Kopacz mówiła też, że w demokracji o obsadzie stanowisk ministerialnych decyduje naród, a nie związki zawodowe. Nie związki? A kto klaskał, jak Piękny Maniuś rozdawał stanowiska i mówił Buzkowi, co ma robić? A w ogóle pierwsze słyszę, żebym wraz z resztą narodu miał wpływ na rozdawanie stanowisk ministerialnych. Gdybym miał, to Nowak byłby najwyżej zegarmistrzem. Kosiniak-Kamysz zaś nie odziedziczyłby dostępu do ministerialnych koryt po stryju i ojcu. Jako lekarz pracowałby w przychodni, bo ja, podatnik, płaciłem za jego studia. Chyba że się nie nadaje na lekarza, to niech odda kasę za naukę.
Związki zawodowe ani mnie ziębią, ani parzą, bo jeszcze przed pierwszą Solidarnością się z nich wypisałem. Ale kiedy słyszę, jak 33 lata po Sierpniu przedstawicielka "wadzy" mówi, że protesty przed Sejmem nie są właściwym sposobem załatwiania sporu z rządem, to przypominają mi się gadki partyjnych bonzów z PRL-u. Teraz tylko czekać, jak Wałęsa znowu poradzi Tuskowi, żeby towarzystwo wypałować. Jeszcze chwila, a inny podpowie, żeby strzelać. Na razie gumowymi kulami, co w III RP już przerabialiśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?