozpadnie, jeśli jesienią przegra sromotnie?
Oczywiście, że się nie rozpadnie, o ile tylko utrzyma się obecny system finansowania partii politycznych. Nawet jeśli PO dostanie tylko 20 procent i nie będzie miała nic do powiedzenia w opozycji, to cały czas będzie kasować pieniądze z budżetu. Odejście z partii, która wciąż ma forsę, byłoby naprawdę słabym pomysłem. Natomiast gdyby w wyniku referendum zlikwidowano obecny system finansowania, to nie byłoby nic, co integrowałoby partię po przegranej. Dziś rozpaść się można, ale pół roku przed wyborami - po to, by po wyborach, w nowej konfiguracji złapać oddech na cztery lata w postaci finansowania z budżetu...

Do Donalda Tuska elektorat PO miał litanię żalów. Ale nie uważa Pan, że mimo wszystko był on jedyną postacią, która potrafiła z tego elektoratu wykrzesać mobilizację w ciężkich momentach?
Mimo że zawsze słabo oceniałem kompetencje komunikacyjne polityków PO, to byłem też przekonany, że tym, co tę partię ratuje, jest posiadanie Tuska na pokładzie. Tuska, który jest samorodnym talentem i który jest w stanie wiele rzeczy na swoich plecach udźwignąć. Brak Tuska okazał się obciążeniem, a nie szansą.

Ewa Kopacz nie jest takim magnesem dla wyborców PO?
Nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki