Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Marka Łopińskiego. Romantyk sportu: Tokio pełne łez

Marek Łopiński
Zapłakany Fabian Drzyzga
Zapłakany Fabian Drzyzga Fot. Paweł Relikowski
Felieton. Płakali zwycięzcy i pokonani, Michały, Kubiak i Kwiatkowski nie mieli sił na płacz, ale widać było ból na ich obliczach.

Cieszymy się z naszych zdobyczy, rekordowych w XXI wieku. Nie damy rady gigantom USA i Chinom, trudno rywalizować z Wielką Brytanią, Rosją, Francją. Ale z Holandią, która zgarnęła aż 36 krążków, w tym 10 złotych? W PyeongChang 2018 kraj tulipanów wywalczył 20 medali, 8 złotych, ale 16 w tym 7 złotych w łyżwiarstwie szybkim. W Tokio Holendrzy zdobywali trofea na wielu frontach.
Startowaliśmy w 26 dyscyplinach, tylko w pięciu kończyliśmy na podium. Poza królową sportu, wyłowiliśmy cztery krążki z wody. Sporty walki, tak modne dzięki KSW, UFC, zawodowemu boksowi, tylko jeden medal, wywalczył go zapaśnik.
W grach zespołowych reprezentowali nas tylko siatkarze i amatorzy trzy po trzy. A gdzie pozostałe 13 ekip, baseballa i softballa nie liczę. Nakłady finansowe państwa wystarczają na 14-15 medali. Marzy nam się więcej, musimy je zwiększyć.
Ale i te pieniądze nie wszyscy potrafią mądrze wykorzystać. Przykładem świecą centrale lekkiej atletyki, wioślarstwa, kajakarstwa. Na przeciwnym biegunie przodują związki pływania, kolarstwa, judo.
Przesunięcie o rok igrzysk jednym pomogło, drugim zaszkodziło. Gdyby igrzyska odbyły się rok temu, nie mielibyśmy, z powodu kontuzji, chorób, medali Anity Włodarczyk, Malwiny Kopron, Marii Andrejczyk, Tadeusza Michalika, Patryka Dobka, który biegał wtedy na 400 m ppł.
Za chwilę mistrzostwa Europy w siatkówce. Tęgie głowy wieszczą, siatkarze odkują się. Odkuć to się można w kuźni u kowala. Najbliższa okazja do rewanżu za trzy lata w Paryżu 2024. Na razie mieliśmy powtórkę z Londynu 2012. Wygraliśmy Ligę Światową. Miesiąc później w ćwierćfinale igrzysk Ruskie sponiewierali naszych niczym napalone ogiery zajechane szkapy. Chyba, że idziemy jak stado lwów za baranem. Marcin Możdżonek obwieścił, zwycięstwo w światówce jest ważniejsze od olimpijskiego medalu.
Mieliśmy sporo niepowodzeń, bolą te gdzie mistrzowie zapowiadali medale. Uliczni artyści trzy po trzy i szpadzistki nie dali rady. Kolarz torowy Mateusz Rudyk jechał po medal, skończył na 17 miejscu, na koniec rozwalił drużynę sprinterów. Oszczepnik Marcin Krukowski o swoje fatalne rzuty obwinił organizatorów oskarżając o kryminał z rozbiegiem. Kryminałem była 28 lokata, 15 metrów od rekordu życiowego.
Niesmak pozostawiła wypowiedź Adama Kszczota deprecjonująca wybór Mai Włoszczowskiej do Komisji Zawodniczej MKOL. Można być sfrustrowanym swoimi błędami w przygotowaniach, rezygnacją z kolejnego trenera, medalem Dobka, ale złośliwa opinia o dyplomatycznym sukcesie Włoszczowskiej nie przystoi byłemu mistrzowi.
W Paryżu 2024 nie zobaczymy baseballa, softballa, karate. Dojdzie breakdance. Królowie disco polo, sielskich dyskotek, do roboty. Wsi spokojna, wsi wesoła, Paryż wart mszy.
Zamiast puenty morał z opowieści Marcina Lewandowskiego o pasterzu. Czasami największy pech może w przyszłości okazać się największym błogosławieństwem. Amen. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki