Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoplastikon z "Vabanku" w Muzeum Kinematografii

Katarzyna Zawadzka
Obrazy w fotoplastikonie wzbudzały duże zainteresowanie
Obrazy w fotoplastikonie wzbudzały duże zainteresowanie fot. Krzysztof Szymczak
Oryginalny fotoplastikon z trójwymiarowymi obrazami, mieszczący jednocześnie 25 osób, szklane przeźrocza sprzed ponad stu lat, projektory i kamery unikatowe na skalę światową, to wszystko, a nawet więcej, można zobaczyć w Muzeum Kinematografii w Łodzi.

Z okazji 114 rocznicy pierwszego publicznego pokazu kinematografu braci Lumiere oraz trzecich urodzin kina Kinematograf, mieszczącego się w muzeum, obok projekcji filmów braci Lumiere zaprezentowano odrestaurowany fotoplastikon i inne zabytki techniki filmowej. Od wczoraj można się bliżej przyjrzeć tym eksponatom.

- To jeden z kilku zachowanych fotoplastikonów pochodzących z wytwórni Augusta Fuhrmanna, wynalazcy urządzenia. O jego oryginalności świadczy tabliczka znamionowa. Nasz fotoplastikon zagrał w filmie "Vabank" Juliusza Machulskiego i niech żaden inny się pod niego nie podszywa - przestrzega Barbara Kurowska, zastępca dyrektora łódzkiego Muzeum Kinematografii. - Może przy nim zasiąść jednocześnie dwadzieścia pięć osób. Oglądają wyświetlane w trójwymiarze, nieruchome obrazy. W środku bębna jest aż pięćdziesiąt obrazków w serii.

Wewnątrz fotoplastikonu znajdują się pochodzące z początku XX wieku przeźrocza. Diapozytywy były swego czasu czymś w rodzaju okna na świat. Można było przy ich pomocy oglądać aktualne wydarzenia polityczne, np. zarejestrowaną wizytę cara we Francji, ale też egzotyczne fotografie z Wietnamu czy Cejlonu. Dzięki nim można było "sięgnąć" tego wszystkiego, co dla przeciętnego Polaka było odległe i niedostępne.

Obok fotoplastikonu, który jest osią ekspozycji "Rówieśnik kinematografu. Magia seansów w fotoplastikonie", historię fotografii obrazu trójwymiarowego przedstawiają obrazy i informacje na ścianach muzeum. Zwiedzający dowiedzą się m.in. kto i kiedy wymyślił obraz trójwymiarowy oraz kiedy po raz pierwszy odbył się pokaz obrazów w trójwymiarze.

Trójwymiar wyróżniają rozmaite formy. Na wystawie można więc podziwiać obraz anaglifowy, czyli kilka nałożonych na siebie obrazów, które by zaprezentowały się w odpowiedniej głębi, wymagają zastosowania specjalnych okularów o różnych kolorach szkieł dla lewego i prawego oka. A także obraz lentikularny, na wierzchu którego przyklejano dodatkowo folię soczewkową.
- Im więcej fotografii było nakładanych na siebie, jedna na drugiej, tym większą otrzymywało się głębię obrazu - przedstawia niezwykłość uzyskiwania obrazu lentikularnego Barbara Kurowska. - Od folii zależał również kąt oglądania obrazków.

Na drugiej jubileuszowej wystawie, "Cud ożywionej fotografii. Zabytki techniki filmowej", można oglądać sprzęt filmowy: kamery i projektory, pochodzące z różnych okresów historii kina. Niektóre są unikatami na skalę światową.

- To sprzęt polski, niemiecki, francuski. Nie wszystkie projektory są kompletne, niektóre mają ponad sto lat. Wszystkie są jednak baśniowo-magiczne. Urządzenia, które dziś nazywamy rzutnikami do slajdów, to magiczne latarnie. A dlatego magiczne, bo by uzyskać obraz, wystarczyło włożyć weń kawałek szklanej płytki z namalowanym obrazkiem, ustawić w odpowiedniej odległości od ściany i zadbać o źródło światła - opowiada Barbara Kurowska z Muzeum Kinematografii.

Źródłem światła mogła być nawet zwykła świeczka, po to właśnie do niektórych projektorów były dołączane kominy, przez które wydobywał się dym. Od mocy światła, ogniskowej soczewki i ustawienia urządzenia, była uzależniona jakość obrazu na ekranie. Jak się okazuje wcale nie było to takie proste.

Obie ekspozycje to nowe stałe wystawy łódzkiego muzeum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki