Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filharmonia Łódzka. Koncert "Obrazki z wystawy" [RECENZJA]

Aida Stępniak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Łukasz Kasprzak
Barwnego muzycznego cyklu Modesta Musorgskiego "Obrazki z wystawy" mogli wysłuchać melomani w miniony piątek w łódzkiej Filharmonii.

Trudno o bardziej sztandarowy przykład muzyki oddziałującej na wyobraźnię słuchacza niż "Obrazki z wystawy" Modesta Musorgskiego. "Taniec kurcząt w skorupkach", "Bydło", "Rynek w Limoges", "Wielka brama kijowska" czy spajająca całość "Promenada" dodatkowy walor zyskują dzięki fenomenalnej instrumentacji mistrza w posługiwaniu się orkiestrą symfoniczną dla olśniewających efektów kolorystycznych (w tym wyjątkowo rozbudowaną sekcją perkusyjną) - Maurice'a Ravela.

Wykonanie od pulpitu dyrygenckiego poprowadził Aleksander Anissimov, współpracujący również z orkiestrami białoruskimi, irlandzkimi czy koreańskimi. Świetnie panował nad ogromnym aparatem orkiestrowym, oddając ilustracyjność cyklu m.in. poprzez podkreślanie instrumentacyjnych "smaczków" oraz różnicowanie charakteru każdorazowo inaczej opracowanej i utrzymanej w odmiennym nastroju "Promenady".

W "Gnomach" podkreślił wyraz części poprzez pauzy generalne, w "Starym zamku", mimo stosunkowo szybkiego tempa, zobrazował stan melancholii i zadumy, w "Tańcu kurcząt w skorupkach" - nieco groteskową wymowę fragmentu, w "Katakumbach" - ciężkie, niskie i mroczne brzmienia instrumentów dętych blaszanych, złowieszczy klimat "Chatki na kurzych nóżkach" i monumentalizm "Wielkiej bramy kijowskiej".

Pierwszą część piątkowego koncertu również zdominowały utwory rosyjskich kompozytorów. Pierwszym z nich była uwertura do wyjątkowo popularnej w Rosji, niemal nieschodzącej z afisza moskiewskiego Teatru Bolszoj opery Michaiła Glinki "Rusłan i Ludmiła". Aleksander Anissimov uzyskał od łódzkiej orkiestry energiczne wykonanie o dobrych proporcjach między instrumentami smyczkowymi a sekcją dętą, szerokim spektrum dynamicznym oraz kontraście żywych i lirycznych tematów. W finale zdecydował się zaś na dość duże, wirtuozowskie accelerando.

Solistą wieczoru był Kolja Blacher, skrzypek mający w repertuarze wiele XX-wiecznych utworów, wykładający na jednej z berlińskich uczelni. Artysta, który po raz pierwszy odwiedził Łódź, gra na instrumencie Stradivariusa "Tritton" z 1730 roku. W jego wykonaniu zabrzmiał II Koncert skrzypcowy cis-moll op. 129 Dymitra Szostakowicza.

Interpretację Blachera cechował piękny dźwięk, nienaganna technika skrzypcowa (szczególnie w wykonanych z głębokim zrozumieniem polifonii wielogłosowych fragmentach pierwszej części) oraz świetna współpraca z orkiestrą. Potrafił również wspaniale wykorzystać bogactwo kolorystycznych możliwości instrumentu. Wykonanie spotkało się z uznaniem łódzkiej publiczności, która niestety tym razem nie wypełniła całej sali gmachu przy Narutowicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki