Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Romantyk sportu: 25 lat minęło. O Idze, siatkarzach i naszej gazecie

Marek Łopiński
Wielkie dni polskiego sportu. Iga Świątek jako druga Polka dotarła do finału wielkoszlemowego US Open.

Pierwszą była Jadwiga Jędrzejowska, która w 1937 roku w finale na trawiastych kortach Forest Hills przegrała z Chilijką Anitą Lizaną 4:6 2:6. Amerykańscy historycy sportu, wbrew niektórym tęgim głowom, triumfatorki na trawie oczywiście zaliczają do panteonu zwyciężczyń międzynarodowych mistrzostw Stanów Zjednoczonych Ameryki. Obecny turniej jest rozgrywany na twardych kortach Flushing Meadows.
Gdyby stosować kryteria tych znawców sportu, trzeba by zapomnieć polskie medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy, rekordy świata lat 50 i 60 ubiegłego wieku, ponieważ zostały uzyskane na żużlowych bieżniach, rozbiegach skoczni i rzutni, a nie na tartanowych.
Raszynianka poprawiła osiągnięcie legendarnej Pani Jadzi wygrywając swój trzeci Szlem. Siedem zwycięstw na drodze do szczęśliwości, tylko dwa stracone sety, jest gigantycznym sukcesem 21-letniej zawodniczki. Nie grała tak cudownie jak w pierwszym półroczu, ale pokazała dojrzałość, charakter, niesamowitą wolę zwycięstwa. Warto było spędzać nieprzespane noce z naszą boską mistrzynią.
Tegoroczne sukcesy, półfinał Australian Open, triumfy w Roland Garros, US Open, nr 1 w rankingu WTA najlepszych tenisistek świata, stawiają, obok Roberta Lewandowskiego, Świątek w gronie światowych gwiazd sportu. W ciągu dwóch lat z samych nagród na korcie zarobiła blisko 14 milionów dolarów, drugie tyle z reklam. Kto ma pojęcie o księgowości, niech przeliczy na złotówki.
Szaleństwo Najjaśniejszej Niepodległej wywołały heroiczne boje naszych siatkarzy w mistrzostwach świata. Dziwną drogę rywalizacji wymyślili notable ze światowej centrali FIVB. Trzech, Polska Brazylia, USA, z czterech głównych faworytów umieszczono w jednej połówce turniejowej drabinki.
Kluczem do medalu były mecze, 1/4 finału z Amerykanami, półfinału z Brazylijczykami. Arena Gliwice i katowicki Spodek odleciały w kosmos z najlepszymi kibicami świata. Teraz czekamy na igrzyska Paryż 2024, pogonienie w cholerę ćwierćfinałowej klątwy ostatnich pięciu igrzysk, Ateny 2004 z Brazylią 0:3, Pekin 2008 z Włochami 2:3, Londyn 2012 z rosją 0:3, Rio de Janeiro 2016 z USA 0:3, Tokio 2020 z Francją 2:3.

P.S. 7 wrzesień 1997, kierownik działu sportowego Janek Hofman, w dniu dobroci, albo pomroczności jasnej, wpuścił mnie na łamy Dziennika Łódzkiego. Nasza Gazeta gościła codziennie w mojej Rodzinie od lat 50 XX wieku, będąc blisko 70 lat sponsorem ulubionego dziennika. Od 25 lat mam honor i zaszczyt nieść kaganek sportowej oświaty nie tylko kochanym czytelnikom, ale też gamoniom, którym od czasu do czasu muszę tłumaczyć co autor miał na myśli.
Jeśli dobrodzieje Gazety, cierpliwość mojego zacnego pryncypała, drogich, życzliwych męczenników mojej poetyckiej prozy pozwolą, będę dalej uszczęśliwiał Was moją twórczością. Oby tak dalej ku świetlanej przyszłości. Wiele serdeczności Moi Drodzy.
Wasz Łopa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki