„Babcia” - bo tak nazywają Ilicicia koledzy z drużyny, od dawna ma we Włoszech (gra tu od dekady, wcześniej występował w Palermo i w Fiorentinie) opinię człowieka przesadnie wrażliwego, wręcz hipochondryka. Nikogo więc mocno nie zdziwiła informacja, że źle zniósł koronawirusową przerwę, którą spędził samotnie w Bergamo (rodzinę przezornie odesłał wcześniej do Słowenii).

Ani że po wznowieniu rozgrywek Serie A był cieniem piłkarza, który w 1/8 finału LM niemal w pojedynkę (pięć goli w dwumeczu) wyeliminował Valencię.

Ilicić zniknął zresztą (wyjechał do ojczyzny) po rozegraniu raptem pięciu ligowych spotkań (ani jednego w pełnym wymiarze czasowym). W sześciu ostatnich kolejkach koledzy musieli radzić sobie bez niego. Będą musieli radzić sobie również w starciu z Paris Saint-Germain.

Powodem miała być kontuzja, kilka dni temu włoskie media (a za nimi pozostałe) poinformowały jednak, że Słoweniec (znowu) zmaga się z depresją po tym, jak odkrył, że zdradza go żona. Jego stan jest ponoć na tyle poważny, że nie tylko nie dokończy tego sezonu. Może już w ogóle nie wrócić na boisko.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Lip 10, 2020 o 8:30 PDT

Nie byłby to pierwszy raz, gdy depresja skracała komuś karierę, a niemieckiemu bramkarzowi Robertowi Enke skróciła nawet życie (popełnił samobójstwo). Niewierność również może jednak skomplikować życie, nawet osobom nie doświadczających aż tak poważnych problemów.

Może również wpłynąć na wynik rywalizacji sportowej. Czasem nawet na tak wysokim szczeblu, jak finał mistrzostw świata - wszyscy chyba pamiętają słynną „główkę” Zinedine’a Zidane’a z 2006 roku, po której kapitan i lider reprezentacji Francji wyleciał z boiska (a koledzy pod jego nieobecność przegrali mecz po rzutach karnych).