Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton. Romantyk sportu. Eden czy Hades? Obecna degradacja ŁKS boli najbardziej

Marek Łopiński
Marek Łopiński - autor felietonu
Marek Łopiński - autor felietonu
To już piąty spadek za mojego przytomnego życia. Przedwojenny w 1938 roku znam tylko z gazet i książek. W 1952 w żłobku toczyliśmy rozważania na inne tematy niż losy ówczesnego ZKS Włókniarz Łódź. Tak stalinowska władza przechrzciła na kilka lat nasz ŁKS.

Ta ostatnia niedziela 23 czerwca 1968, kilkanaście minut po godzinie 19 zawalił się świat maturzyście. Do dzisiaj nie wiem jakim cudem kilkanaście dni po tragedii zdałem na Wydział Prawa Uniwersytetu Łódzkiego.

Pracując później w moim klubie dowiedziałem się co nieco o kulisach przegranego meczu z Pogonią Szczecin. Ktoś obiecał, a przed meczem nie dał. W przerwie podbito stawkę, zabrakło argumentów, cud się nie zdarzył.

W tym nieszczęsnym meczu na boisku miotali się reprezentanci Polski, Jurek Sadek, Piotrek Suski, Bolek Antek Szadkowski, Stefan Szefer, który pięć lat później rozegrał trzy mecze w reprezentacji USA. Po przerwie zagrał 20-letni wychowanek ŁKS, chłopak z Karolewa, Tadek Gapiński, późniejsza legenda Widzewa.

Minęły 32 lata, kolejna degradacja z ówczesnej I do II ligi. Pozostał żal, wściekłość. Za dużo wiem, tajemnice spadku zabiorę do grobu. Miesiąc potem, w lipcu 2000 Canal+ rozpoczął finansowanie ligi. Gdyby niektórzy, nie tylko piłkarze, wiedzieli o tym wcześniej, może inaczej potoczyłaby się runda wiosenna.

Kolejne degradacje, 2009 i 2012 przeżywałem poza klubem. Szczególnie spadek w sezonie 2008/2009 był oburzający, rozstrzygnął się w zbójeckich okolicznościach. Po zakończeniu rozgrywek, już ekstraklasy, w końcowej tabeli, zajęliśmy siódme miejsce. Nie otrzymaliśmy jednak licencji na następny sezon. W bandyckiej rzeczywistości główne role odegrała piąta kolumna z Warszawy we władzach klubu, szemrany typ z Olsztyna, funkcjonariusz centrali. Nad wszystkim czuwał i błogosławił profesor z Krakowa. Naszym kosztem utrzymała się Cracovia.

Przeżyliśmy też największą hańbę w historii klubu. Wiosną 2013 po 22 kolejkach rozgrywek I ligi ówcześni władcy, z piekła rodem, klubu, wycofali nas z rozgrywek. Autorzy największego skandalu w historii klubu, do dzisiaj, o zgrozo, tytułują się ełkaesiakami.

Obecna degradacja boli najbardziej. Rok temu szalałem z radości. Dożyłem szczęścia, co było dla mojego zdrowia lepszym lekarstwem niż kilkanaście pigułek dziennie zaordynowanych przez zacnych doktorów. Jakby mało nieszczęść, przełożono o rok igrzyska olimpijskie Tokio 2020. Jak tu żyć?

Czy za rok wrócimy na należne nam od wieków miejsce na salonach? Czy spadniemy tfu, tfu, żeby mi język odjęło, w otchłań, wzorem GKS Katowice? Czy dotrwam powrotu do raju? Oby tylko dopisało zdrowie i nie zabrakło sił. Eden czy Hades?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki