Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ferie w Łodzi: Detektywi oraz strażnicy historii

redakcja
Na niecodzienny sposób spędzenia ostatniego tygodnia zimowych ferii zaprasza Muzeum Tradycji Niepodległościowej, którego główna siedziba mieście się przy ul. Gdańskiej 13.

Leżą zakurzone na strychu albo upchnięte na pawlaczach. Bywa, że przy okazji remontu albo wiosennych porządków lądują na śmietnikach. Stare fotografie, pocztówki, dokumenty, odznaczenia. Niemi świadkowie dziejów - i tych „małych” rodzinnych, i tych wielkich, światowych.

Specjalistom z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi zdarzało się już przynosić ze zsypów na śmieci, takie „odpadki” jak niemiecki bagnet do karabinu Mauser z 1898 roku czy wojskowy śpiwór amerykański z czasów II wojny światowej. Konrad Czernielewski, starszy kustosz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych, tłumaczy, że ludzie najzwyczajniej w świecie nie wiedzą, czego się pozbywają. „Być może jakaś gospodyni wzięła bagnet za stępiony nóż kuchenny, niewart nawet ostrzenia. Tymczasem na rynku militariów taki bagnet wart jest kilkaset złotych. Podobnie w przypadku śpiwora - ktoś zapewne uznał, że przyda się bezdomnemu i hojną ręką wyrzucił do śmietnika…ponad 1000 złotych”. Bo wprawdzie większość osób wie już, że antyki i muzealia są cenne, ale w powszechnej świadomości ta kategoria ogranicza się do mebli, obrazów i biżuterii. Tymczasem niektóre odznaki wojskowe potrafią osiągać na rynku zawrotne kwoty jak na kawałek zwykłego metalu - na przykład odznaki pułkowe, zwłaszcza pułków lotniczych, których zachowało się mało. Podobnie jest z odznaczeniami, o których także niewiele wiemy. I Czernielewski wspomina panią, która niedawno przyniosła do Muzeum w celu wyceny dwa odznaczenia - Krzyż za Monte Cassino oraz Krzyż Walecznych - ale bez legitymacji, bo te wyrzuciła w przekonaniu, że są nic nie warte, Tymczasem z legitymacjami wartość medali wzrasta o ponad połowę.

Ludzie wyrzucają też stare rodzinne zdjęcia, pocztówki i dokumenty, bo nie są świadomi ich wartości antykwarycznej, a nie czują się z nimi sentymentalnie związani. Często nie wiedzą nawet kogo przedstawia rodzinne zdjęcie albo kto się podpisał pod danym listem. Kiedyś o dziejach rodziny opowiadano dzieciom od małego, kultywowano pamięć przodków, tłumaczy Czernielewski. Dzisiaj robi się tak coraz rzadziej, a w człowieku naturalna ciekawość własnych korzeni rodzi się dosyć późno, często na tyle późno, że nie ma już o to kogo zapytać. „I tak lądujemy z albumem rodowych fotografii, nie wiedząc kogo przedstawiają, albo kiedy zostały wykonane, Ale pewne luki da się wypełnić”. I zachęca do wizyty w Muzeum, którego specjaliści chętnie w tym pomogą. Doświadczonemu ekspertowi już rzut oka na starą fotografię pozwala powiedzieć wiele o czasie i okolicznościach jej wykonania: szczegóły ubioru i otoczenia, pojazdy i budynki widoczne w tle czy na przykład odznaczenia na mundurze lub kolor otoku na czapce, to wszystko są dane, które umożliwiają określenie daty wykonania danego zdjęcia czasem nawet co do miesiąca.

Pracownicy Muzeum Tradycji Niepodległościowych chętnie opowiedzą też o starych dokumentach, które mogą być w naszym posiadaniu, takich np. jak Ausweis, Pass, Kennkarte i wyjaśnią ich pochodzenie. A przy okazji zarzucą nas tysiącem ciekawostek, których nie znajdziemy w podręcznikach historii. I gorąco zachęcają, by w czasie przerwy zimowej zabrać do Muzeum Tradycji Niepodległościowych dzieci. Bo wprawdzie na zimowych zajęciach w Muzeum Tradycji Niepodległościowych dla grup zorganizowanych miejsc już nie ma, ale w Dziale edukacyjnym placówki zawsze znajdzie się kustosz, który chętnie małych odwiedzających oprowadzi i odpowie na ich pytania. Przerwa w zajęciach szkolnych to zresztą idealny czas na to, by przekazać najmłodszym wiedzę na temat historii nie tylko kraju, ale i własnej rodziny, spróbować z dziećmi wyjaśnić sekrety przodków i odkryć znaczenie rodzinnych pamiątek. A jeśli nie chcemy lub nie możemy takich pamiątek dłużej przechowywać, apeluje Czernielewski, oddajmy je do muzeum lub sprzedajmy. Ale nie wyrzucajmy ich do śmietnika, bo to tak jakbyśmy wyrzucali tam własną tożsamość. I przede wszystkim pamiętajmy. Bo przeszłość i przyszłość albo są w nas, pisał Novalis, albo w ogóle ich nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki