Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii to skandal. - Zostaliśmy 700 km od lotniska - mówią pasażerowie. Wizz Air przeprasza

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Pasażerowie z Polski na lotnisku w Egilsstadir
Pasażerowie z Polski na lotnisku w Egilsstadir Kamil Możdż, Jacek Dudek
Dwa samoloty Wizz Air miały wylądować na Islandii w Keflaviku. Z powodu fatalnych warunków atmosferycznych wylądowały na lotnisku oddalonym o niemal 700 kilometrów od docelowego miejsca podróży - na drugim końcu wyspy. Kilkuset pasażerów opuściło pokłady maszyn, wśród nich są turyści ze Śląska. Jak twierdzą, zostali pozostawieni bez żadnej pomocy. Sami zorganizowali sobie kosztowny transport do Rejkiawiku - stolicy Islandii. Opuszczając samolot podpisywali listę, która później miała okazać się zrzeczeniem praw do pomocy ze strony linii lotniczych. Wizz Air przesłał oświadczenie i przeprosiny.

Feralny lot Wizz Air na Islandię

To miały być wakacje życia. Zostaliśmy sami, pozbawieni pomocy Wizz Air - denerwują się pasażerowie. Samolot lądował niemal 700 km od pierwotnego punktu przeznaczenia. Pasażerowie nie mieli szansy dostać się do Rejkiawiku.

Nie przegapcie

AKTUALIZACJA 6.10.2019 GODZ.15.10
Wizz Air przysłał nam komentarz w sprawie feralnego lotu. Oto jego treść:
"4 października lot Wizz Air W6 5053 z Krakowa do Rejkjawiku został przekierowany na lotnisko Egilsstadirz powodu niekorzystnych warunków pogodowych w Rejkjawiku. W związku z tym lot Wizz Air W6 5054 z Rejkjawiku do Krakowa został odwołany. Wszystkim pasażerom zaoferowano lot powrotny do Krakowa, pełny zwrot kosztów lub pokrycie kosztów poniesionych w wyniku opóźnienia zgodnie z polityką Wizz Air oraz przepisami UE. Wszyscy pasażerowie, których dotyczyła zaistniała sytuacja, zostali poinformowani o sposobie odzyskania kosztów spowodowanych zmianą trasy. Pomimo że warunki pogodowe są niezależne od linii, Wizz Air przeprasza pasażerów za wszelkie niedogodności, ale bezpieczeństwo naszych pasażerów, załogi oraz samolotu jest priorytetem linii".

AKTUALIZACJA 6.10.2019 GODZ. 9.35
Wciąż nie otrzymaliśmy stanowiska Wizz Air w sprawie feralnego lotu.

Dotarliśmy jednak do treści dokumentu, który podpisali pasażerowie dwóch samolotów z Polski. W tłumaczeniu na język polski brzmi ona: "Niniejszym potwierdzam, że z własnej woli przerywam podróż powyższym lotem i wycofuję się z umowy przewozu z Wizz Air do pierwotnego miejsca docelowego". Numer ani inne dane lotu nie zostały jednak zapisane na dokumencie, który podpisali pasażerowie.

Niniejszym potwierdzam, że z własnej woli przerywam podróż powyższym lotem i wycofuję się z umowy przewozu z Wizz Air do pierwotnego miejsca docelowego

Jak twierdzą uczestnicy lotów, mogło zapoznać się z nią jedynie 20 pierwszych osób, ponieważ na reszcie kartek znalazło się miejsce jedynie na listę podpisów. Poza tym stewardessa miała ich zapewniać, że nie zrzekają się swoich praw.

Na portalu Fly4Free pojawił się komentarz osoby, która skorzystała z propozycji przewoźnika, żeby wrócić samolotem do Polski. Oto on: "Byliśmy członkami feralnego lot. Lądowanie w innym miejscu ze względu na warunki pogodowe jest oczywiście zrozumiałe, natomiast całkowite olanie pasażerów już nie. Zgodnie z prawem przewoźnik ma obowiązek ostatecznie dowieźć pasażera na miejsce docelowe nawet w sytuacji złych warunków pogodowych, z czego Wizz Air się niestety nie wywiązał.

My zdecydowaliśmy się wrócić do kraju, gdyż obiecano nam lot następnego dnia. Po powrocie dowiedzieliśmy się, że Wizz Air w ogóle nie zamierza podstawić samoloty za anulowany rejs. Dosłownie garstka osób załapała się na kilka wolnych miejsc z Katowic. Co więcej, jeżeli pasażerowie sami mieli możliwość załatwienia autokaru, to przewoźnik też miał taką możliwość, szczególnie, że wiedział o sytuacji wcześniej, gdy samolot już był w powietrzu.

Po powrocie dowiedzieliśmy się, że Wizz Air w ogóle nie zamierza podstawić samoloty za anulowany rejs. Dosłownie garstka osób załapała się na kilka wolnych miejsc z Katowic. Co więcej, jeżeli pasażerowie sami mieli możliwość załatwienia autokaru, to przewoźnik też miał taką możliwość, szczególnie, że wiedział o sytuacji wcześniej, gdy samolot już był w powietrzu

Sumarycznie, do miejsca docelowego nie został dowieziony przez przewoźnika prawie nikt".

Wczoraj, 5 października pasażerowie, którzy zdecydowali się na wynajęcie autokarów, po godz. 19 bezpiecznie dotarli do Rejkiawiku.

Wcześniej pisaliśmy: Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii

W piątek, 4 października 2019 dwa samoloty Wizz Air z Polski wylądowały na Islandii niezgodnie z planem. Docelowo pasażerowie z Krakowa i Wrocławia mieli lądować w Keflaviku - nieopodal stolicy Islandii. Z powodu fatalnych warunków atmosferycznych znaleźli się jednak w oddalonym o ponad 600 kilometrów Egilsstadir - po drugiej stronie wyspy.

Lot z Krakowa (Numer lotu: W65053) powinien wystartować o godz. 14.50 i planowo wylądować w Keflaviku o godz. 17.20. Sam wylot opóźnił się jednak o godzinę.

Na jego pokładzie znalazł się Jacek Dudek z Chorzowa, którego żona skontaktowała się z Dziennikiem Zachodnim, żeby opowiedzieć o trudnej sytuacji pasażerów z Polski.

To miały być wakacje życia - Barbara Janas-Dudek

- Załoga samolotu powiedziała pasażerom, że mają do wyboru dwie opcje - wracają do Polski i na Islandię polecą, kiedy tylko będzie to możliwe lub opuszczają pokład samolotu - relacjonuje Barbara Janas-Dudek. - Mąż wraz z przyjacielem mieli już zarezerwowany hotel i nie chcieli z tego rezygnować, więc opuścili samolot. To miały być wakacje życia - opowiada żona pana Jacka, która od wczoraj jest cała w nerwach.

Zobaczcie koniecznie

Pasażerowie wychodząc z samolotu podpisywali listę. Jak twierdzą, zostali poinformowani, że jest to lista podpisów, żeby przewoźnik wiedział, kto opuścił maszynę, a kto zdecydował się na powrót do kraju.

KIEDY DOSTANIESZ ODSZKODOWANIE ZA PROBLEM Z SAMOLOTEM? SPRAWDŹ

Dopiero później miało okazać się, że jest to tak naprawdę dokument, zgodnie z którym zrzekają się oni prawa do pomocy ze strony Wizz Air.

- Pytaliśmy stewardessy, czy podpisując ten dokument zrzekamy się praw do odszkodowania lub dalszej pomocy. Ona odpowiedziała, że nie - mówi Kamil Możdż, jeden z pasażerów.

Taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku lotu z Wrocławia o godzinie 18.10 (W61897).

Tak pasażerowie z Polski spędzili noc na lotnisku:

Pasażerowie z Polski na lotnisku w Egilsstadir

Feralne lądowanie samolotu Wizz Air na Islandii to skandal. ...

Ostatecznie kilkuset pasażerów z Polski całą noc spędziło na lotnisku w Egilsstadir. Według Frettabladid - jednej z największych gazet na Islandii - może być to pomiędzy 300 a 400 osób. Nie zapewniono im noclegu ani wyżywienia. Pasażerowie spali gdzie tylko się dało - na ławkach, taśmach bagażowych i podłodze.

- Początkowo ochrona lotniska chciała nas wyrzucić na dwór, twierdząc, że zaraz po prostu zamykają. Wezwaliśmy na miejsce policję i pozwolono nam zostać w środku - opowiada pan Kamil.

Dzięki znajomości osób przebywających na Islandii, pasażerowie lotów z Krakowa i Wrocławia postanowili na własną rękę zorganizować sobie transport do Rejkiawiku. Jest to dla nich dodatkowy koszt około 400 złotych. Przed godziną 11 dwa autokary pojawiły się na lotnisku i część pasażerów ruszyła w drogę do stolicy Islandii.

Jeśli masz tak na imię - uważaj za granicą! Możesz spotkać s...

- Nie zostawimy tak tej sprawy - zapowiada pan Kamil. - Początkowo obsługa samolotu mówiła, że możemy wylądować w Keflaviku, jednak noc spędzimy w samolocie, ponieważ warunki są na tyle złe, że schody nie będą mogły podjechać do maszyny. Ostatecznie wywieziono nas na drugi koniec Islandii i pozostawiono samych sobie - relacjonuje.

Wywieziono nas na drugi koniec Islandii i pozostawiono samych sobie - Kamil Możdż

Wizz Air już wcześniej wiedział o fatalnych warunkach pogodowych, które panują na Islandii. Kilka minut przed wylotem samolotu z Krakowa na Facebooku przewoźnika pojawiła się informacja, że loty na wyspę mogą ulec zakłóceniu.

- W samolocie zapewniano nas, że możemy jeszcze dziś wrócić do Polski i jutro wylecimy z powrotem na Islandię. To nieprawda, ponieważ loty zostały odwołane - mówi pan Kamil.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Urząd Lotnictwa Cywilnego.

- Pasażerowie mają pewne prawa, których nie można ich pozbawić - mówi Karina Lisowska, rzecznik ULC. - Przewoźnik powinien zapewnić im transport zastępczy w postaci autokaru lub samolotu. Nie zdążyłam jeszcze zaznajomić się z tą sytuacją, nie znam też treści dokumentu, który rzekomo mieli podpisać na miejscu pasażerowie Wizz Air, więc na razie nie mogę jej szerzej skomentować - dodaje.

Wysłaliśmy do Wizz Air prośbę o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.

Nie przegapcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki