Napastnicy działali brutalnie: bili swe ofiary, kneblowali, przykładali nóż do gardła, grozili śmiercią i żądali wydania złota i pieniędzy. Mają 10 tego typu zarzutów. Parys K. wyjaśnił, że napadał, aby zdobyć pieniądze na narkotyki, od których był uzależniony.
Jedną z ich ofiar była 77-letnia łodzianka Marianna S., która powiedziała nam, że wciąż przeżywa napad, do którego doszło 5 czerwca 2014 roku.
- Oskarżona zadzwoniła do mnie domofonem. Po rozmowie na klatce schodowej zaprosiłam ją do mieszkania. Powiedziała, że jest lekarką z NFZ i dała do zrozumienia, że należy mi się zwrot pieniędzy za leki. Poprosiła mnie o okazanie odcinka od emerytury. Gdy to uczyniłam, poprosiła, abym się położyła na łóżku, a ona mnie zbada. Potem dotykała mnie i pytała, czy mnie boli. Uważam, że badanie było pozorowane. W pewnym momencie spytała, czy może wyjść do łazienki i umyć ręce. Odeszła po to, aby otworzyć drzwi swemu wspólnikowi, który wpadł do mieszkania i rzucił się na mnie. Ręce związał mi szalikiem, zaś usta zakrył ręcznikiem, abym nie krzyczała - mówi Marianna S.
Bandyta, grożąc nożem, zażądał od pani Marianny, by wskazała, gdzie trzyma pieniądze. Przerażona kobieta, w obawie o życie, uczyniła to. W wyniku wizyty "doktora" Parysa i jego wspólniczki 77-latka straciła 21,3 tys. zł, 1,4 tys. dolarów i pierścionek - w sumie 25,7 tys. zł.
ZOBACZ TEŻ: Fałszywi lekarze napadali i rabowali w Łodzi
Odpowiadając na pytania sądu, Parys K. i Maria Ł. stwierdzili, że są Romami, nie mają zawodu ani wykształcenia i że utrzymywali się z prac dorywczych.
Oskarżona robiła wszystko, aby ukryć twarz. Dlatego zastawiała ją dłońmi i wysokim kołnierzem od kurtki. W końcu zirytowany sędzia Dariusz Głowacki nie zdzierżył i zwrócił jej uwagę: - Proszę nie robić tutaj cyrku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?