Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francja wygrała Ligę Światową, Brazylia znów we łzach [ZDJĘCIA]

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Reprezentacja Francji po raz drugi w historii wygrała rozgrywki Ligi Światowej. W finale na stadionie piłkarskim w Kurytybie Trójkolorowi pokonali Brazylijczyków 3:2.

Gospodarze turnieju świetnie zaczęli mecz finałowy, bo od przewagi w pierwszym secie i rzeczywiście bardzo dobrej gry. Gdy jednak Francuzi od początku drugiej partii zaczęli popełniać mniej błędów, ich przewaga błyskawicznie urosła. Świetnie z zespole trenera Laurenta Tillie grał Earvin N'Gapeth, który był prawdziwym liderem zespołu. A od lidera wymaga się, by poderwał zespół do walki i by nie zawodził w wyrównanych końcówkach. Ekscentryczny Francuz doskonale spełnia wszystkie te warunki.

Doskonale było to widać w trzeciej partii, w której Francuzi prowadzili już 16:12, ale ambitnie walczący gospodarze odrobili straty, a po ataku Wallace'a wyszli na prowadzenie 21:20. Wtedy Toniutti więcej wykorzystywał N'Gapetha, a ten nie zawodził. Po jego ataku Trójkolorowi mieli pierwszą piłkę setową, a za chwilę partię zakończył szczelny blok N'Gapetha i Kevina Le Roux.

Brazylijczycy, którzy mimo dziewięciu triumfów i organizacji pięciu turniejów finałowych do tej pory tylko raz, w 1993 roku, wygrali Ligę Światową na własnym terenie, nie zamierzali się poddawać i fenomenalnie podnieśli się po przegranych dwóch setach. Na pierwszej przerwie technicznej w czwartej partii zespół Renana Dal Zotto wygrywali 8:3 i ustawili sobie grę. Wprawdzie Francuzi – z wielką pomocą N'Gapetha, a jakże! – zmniejszyli w środkowej fazie seta przewagę rywali do dwóch punktów, to później canarinhos znów im uciekli.

Tie-break był pasjonujący – Brazylijczycy rozpoczęli od prowadzenia 7:4, ale Tillie wziął wtedy czas, uspokoił graczy, którzy za chwilę doprowadzili do remisu 7:7 po bloku na Mauricio Souzie. Przy zmianie stron jednym punktem wygrywali Brazylijczycy, a po bloku na Stephenie Boyer odskoczyli na dwa oczka (10:8). To jednak nie był koniec emocji - za chwilę do remisu doprowadził N'Gapeth, który obronił trudną piłkę, ta przeszła na drugą stronę i... spadła w sam róg brazylijskiego boiska. Za chwilę w ataku pomylił się Ricardo Lucarelli i to Dal Zotto musiał prosić o przerwę, bo jego zespół przegrywał 11:12.

Przewagę w końcówce Francuzom dał kapitalnymi zagrywkami Le Roux. Trójkolorowi wyszli na prowadzenie 13:11, a po ataku N'Gapetha wygrywali 14:12 i mieli zapewnione dwie piłki meczowe. Pierwszą popsuł fatalną zagrywką Boyer, ale przy drugiej nie pomylił się Trevor Clevenot i Francuzi po raz drugi w historii mogli cieszyć się ze zwycięstwa w Lidze Światowej. I drugi raz w Brazylii, bo dwa lata temu zwyciężyli w turnieju w Rio de Janeiro.

Wielki sukces osiągnęła w Kurytybie reprezentacja Kanady. Prowadzona przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski Stephane'a Antigę drużyna zdobyła pierwszy w historii tego kraju brązowy medal. Kanadyjczycy w decydującym spotkaniu pokonali Amerykanów 3:1 (18:25, 25:20, 25:22, 25:21)

Francja – Brazylia 3:2 (21:25, 25:15, 25:23, 19:25, 15:13)
Francja
: Toniutti, N'Gapeth, Le Roux, Boyer, Clevenot, Chineyeze, Grebennikov (libero) oraz Brizard, Rossard, Lyneel. Trener: Laurent Tillie.
Brazylia: Rezende, Lucarelli, Borges, Wallace, Mauricio Souza, Lucas, Thales (libero) oraz Buiatti, Raphael, Eder, Tiago (libero). Trener: Renan Dal Zotto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki