Przygodę z igrzyskami zaczynałem od radiowych relacji z Rzymu 1960. Z Grenoble 1968 pamiętam francuskiego łyżwiarza figurowego Alaina Calmat, podczas wspinaczki z pochodnią po 96 stopniach, przed zapaleniem znicza. Słychać było bicie jego serca. Nie zapomnę filmu Claude Leloucha „13 dni w Grenoble” z muzyką Francisa Lai... bez słowa komentarza. Niestety jeden dzień wypadł mi z pamięci, musiałem nieszczęsny tańcować na swojej studniówce.
Transmisję złotego konkursu Wojciecha Fortuny Sapporo 1972, wysłuchałem na żywo w niemieckim radiu. Polskie radio i telewizja spały wtedy nocami błogim snem. O piątej rano na przystanku tramwajowym informowałem jadących na pierwszą zmianę o triumfie Polaka. Patrzyli na mnie jak na cudaka, a niech tam.
Szlag mnie trafiał w czasie porannych transmisji TVP z Sarajewa 1984. Jakiś gamoń zarządził telewizyjny przekaz tylko finiszów biegów narciarskich. Za to podziwialiśmy w studio gości dziergających szaliczki na drutach i inne robótki ręczne.
Cudowną olimpiadę Calgary 1988 pamiętam jak przez mgłę. W chwili pomroczności jasnej pojechałem z piłkarzami ŁKS na dwa tygodnie do Aten. Wizyty na stadionie olimpijskim 1896 i Akropolu nie ukoiły bólu po ogromnej stracie.
Później już nie byłem taki głupi. Przed igrzyskami Nagano 1998 odpuściłem wyjazd na Cypr z moim klubem. Rodzina nawet nie zdziwiła się, tylko młodszy,11-letni syn Michał pokiwał z politowaniem głową.
Salt Lake City 2002, ogromny niedosyt po srebrze i brązie Adama Małysza. Smakosz bułki z bananem wygadywał głupoty, te dwa medale są więcej warte niż jeden złoty. Akurat.
Dwanaście lat temu życie znowu nie oszczędziło mi bolesnych dylematów. W trakcie igrzysk Vancouver 2010, na polecenie rodziny, pojechaliśmy z synem Pawłem do Amsterdamu na ślub i wesele siostrzenicy. Trzy dni miałem w plecy. Zamiast podziwiać moje poświęcenie, najbliżsi do dzisiaj wypominają mi ucieczkę z wesela przed hotelowy telewizor.
Soczi 2014, szał, sześć medali, cztery złote. Pamiętna sobota 15 lutego, po godzinie 15 Zbigniew Bródka wyrywał Holendrom złoto, pierwszy sportowiec naszego regionu mistrzem olimpijskim. Kilka godzin później Kamil Stoch wieńczy swój złoty dublet. Zmęczony po triumfie Bródki, ostatkiem sił obejrzałem fenomenalne skoki Polaka.
Nie dziwcie się moi drodzy dlaczego z taką miłością mówię o olimpiadach. To moje 32 igrzyska, jedyne marzenie, jak zdrowie i medycy pozwolą, dożyć Paryża 2024, bagatela 921 dni. Dziękuję baronie Pierre de Coubertin za najwspanialsze wspomnienia.
Do Pekinu 17/18 dni. Według Eurosportu 17, a TVP Sport 18. Uroczystość otwarcia piątek 4 lutego o 13.00 naszego czasu.
ą
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?