Trener Lech Kędziora miał nadzieję, że po wysokim zwycięstwie nad Łotyszami jego zespół złapie wiatr w żagle i powalczy w weekend o komplet punktów w dwóch meczach. Nic z tego. Orzeł przegrał w Tarnowie z Unią, przegrał nawet w Łodzi ze Startem Gniezno.
Na tę drugą porażkę zanosiło się od początku, bo niedzielne starcie z ekipą z Gniezna łódzcy żużlowcy również rozpoczęli niespecjalnie, a tego że po dwóch pierwszych biegach nie przegrywali 2:10 zawdzięczali wyłącznie błędowi Jurica Pavlicy, który szczęśliwie dla łodzian zdołał wykorzystać Rohan Tungate. Dopiero trzecią partię łodzianie rozstrzygnęli na swoją korzyść (4:2), w czym największa zasługa świetnie ostatnio spisującego się Daniela Jeleniewskiego (debiutujący w tym sezonie Rory Schlein przyjechał na trzecim miejscu).
Na Jeleniewskiego, tak jak na Tobiasza Musielaka, trener Lech Kędziora liczył najbardziej. Ten drugi w czwartym biegu szybko wysunął się na czoło stawki i zapewne zgarnąłby kolejne trzy punkty, gdyby nie... błąd Damiana Stalkowskiego. Rywal łódzkiego zawodnika popełnił błąd, wskutek czego upadł Piotr Pióro i wyścig trzeba było powtórzyć. W nim zaś, ku zaskoczeniu wszystkich, Musielaka i Pióro wyprzedził Adrian Gała, więc przyjezdni utrzymali skromne prowadzenie (13:11).
Co prawda wkrótce je stracili (w kolejnym starcie znakomicie spisali się, nie tylko faworyzowany Daniel Jeleniewski, ale i Rory Schlein), lecz po serii zakończonych tym samym rezultatem biegów (dwukrotnie 5:1 wygrywali łodzianie, dwukrotnie i gnieźnianie) wszystko wróciło do normy, a kibice Orła kręcili z dezaprobatą głową, bo nie dość, że ich pupile po dziesięciu wyścigach przegrywali 28:32, to w dodatku zawodził Tobiasz Musielak (dziś cztery "oczka" na koncie!).
Jakby tego było mało najlepszy dotąd żużlowiec Orła został wykluczony z jedenastego, dwukrotnie przerywanego i tylko dzięki dobrej postawie Kai'a Huckenbecka zremisowanego 3:3 wyścigu. Wysiłek Niemca na niewiele się zdał, bo po chwili Rory Schlein i Kamil Kiełbasa przegrali niespodziewanie nie tylko z Mirosławem Jabłońskim, ale nawet z Kevinem Fejferem. Gospodarze mieli w tym momencie przysłowiowy nóż na gardle, Start Gniezno prowadził już 40:32 i zwycięstwa nie wypuścił już z rąk, wygrywając ostatecznie w Łodzi z ośmiopunktową przewagą.
Mecz sobotni: Unia Tarnów - Orzeł Łódź 49:41
Mecz niedzielny: Orzeł Łódź – Start Gniezno41:49
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?