18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fantazja współczesnych oszustów nie zna granic

Alicja Zboińska
Kreatywni oszuści wykorzystują autorytet księdza do wyłudzenia pieniędzy przeważnie od starszych osób
Kreatywni oszuści wykorzystują autorytet księdza do wyłudzenia pieniędzy przeważnie od starszych osób 123RF
Brat księdza prosi o pieniądze na leczenie proboszcza. Komornik oferuje tani cukier, który zajął dłużnikowi. Młody, dobrze ubrany mężczyzna sprzedaje w butelce preparat do oglądania telewizji w systemie cyfrowym. Co ich łączy? Wyjątkowo sprytne oszustwo.

Ksiądz nie jest bowiem chory i nie prosi o pieniądze. Komornik nie jest wcale windykatorem i nie ma żadnego cukru w promocyjnej cenie. Prawdziwa jest tylko strata przekazanych im pieniędzy. A preparat, którym rzekomo wystarczy posmarować telewizor, by odbierał w systemie cyfrowym, to zwykła woda, którą można tylko zniszczyć odbiornik. I choć trudno w to uwierzyć, z realizacją tak dziwacznych pomysłów kreatywni oszuści wcale nie mają problemu. Na naiwności przeważnie starszych, ale także młodszych a pazernych osób mogą się nieźle obłowić.

W powiecie tomaszowskim oszuści wzięli na cel księdza. Nie przebrali się jednak w sutannę i nie wybrali się z kolędą, tylko powoływali się na jego fikcyjną chorobę lub rekomendację.

- W jednej miejscowości pojawił się brat księdza, który przekazał parafianom, że proboszcz zachorował i potrzebuje pieniędzy na leczenie - mówi Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska, rzecznik tomaszowskiej komendy. - Pieniądze zostały przekazane, parafianie usłyszeli obietnicę, że gdy ksiądz wyzdrowieje, odzyskają pożyczoną sumę. Wszystko wydało się, gdy ksiądz odwiedził parafian, chodząc po kolędzie. Zdziwił się, gdy usłyszał pytanie, czy już czuje się lepiej. Ksiądz skontaktował się z bratem, od którego usłyszał, że nie ma nic wspólnego z wizytą.

Ksiądz proboszcz, wskutek działania oszustów, naraził się zresztą parafianom kolejny raz. W tej samej miejscowości zatrzymał się luksusowy samochód. Wysiadła z niego kobieta, towarzyszyło jej dwóch mężczyzn. Powiedzieli mieszkańcom, że skierował ich tu ksiądz proboszcz, który zapewnił ich, że mieszkają tu "dobrzy ludzie, którzy na pewno nie odmówią pomocy". A sytuacja była kłopotliwa.

- Jeden z uczestników wyjazdu źle się poczuł i trafił do szpitala - zrelacjonowali oszukani, gdy wreszcie wybrali się na policję. - Konieczna była operacja, a ponieważ chodziło o obcokrajowca, nie miał on ubezpieczenia. Lekarz zgodził się operować, ale za pieniądze. Goście nie mieli przy sobie złotówek, tylko dolary. Kantor był jednak zamknięty.

Gospodarze zostali więc poproszeni o pożyczenie pieniędzy. W zamian otrzymali walizkę z dolarami. Po trzech dniach zgłosili się na policję. Zaczęli się bowiem martwić o to, czy ich gościom nic się nie stało, skoro nie wrócili. Gdy policjanci otworzyli walizkę, znaleźli w niej... kostki mydła. Oszczędności całego życia przepadły.

Zdaniem Tomasza Kopytowskiego, przedstawiciela łódzkiego Caritasu, oszuści próbują podszywać się pod księdza, gdyż duchowny cieszy się dużym autorytetem, zwłaszcza wśród osób starszych i w małych miejscowościach.

- Dla nich ksiądz proboszcz to jedna z najważniejszych osób w życiu - zauważa Tomasz Kopytowski. - Oszuści to wykorzystują, a wystarczyłoby wykonać jeden telefon, by dowiedzieć się, czy ksiądz rzeczywiście ma kłopoty ze zdrowiem albo skierował do nas potrzebujących. Sprawdzenie u źródła to najprostszy sposób.

Caritas wielokrotnie zresztą padał ofiarą spryciarzy. Podszywali się pod niego m.in. oszuści, którzy zbierali pieniądze na remont łódzkiej katedry. Tomasz Kopytowski przypomina, że Caritas został stworzony do pomocy ludziom, a nie budynkom sakralnym.

W ubiegłym roku ofiarą padła też katolicka Fundacja Przeciwdziałania Uzależnieniom Dominik. Osoby podszywające się pod fundację wykorzystały zaginięcie małej Madzi z Sosnowca. Twierdziły, że - pod szyldem fundacji - zbierają pieniądze na nagrodę dla informatorów, którzy mogli coś wiedzieć o losie dziewczynki. Przedstawiciele fundacji szybko zdementowali informacje o prowadzeniu takiej zbiórki.

W regionie łódzkim grasował też fałszywy... komornik, który oferował cukier w wyjątkowo korzystnej cenie. Udało mu się wyłudzić dziesiątki tysięcy złotych od przedsiębiorców z branży spożywczej. Mężczyzna tłumaczył, że ma cukier, który pochodzi z zajęcia komorniczego. Cena była promocyjna: 2 zł za kilogram. Udało mu się skusić właściciela firmy, która ma produkcję spożywczą.
- Mężczyźni spotkali się na ulicy Zjazdowej w Łodzi - relacjonuje łódzka policja. - "Komornik" pokazał dokumenty, które potwierdzały jego wiarygodność. Klient przekazał mu 27 tys. zł za towar, który miał znajdować się w magazynach w innej części miasta. "Komornik" oświadczył, że wsiądzie w swój samochód i podprowadzi pod właściwy adres. Zniknął jednak na parkingu, a z nim pieniądze....

Policji w końcu udało się go zatrzymać. Może być odpowiedzialny w sumie za dziesięć oszustw, w których właściciele firm stracili od kilku do ponad 20 tys. zł.

Nieuczciwi są na tyle bezczelni, że podszywają się nawet pod... policję. Na taki krok zdecydowała się grupa hakerów, która szantażowała internautów, używających pirackiego oprogramowania. Strategia była prosta: nowa wersja wirusa Weeslof blokowała komputer, w tym internetową kamerkę, a na ekranie pojawiał się komunikat o nagrywaniu obrazu. Z właścicielem komputera kontaktowali się następnie "policjanci", którzy domagali się pieniędzy w zamian za usunięcie blokady. Miało to kosztować od 200 do 500 zł. Sęk w tym, że policjanci byli fałszywi, a pieniędzy chcieli podszywający się pod nich hakerzy. Dużo pracy miały osoby, serwisujące komputery.

- Zgłosił się do mnie klient, którego laptop został całkowicie opanowany przez ten wirus - mówi pracownik sklepu komputerowego. - Chciał nawet wpłacić pieniądze tej "policji", ale go od tego odwiodłem. Po ponad godzinie udało mi się usunąć wirus. Byłem bardzo zaskoczony, gdy po trzech dniach od odebrania laptopa klient wrócił do mnie z tym samym sprzętem. Komputer znowu został zawirusowany. Z tego co wiem, część osób wpłaciła pieniądze hakerom, gdyż była przekonana, że rzeczywiście ściga ich policja, a wiedzieli, że są na bakier z prawem.

W powiecie tomaszowskim grasowały też dwie starsze kobiety, które oszukiwały swoich rówieśników lub osoby nieco starsze. Podawały się za pracownice ZUS i MOPS, które mają proste lekarstwo na dolegliwości kręgosłupa: specjalny pas, który dopasowuje się do sylwetki chorej osoby. Specjalna była też cena: zaledwie złotówka. Oszustki obserwowały, gdzie potencjalni klienci trzymają pieniądze, a następnie zaczynał się rytuał dobierania rozmiaru pasa do sylwetki. Jedna z kobiet pomagała dopasować pas, podciągając na tyle wysoko sweter emerytki, że ta przez chwilę nic nie widziała. Ten moment wystarczył, by druga kobieta zabrała pieniądze. "Pracownice" ZUS i MOPS twierdziły następnie, że idą do auta po pas we właściwym rozmiarze. W tym momencie wizyta dobiegała końca...

Oszuści często inspirują się aktualnymi wydarzeniami. Pomysłu dostarczyło im np. wyłączenie analogowego sygnału telewizyjnego, do którego doszło w tym roku. Początkowo pod takim pretekstem oferowano usługi telewizji cyfrowych. Emeryci słyszeli np., że wkrótce stracą możliwość oglądania ulubionych seriali i innych programów. Alternatywą miało być wykupienie usług u operatora telewizji cyfrowej - z bardzo drogim montażem i uruchomieniem najdroższych pakietów. Wymagało to jednak znacznych zachodów, a przede wszystkim bycia przedstawicielem takiego operatora.

Kreatywni oszuści znaleźli więc tańszy sposób. Starsze osoby otrzymały ofertę zakupu nie nowego telewizora ani specjalnego dekodera, przetwarzającego sygnał analogowy w cyfrowy i dostarczający go do odbiornika, ale cudownego preparatu, którym wystarczy posmarować telewizor, by ten odbierał sygnał cyfrowy. Nieprawdopodobne? A jednak młody, dobrze ubrany mężczyzna sprzedał przynajmniej kilka butelek.

Zdaniem rzeczniczki tomaszowskiej policji pomysły oszustów są coraz bardziej zaskakujące, a krętacze żerują na samotności seniorów.

- Starsze osoby, które przeważnie żyją z dala od zabieganej rodziny, są spragnione kontaktu, nawet zwykłej rozmowy - mówi Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska. - Wpuszczają do domu obcych i są wdzięczne za to, że ich odwiedzili. Czują się wyróżnione, zwłaszcza w przypadku księdza, który w małej społeczności jest naturalnym liderem. A oszuści tego pokroju są przeważnie świetnymi psychologami i obserwatorami.

Współpraca: Matylda Witkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki