Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal "Teatralna Karuzela": Słoń i kwiat [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Bartek Warzecha/materiały promocyjne Białystockiego Teatru Lalek
"Pinokio nie kłamie, ale nieźle kręci" - pod takim hasłem od soboty trwa w Teatrze "Pinokio" III. Festiwal "Teatralna Karuzela". Niedziela przyniosła pierwszy spektakl konkursowy - "Słoń i kwiat" - przygotowany przez Grupę Coincidentia ("niezależny teatr ożywionej formy" jak piszą jego twórcy) i Białostocki Teatr Lalek.

Kanwą dla spektaklu "Słoń i kwiat" są opowiadania napisane przez angielskiego poetę i pisarza Briana Pattena, w tłumaczeniu Piotra Sommera zmieszczone m.in. w zbiorze, którego tytuł wykorzystano w scenicznej adaptacji.

Do krótkich form literackich Pattena, za sprawą tłumacza Piotra Sommera, przywarło w Polsce określenie "prawie-bajki", które oddaje ich lekko filozoficzny, bo wykorzystujący mityczne wyobrażenia, a jednocześnie niezobowiązujący, bezpośredni i otwarty charakter. Sprawnie wyreżyserował je i połączył w jedną opowieść Robert Jarosz. "Słoń i kwiat" to kwintesencja teatralnego szaleństwa i zabawy formą, która radość sprawia nie tylko twórcom.

W bliżej nieokreślonych okolicznościach trafia do puszczy nietypowy, bo mierzący pięć centymetrów Słoń (Paweł Chomczyk). Zaprzyjaźnia się z Kwiatem (Michał Jarmoszuk), też niepospolitym - jedynym, który potrafi chodzić. Pomieszkują w kartonowym pudełku, które na scenie staje się ogromne. "Pomniejszenie" widowni (scenografię zaprojektował Pavel Hubička) otwiera przed nią drzwi do innego, niezwykłego świata. Niszczone przez upływ czasu i kolejne postaci pudło (w jego konstrukcji wykorzystano też projekcje multimedialne), pozwala tworzyć niezwykłej urody sceny, jak ta z lilią, która marzy, by ruszyć w podróż. Obcując z mieszkańcami puszczy prowadzą refleksyjne rozmowy. Wspólnie pokonają drwala promieni księżycowych, Słoń dowie się dlaczego małpy zaczęły jeść banany i jaki to ma związek ze słońcem, pozna nadpobudliwego motyla, który głupimy pytaniami ośmieszy hienę opowiadającą nieśmieszne dowcipy, wesprze dżdżownice kuszone przez Wróbla w obłędnej scenie bitwy o rząd dżdżownicowych dusz, w której orężem stanie się "Testament mój" Juliusza Słowackiego (fragment nie będący bez związku z losem samego Słonia: "Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami / Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny...").

Fenomenalne, ekspresyjne także od strony ruchowej role przygotowało aktorskie trio (jest jeszcze Dagmara Sowa, która prowadzi narrację i wprowadza na scenę m.in. "niemą" hienę i marionetki dżdżownic). Wykorzystują przy tym ożywione przedmioty, muzyczne żarty, wymieniają się rolami. Wspiera ich aktor muzykujący, Robert Jurco. Tak tworzy się eksplodująca teatralnymi pomysłami opowieść o zagubieniu i inności, o odnajdowaniu siebie, dojrzewaniu i dostrzeganiu wyjątkowości każdego pojedynczego życia. Wśród pełnych humoru perypetii jedna tylko, nauczanie "śmierdzącej świni" podstaw estetyki, wydaje się nieco nazbyt abstrakcyjna.

W poniedziałek "Teatralna Karuzela" przyniesie: "Bajeczne czytanki" (godz. 11-13), warsztaty "Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy" (godz. 17) i spektakl "Pręciki" Teatru Baj Pomorski z Torunia (godz. 18).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki