Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Pajor spod Uniejowa najlepszą piłkarką Europy do 17 lat

Anna Gronczewska
- Ronaldo jest moim faworytem - mówi Ewa Pajor. - Bardzo ciężko pracuje i chcę się na nim wzorować
- Ronaldo jest moim faworytem - mówi Ewa Pajor. - Bardzo ciężko pracuje i chcę się na nim wzorować fot. PIOTR BLAWICKI /DDTVN/ EAST NEWS
Nie lubi, gdy nazywa się ją drugim Leo Messim. Podkreśla wtedy, że jest Ewą Pajor! Owszem ceni Messiego, ale jej ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. Kibicuje Realowi Madryt, a z polskich klubów Widzewowi Łódź i Lechowi Poznań.

- Ronaldo jest moim faworytem! - mówi Ewa Pajor. - Sądzę, że to jeden z najlepszych piłkarzy. Bardzo ciężko pracuje i chcę się na nim wzorować, ponieważ lubię ludzi, którzy ciężko harują na swój sukces. Uwielbiam jego szybkość, drybling i strzały.

Ewa Pajor, choć w grudniu skończy 17 lat, jest najlepszą polską piłkarką nożną. Niedawno UEFA przyznała jej szczególne wyróżnienie. Tytuł UEFA Gol-den Player 2013. Tym samym uznano ją za najlepszą młodą piłkarkę Europy, spośród tych, które nie skończyły 17 lat. Taki tytuł zdobył kiedyś Wayne Rooney czy Cesc Fabregas.

Ewa Pajor jest dziewczyną z naszego regionu. Pochodzi z małej, liczącej piętnaście domów wsi Pęgowo, koło Uniejowa. Roman Dutkowski jest najbliższym sąsiadem Pajorów. Dzieli ich tylko płot. Ewę zna więc od małego. - Pamiętam, jak z moim synem kopała na łące piłkę - wspomina sołtys Pęgowa. - U Pajorów nie było specjalnych tradycji sportowych. Choć bratanek jej ojca pojechał do Łodzi grać w piłkę.

Rodzice Ewy, Janusz i Krystyna Pajorowie, prowadzą duże gospodarstwo, specjalizują się w hodowli krów mlecznych. Są cenionymi w okolicy gospodarzami. Mają pięcioro dzieci. Najstarsza córka Kasia wyjechała z domu. Pracowała za granicą. W domu zostali tylko Piotrek i Ania, bo przecież Paulina z Ewą mieszkają w Koninie. - Ewa przy gospodarstwie nie pracowała - zapewnia Roman Dutkowski. - Kiedyś częściej do domu przyjeżdżała. Teraz jej nie widać, całe tygodnie w Koninie siedzi.

Elżbieta Goszczyk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Wieleninie, której absolwentką jest Ewa Pajor, mówi, że z piłkarki są dziś wszyscy dumni. - Pamiętam, jak zaczęła się jej piłkarska przygoda - opowiada Ewa Goszczyk. - Jak taka pchełka biegała za piłką. Wszyscy myśleli, że to chłopak. Tak dobrze jej szło. Grała nawet z dorosłymi.

Rodzice piłkarki interesowali się zawsze tym, co działo się w szkole, przychodzili na wywiadówki. Nie tylko do Ewy, ale i jej rodzeństwa. - Dobrze wychowali dzieci, nigdy nie mieliśmy z nimi kłopotów wychowawczych - dodaje Elżbieta Goszczyk. Dyrektor szkoły w Wieleninie zauważa, że choć w rodzinie Ewy są cztery dziewczyny i jeden chłopak, to w piłkę grają tylko one.

- Kopie ją też o rok starsza siostra Ewy, Paulina, a ich brat Piotrek jakoś smykałki do sportu nie ma - śmieje się Goszczyk.

Ewa Pajor mieszka dziś w Koninie i gra w Medyku POLO-market. Ale prezes i trener tego klubu nie uważa się za odkrywcę talentu dziewczyny. Jest nim za to Piotr Kozłowski, trener z Uniejowa i nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Wieleninie.

- Zadzwonił do nas i powiedział, że ma utalentowaną dziewczynę - mówi Roman Jaszczak. - Ewę chciała też Łódź, Sieradz, ale zdecydowali się na Konin. Była w czwartej klasie szkoły podstawowej, gdy Piotr Kozłowski zaczął przywozić ją na zgrupowania, obozy kadry województwa wielkopolskiego młodziczek do lat 13.

Piotr Kozłowski mówi, że o wszystkim zadecydował przypadek. Dziewczyna miała osiem lat. Piotr prowadził zajęcia na świetlicy. Dzieci zaczęły grać w piłkę. Od razu zwrócił uwagę na Ewę. Miała niesamowitą smykałkę, piłka kleiła się jej do nóg.

- Miała zresztą generalnie dryg do sportu - opowiada Piotr Kozłowski. - Wszystko w mig łapała. Zresztą dziś dobrze gra w siatkówkę, koszykówkę, jest niesłychanie sprawna.

Początkowo Ewa i inne dzieci bawiły się tylko, grając w piłkę nożną. Z czasem pan Piotr utworzył grupę sportową i zaczął piłkarskie treningi. Ewa trenowała ze starszymi od siebie o rok, dwa chłopcami. - Sam trening nie wystarczał, Ewie potrzebne były mecze - dodaje Kozłowski. - Chcieliśmy, by grała w drużynie razem z chłopcami. Ale w Łódzkim Związku Piłki Nożnej usłyszeliśmy, że to niemożliwe, nie zezwalają na to przepisy... W tym czasie o Ewie Pajor usłyszeli trenerzy i działacze Medyka Konin.

Rodzice Ewy początkowo bardzo spokojnie, wręcz obojętnie podchodzili do sprawy kariery córki. To Piotr Kozłowski woził ją na zgrupowania, obozy.

- Na pewno jej rodzice nie przeszkadzali - tłumaczy pan Piotr. - Są rolnikami, mają dużo pracy w gospodarstwie. Nawet nie mieli możliwości, by dowozić ją na mecze, treningi. Poza tym nie znali się na sporcie, nie interesowali się nim specjalnie. Jestem wdzięczny im za to, że mi zaufali. Mało kto oddałby 10-letnie dziecko człowiekowi, którego wtedy niespecjalnie znali, by woził je na obozy, turnieje. Kiedy Ewa skończyła szkołę podstawową, trzeba było podjąć decyzję co dalej. W Koninie czekało na nią gimnazjum, miejsce w internacie. Ale Ewa miała dopiero 12 lat, a Konin od jej rodzinnego Pęgowa dzieliło 80 km.

- Wtedy jej rok starsza siostra, Paulina, zdecydowała, że pojedzie z Ewą - wspomina Piotr Kozłowski. - Paulina uczyła się w gimnazjum w Uniejowie, ale po pierwszej klasie przeniosła się z siostrą do Konina.

W Koninie zaczęła się uczyć w gimnazjum sportowym nr 6. I razem z 70 koleżankami zamieszkała w internacie. W tej bursie mieszka do dziś, choć teraz uczy się już w drugiej klasie liceum, gra w reprezentacji Polski seniorek i jest jedną z najlepszych młodych piłkarek świata.

- Ale to wyjątkowa dziewczyna - przyznaje Jaszczak. - Jest wielu sportowców, którzy na treningach są mistrzami. Kiedy jednak wychodzą na boisko, to pokazują niewielką część umiejętności. Zżera ich stres, nerwy. Aż się nie chce wierzyć, że to ten sam zawodnik. Z Ewą jest inaczej. Ona na treningu jest średnia, nawet przeciętna. Ale wchodzi na boisko i jest najlepsza!

Klub stara się chronić Ewę, ale nie jest to łatwe. Gra w klubie, reprezentacji młodzieżowej, seniorów. - Nie możemy pozwolić, by ją tak eksploatowano - zaznacza Jaszczak. - Nie zapominajmy, że ona ma dopiero 17 lat.

Roman Jaszczak pamięta dobrze Ewę z czasów, gdy zaczynała poważną przygodę z piłkę. Wspomina, że był z niej taki chłopiec. - Często do piłki nożnej garnęły się dziewczynki, które miały niewiele wspólnego z kobiecością - mówi Roman Jaszczak. - Bałem się, że tak będzie z Ewą. Nic takiego się nie stało. Ewa przeistoczyła się w ładną, wrażliwą i ciepłą dziewczynę.

W gimnazjum nauka nie była jej mocną stroną. Lubiła podkreślać, że będzie piłkarką. Nauka nie będzie więc jej specjalnie potrzebna. Ale na szczęście, to się zmieniło. Ewa postanowiła zdać maturę. I coraz lepiej się uczy. - W liceum jest naprawdę dobrą uczennicą - zaznacza Roman Jaszczak.

Prezes Medyka Konin przyznaje, że klub stara się robić wiele, by dziewczyny, grające w piłkę, nie zapominały o nauce. Teraz może pochwalić się, że siedem piłkarek Medyka skończyło Akademię Wychowania Fizycznego, są trenerkami grup młodzieżowych. Inne kończą fizjoterapię. Kolejne robią papiery sędziowskiego.

Prezes i trener ma nadzieję, że Ewa też pomyśli o studiach. Teraz jednak wiele osób dużo mówi o jej transferze zagranicznym. Podobno już pytały o nią najlepsze europejskie kluby w kobiecej piłce nożnej. Na razie ona o tym nie myśli, choć taki wyjazd jest marzeniem Ewy.

- Należy pamiętać, że kobiety, grające w piłkę nożną, nie zarabiają tyle co mężczyźni - mówi Jaszczak. - Bramkarka reprezentacji Polski w zagranicznym klubie dostaje miesięcznie 2,5 tys. euro. To duże pieniądze, ale jak wydaje się je w Polsce.

Piotr Kozłowski wierzy, że Ewa będzie dla kobiecej piłki nożnej jak Adam Małysz dla skoków czy Justyna Kowalczyk dla biegów narciarskich. To tylko kwestia czasu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki