Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Romantyk sportu: Przeżyjmy to jeszcze raz

Marek Łopiński
Felieton. To były wielkie dni. Mamy nowy przepiękny dom. Otwarcie stadionu Władysława Wielkiego Króla było świętem Łodzi.

Do końca nie wiedziałem czy dam radę uczestniczyć w naszym święcie. Zmobilizowany przez rodzinę, przyjaciół, serdecznymi esemesami, mailami z naszego Klubu, nie zostawiłem Marka Dziuby samego. Rysiek Polak odpoczywał w Ciechocinku, miało Go nie być.
Posłusznie ustawiłem się przed wejściem dla VIP-ów. Ważna osobistość zabrała mnie stamtąd prowadząc do wejścia, jak mi się zdawało, dla służby. Na szczęście była to brama raju. A za nią legendy naszego Klubu, najlepsi z najlepszych, piłkarze, trenerzy, lekarze, fizjoterapeuta, działacze. Nie zaproszono byłego prezesa Romana Stępnia. Wstyd jak diabli. Za to w podziemiach samotnie wałęsał się samozwańczy uzurpator, który wykończył demokratycznie wybranego prezesa, mianując się, kłania się Napoleon, baranem na czele stada lwów. Zawodników nie spisałbym na wołowej skórze, mistrzowie, reprezentanci Polski. Zameldował się Rysiek Polak, którego organizatorzy przywieźli w lektyce z Ciechocinka. Okazało się, że moje problemy z chodzeniem, wieńcówka od 26 lat, nie są takie ostatnie, paru było lepszych. Przy schodzeniu na boisko po alpejskich schodach, Rysiek skakał jak kozica, my z Dziubolem czołgaliśmy się niczym weterani łąk i pastwisk.
Na boisku stadion jest jeszcze piękniejszy, widać całą jego urodę, komfort, przestrzeń, domowe ciepło. Widok tysięcy przyjaciół naszego Klubu wywoływał niesamowite wrażenie, podczas dekoracji entuzjazm widzów powodował u starych koni drżenie spracowanych nóg. Grzeniu Krysiak gratulował, teraz już tylko Aleja Zasłużonych. A niech Go cholera.
Przeglądając 230 zdjęć na stronie Dziennika Łódzkiego serce rosło, byłem dumny oglądając całe rodziny, młodych i najmłodszych, zakochanych w naszym Klubie. Wierzę, że wielu z nich zostanie z nami.
Może naprawią nasze błędy z lat 80 ubiegłego wieku. Nie zdobyliśmy wtedy nowych fanów. Mieliśmy kapitalne drużyny, pełne reprezentantów Polski, seniorów, młodzieżowych i juniorskich. Zabrakło europejskich pucharów. Dlaczego? Tajemnice zabiorę do grobu.
Trudno będzie dorównać sąsiadom w liczbie fanów. Jesteśmy miejskim, łódzkim klubem. Nas odwiedzają głównie łodzianie. Konkurenci są królami województwa, pocieszając się sercem regionu. Blisko połowa tłumów dojeżdża z najdalszych miasteczek i wsi. My kiedyś zapomnieliśmy pobudować parkingi, początkowo dla furmanek, bryczek, traktorów, później Nysek i Żuków.
Niestety na otwarciu zabrakło przyjaciela, Mirka Wróblewskiego. Jedna z legend ŁKS odchodziła. W środę o 13.50 pożegnamy Mirka, ełkaesiaka od 36 lat, walczącego o pozostawienie w Klubie naszego stadionu. Kolejny Wielki opuścił nas.
P.S. Nie mam anielskiej cierpliwości, odporności na stresy celebrytów, zdrowia psychicznego. Po przegranym ubiegłorocznym barażu, podjąłem zobowiązanie o naszej drużynie będę pisał po powrocie do ekstraklasy. Kiedy? Bóg raczy wiedzieć. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki