Według śledczych, oskarżona i pokrzywdzona Sabina K. przyjaźniły się od 20 lat. Pewnego dnia udały się do bankomatu. Agata K. chciała wypłacić pieniądze, ale okazało się to niemożliwe, gdyż jej konto było puste. Wszystko wskazuje na to, że cała sytuacja była zaaranżowana po to, aby przekonać Sabinę K., że jej przyjaciółka została okradziona i że należy jej się wysokie odszkodowanie.
Efekt był taki, że Agata K. zapewniła koleżankę, że kradzież zgłosiła policji, zaś prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie „wyczyszczenia” jej konta bankowego. Aby być wiarygodną, oskarżona wysyłała do przyjaciółki spreparowane pisma od prokuratury, w których były informacje o toczącym się śledztwie. Ponadto dzwoniła do Sabiny K. i przedstawiając się jako prokurator Janina O. zapewniała, że postępowanie zmierza ku końcowi.
Finał zaś był taki, że sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Łodzi, który nakazał Agacie K. zwrot 418 tys. zł. I taki właśnie wyrok oskarżona pokazała przyjaciółce. Oczywiście był on sfałszowany, niemniej na poczet należnych pieniędzy Agata K. wciąż pożyczała od koleżanki pieniądze – w sumie 252 tys. zł.
Oskarżona była tak bezczelna, że nawet gdy została osadzona w Zakładzie Karnym nr 1 w Łodzi, to dzwoniła do Sabiny K. jako... pani prokurator. Podczas przesłuchania Agata K. przyznała się do fałszowania dokumentów sądowych i prokuratorskich i do wyłudzenia pieniędzy, jednak – jak zaznaczyła - było ich znacznie mniej: tylko kilka tys. zł.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?