Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwale w Łodzi: Nordland Art Festival

Michał Zając
Michał Zając, prezes Fundacji "PrzestrzeńWyobraźni", organizator Nordland Art Festival.
Michał Zając, prezes Fundacji "PrzestrzeńWyobraźni", organizator Nordland Art Festival. Dziennik Łódzki/archiwum
List otwarty Michała Zająca, prezesa Fundacji "PrzestrzeńWyobraźni", organizującej Nordland Art Festival w Łodzi.

W dyskusji dotyczących festiwali na łamach łódzkiej "Gazety Wyborczej" wypowiadał się ostatnio Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi. Jego głos wydaje się, racjonalny, a jednak zwarte w jego liście informacje są nie do końca ścisłe. Dyrektor Muzeum Sztuki pisze, że praca zespołu eksperckiego przebiegała zgodnie z "ideą odpolitycznienia i profesjonalizacji procesu przyznawania dotacji", a także używa sformułowania: "eksperci oceniali wnioski według jasnych ustalonych wcześniej kryteriów".

Problem w tym, że eksperci nie byli gronem do końca niezależnym. Znalazły się wśród nich osoby związane pośrednio, a nawet bezpośrednio z organizatorami konkretnych festiwali, co może budzić uzasadnione wątpliwości. Drugi problem jest taki, że nie przedstawiono całościowego raportu z pracy ekspertów. Kolejny to już same oceny. Nordland Art Festival został oceniony przeciętnie. Ale ten sam festiwal był też - o czym się nie mówi - badany przez ekspertów z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Funduszu Wymiany Kulturalnej. Najwyżej ocenione wydarzenie otrzymało od ekspertów MKiDN 30 punktów. Nordland miał ich aż 25. Znalazł się wyżej niż wydarzenia tak uznanych instytucji jak Muzeum Narodowe w Krakowie czy Stowarzyszenie Willa Decjusza. Zajął 18 na 55 miejsc. Czyli w skali całego kraju jesteśmy wydarzeniem ocenianym dobrze, ale już w samej Łodzi nie. Czy to nie wydaje się dziwne?

Przygotowaliśmy obszerny raport, a także krótkie streszczenie dotyczące festiwalu. Mimo to ze strony oceniających go słyszeliśmy o "edycjach z poprzednich lat" (była tylko jedna), "kopiujących pomysły innych festiwali warsztatach" (nie prowadzimy warsztatów), tym, że nie ma sensu sponsorować "festiwalu muzyki norweskiej" (nie jesteśmy ani festiwalem wyłącznie muzycznym, ani dotyczącym jedynie tematyki norweskiej). To pokazuje, że mało, kto zapoznał się rzetelnie z ideą i programem festiwalu.

Nordland Art Festival, to wydarzenie, które z jednej strony prezentuje w Łodzi coraz popularniejsze na świecie projekty muzyczne z krajów skandynawskich i bałtyckich. Z drugiej wspiera - podobno ważne dla miasta - sektory kreatywne Łodzi przez promocję wśród dziennikarzy i branży muzycznej z Norwegii, Szwecji czy Danii naszych lokalnych zespołów. Chcemy stworzyć z Łodzi miejsce, gdzie spotyka się biznes i muzyka z Polski oraz Europy. Z naszymi działaniami wychodzimy także poza granice kraju. W marcu nasza delegacja udała się do Tallina, aktualnej Europejskiej Stolicy Kultury, gdzie podczas Tallinn Music Week (festiwal i wielkie targi muzyczne) promowaliśmy Nordland Art Festival i Łódź. Nasz festiwal jest unikalną w skali kraju inicjatywą, a sukcesy podobnych wydarzeń w Europie pokazują, że podobny projekt może odnieść sukces także w Polsce.

Do tego nasza działalność nie ogranicza się do jednego, kilkudniowego festiwalu. Nordland ze środków organizującej go Fundacji "Przestrzeń Wyobraźni" organizuje comiesięczne pokazy kina skandynawskiego w Łodzi, rzadziej także koncerty pod swoim szyldem.

Nie mamy postawy roszczeniowej, a miasto nie jest naszym jedynym partnerem finansowym. Już podczas pierwszej edycji uzyskaliśmy sponsora w postaci dużego banku, patronaty (także finansowe) ambasad krajów skandynawskich. Aby otrzymać pieniądze od tego typu partnerów dla wydarzeni rozwijającego się, jak Nordland podstawą jest baza w postaci dotacji miejskich. Jesteśmy jednym z najmniej dotowanych festiwali. Mamy w tym roku otrzymać 105 tys. złotych. Czyli mniej niż niektóre wydarzenia przez ekspertów ocenione gorzej od naszego .

Myśleliśmy, że głosowanie radnych z Komisji Promocji rozwiązało sprawę. Może nie najlepiej, ale to już jakiś kompromis do czasu, gdy miasto nie zbuduje przejrzystego systemu dotacji. Kompromis, bo pieniądze otrzymało więcej imprez, w tym te naprawdę wartościowe dla miasta. Jednak tuż po głosowaniu usłyszeliśmy nieoficjalnie, że to jeszcze nie ostateczna decyzja. Czy to oznacza że mamy przygotowywać nasz festiwal w sytuacji kiedy dofinansowanie Nordland Art Festival, będzie głosowane wielokrotnie? Czy to możliwe, by raz decydowano pozytywnie o przydzieleniu dofinansowania a później zastanawiano się nad "odkręcaniem" tej decyzji ? Może warto wreszcie powiedzieć, że w Łodzi w taki sposób załatwia się sprawy związane z kulturą. Dziś nikt nie chce nam udzielić odpowiedzi jednoznacznej odpowiedzi, co oznacza, fakt iż przegłosowano przyznanie dotacji nad Nordland Art Festival , czy oznacza to, że wsparcie finansowe rzeczywiście otrzymamy ?. W sytuacji, kiedy prowadzimy już rozmowy z komercyjnymi sponsorami, bookujemy artystów i przygotowujemy się do jesiennej edycji Nordland Art Festival, komplikuje to nasze działania.

Nie twierdzimy - jak wielu organizatorów festiwali - że nie popełniliśmy błędów. Podstawowym była nie do końca dobra współpraca z mediami i nagłośnienie wydarzenia. W tym roku zamierzamy to poprawić. Jednak póki co musimy się bać.

Michał Zając, prezes Fundacji "PrzestrzeńWyobraźni", organizator Nordland Art Festival

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki