Do łódzkiej fundacji zgłosili się m.in. zaniepokojeni przedstawiciele jednej z gdańskich bibliotek. Zdziwił ich e-mail od katowickiej firmy, który zaczynał się od słów: - Jesteśmy organizatorem ogólnopolskiej akcji dla dzieci onkologicznie chorych. Wspieramy działania łódzkiej fundacji Krwinka, powstałej z inicjatywy rodziców dzieci chorych onkologicznie.
- W dalszej części wiadomości znalazły się informacje, że pomóc można kupując konkretne książki - denerwuje się Maria Kaczmarska, specjalista ds. marketingu i PR w Krwince. - Część dochodu z nich miała być przeznaczona na naszą fundację. Skontaktowałam się z przedstawicielką tej firmy. Potwierdziła, że chcą z nami współpracować, następnego dnia wysłała nam nawet zapewnienie, że część pieniędzy ze sprzedaży trafi do nas.
Tak się jednak nie stało, mimo iż pracownicy Krwinki wysłali prośbę o uszczegółowienie warunków współpracy. Ta jednak pozostała bez odpowiedzi. Natomiast z fundacją skontaktowali się pracownicy przedszkola z Krakowa, którzy od katowickiej firmy otrzymali taką samą ofertę jak biblioteka z Gdańska. Okazuje się, że za książki, których cena nie przekracza kilkudziesięciu złotych firma z Katowic chciała nawet 400 złotych.
- W tej sytuacji nie ma mowy o żadnej współpracy - zastrzega Maria Kaczmarska. - Zwróciliśmy się do tej firmy z informacją, iż nie wyrażamy zgody na używanie naszej nazwy ani logo przy prowadzeniu ich działań sprzedażowych. Umieściliśmy też o tym informację na naszym profilu na Facebooku, podając nazwę katowickiej firmy.
Pracownicy Krwinki nie powiadomili jeszcze policji. Zrobią to jeśli firma ponownie wykorzystają wizerunek fundacji. Nie wiadomo jakie plany mają szefowie katowickiego przedsiębiorstwa. Nie udało nam się skontaktować w piątek z jego przedstawicielami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?