Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galerianki z Łodzi: Lubią zapolować na starszego, bogatego faceta

Agnieszka Jasińska
archiwum
Wystarczy iść do Manufaktury czy Galerii, żeby je spotkać. Polują na odpowiedniego faceta. Musi wyglądać na takiego, co ma kasę. No i lepiej, by nie był za przystojny. Ci przystojni nie muszą szukać dziewczyn w galeriach handlowych.

Łódzka Manufaktura. Wczesne popołudnie. Wśród wielu ludzi, wędrujących między sklepami i kawiarniami, wyróżniają się dwie dziewczyny. Wyglądają na nie więcej niż 16 lat. Ubrane w obcisłe getry, w bluzki z dużym dekoltem, na to narzucona kurtka. Jedna ma ufarbowane na czarno długie włosy z prostą grzywką, druga jest ciemną blondynką, obie z ostrym makijażem. Dziewczyny chodzą koło sklepów, co jakiś czas siadają na ławkach i odnosi się wrażenie, że kogoś wypatrują.
W pewnym momencie zauważają, że ze sklepu z luksusowymi ubraniami wychodzi dobrze ubrany mężczyzna, niezbyt przystojny, grubo po czterdziestce. Dziewczyny wymieniają się spojrzeniami i ruszają za nim.

- Nie wie pan, gdzie tu jest kawiarnia? - pytają. Mężczyzna jest trochę zdziwiony tym pytaniem. Ale zatrzymuje się.

- A co, chcecie się napić dobrej kawy? - odpowiada pytaniem. Dziewczyny mówią, że nie chcą sprawiać kłopotu, ale po oczach widać, że tylko czekały na tę propozycję. Po chwili w tróje odchodzą w stronę kawiarni...

Nie wiemy, jak zakończyła się ta znajomość, ale można się domyśleć, co było dalej... Dziewczyny zostawiły numery telefonów, mężczyzna wybrał jedną z nich. Potem kolejne spotkanie...

Malwina ma 17 lat i uczy się w ośrodku dla tych, którzy mają kłopoty z nauką. Powinna być już w drugiej klasie liceum, ale ma nadzieję, że w tym roku skończy pierwszą gimnazjum. Kiedyś oglądała film "Galerianki". Podobał się jej, bo opisywał prawdziwe życie. Mówi, że dalej nie brakuje dziewczyn, które chodzą po galeriach handlowych i polują na bogatych, starszych od siebie mężczyzn.

- Wystarczy iść do Manufaktury czy Galerii Łódzkiej - przekonuje Malwina. - Od razu takie się zauważy... Polują na odpowiedniego faceta. Musi wyglądać na takiego, co ma kasę. No i lepiej, by nie był za przystojny. Ci przystojni nie muszą szukać dziewczyn w galeriach... A kiedy się takiego faceta wypatrzy, to się podchodzi i zagaduje. Wystarczy zapytać, jak dojść do sklepu...

Malwina twierdzi, że sama by na takie coś się nie zdecydowała. Pochodzi z biednej rodziny, nie ma wielu pieniędzy na nowe ciuchy, ale nie sprzedałaby się za nowe spodnie czy bluzkę. Po chwili zdradza, że sama ma starszego chłopaka.

- Tylko o 12 lat, a nie o 20 czy 25 lat, bo takich wybierają dziewczyny z galerii - dodaje. - Ma na imię Marcin. Poznałam go u siebie, na osiedlu. Mieszkam na Teofilowie w Łodzi. Parę razy do mnie podszedł, zagadał. Nie wygląda staro. Myślałam, że jest ode mnie starszy najwyżej o kilka lat...

Marcin nie jest pierwszym chłopakiem Malwiny. Na początku jej imponował. Pracował na budowie, miał pieniądze. Kiedy okazało się, że jest starszy o tych 12 lat, to już była w nim zakochana. Brał ją do kina, raz nawet byli w restauracji.

- Ta restauracja to był dla mnie szok - mówi Malwina. - Poszliśmy na ulicę Piotrkowską, zapłacił chyba sto złotych za obiad na nas dwoje. Nie byłam nigdy w takim eleganckim miejscu. Potem pojechaliśmy, a w zasadzie poszliśmy do niego, bo ma mieszkanie w centrum. Wiadomo co było, ale ja nie poszłam z nim do łóżka dla tego obiadu. Ja go kocham!

Patrycja niedawno skończyła 16 lat. Jej chłopak też dobiega trzydziestki.

- Nie przeszkadza mi różnica wieku - twierdzi dziewczyna. - Rodzicom też nie. Robert ma pracę, samochód i chce się ze mną ożenić. Niedawno mi się oświadczył, ale ja nie myślę o ślubie!

Patrycja wierzy, że Robert odmieni jej życie. Do tej pory nie miała szczęścia... Były za to papierosy, alkohol, zawalona szkoła, tylko na wielką miłość nie mogła dotąd trafić.

- Miłości były, ale nie wielkie, prawdziwe! - dodaje.

Pierwszy raz zakochała się w piątej klasie podstawówki. Chłopak był od niej o 3 lata starszy, bo Patrycja zawsze lubiła starszych od siebie chłopaków.

- Byłam taka dumna, że z nim chodzę! - wspomina . - Byliśmy ze sobą długo, bo pół roku. Potem było kilku innych, a teraz jest Robert....
Roberta poznała w parku im. Poniatowskiego w Łodzi. Paliły z koleżanką papierosy. Zaczepił je starszy facet. Nie chciały z nim stać. Wtedy pojawił się Robert, który pracował w parku.

- Uwolnił nas od tamtego faceta, wymieniliśmy telefony, przysłał mi SMS-a i tak się zaczęło - opowiada Patrycja. - Wiedziałam, że jest między nami duża różnica wieku. Ale to mi w Robercie do dziś imponuje.

Oliwia ma ręce w sznytach, farbowane na blond włosy. Pierwsze sznyty zrobiła sobie, gdy miała 7 lat. Tłumaczy, że naśladowała siostrę. Potem tak się jej spodobało, że gdy tylko stało się coś nie po jej myśli, to cięła się żyletką albo szkłem. Sznyty ma na nodze, biodrze, bo na rękach miejsca już brakowało.

- Ale już z tym skończyłam! - zapewnia.

Kilka miesięcy chodziła z facetem starszym od siebie.

- Nie tak dużo - prostuje. - Miał 29 lat, ale porządny był z niego chłopak. Pracował, nie był to taki bandyta...

Chodzili ze sobą długo, to znaczy kilka miesięcy. Nawet przez pewien czas mieszkali razem. Oliwia poznała go przez koleżankę. Marek był akurat w trakcie rozwodu, miał pięcioletniego syna Kamila, którego sam wychowywał. Synek Marka mówił na nią mama.

- Jak Marek był w pracy, to zajmowałam się Kamilem - dodaje. - Czasem płakał i mówił, że chce do taty...

Życie z Markiem bardzo się jej podobało. Marek pozwalał jej wypić, wypalić papierosa. Nie przeszkadzało mu, że Oliwia jest od niego o 15 lat młodsza. Spotykali się codziennie. Kupował jej pizzę, sajgonki. Miał auto, więc woził ją po Łodzi. Teraz Oliwia chodzi z dwa lata starszym Damianem i nic jej nie wolno.

- Ani wypić, ani zapalić... - żali się.

Dziewczyny dobrze wiedzą, kim są galerianki. Kiedyś nazywano je szlaufami. Zapewniają, że same nimi nie są. Wszystko wiedzą od koleżanek...

- Galerianka to 16-, 18-letnia dziewczyna, która spotyka się ze starszymi mężczyznami, by mieć z tego jakieś korzyści - wyjaśnia Malwina.

Ma taką koleżankę, Milena ma na imię. Na facetów poluje właśnie w galeriach. Gdy idzie na takie polowanie ładnie się ubiera. Opowiadała Malwinie, że kiedyś w Galerii Łódzkiej poznała 35-letniego chłopaka.

- Miał trzy auta i mieszkanie w Warszawie! - mówi z podziwem Malwina. - Milena jest ładna, zgrabna, więc zakręciła facetowi w głowie. Nie wiem, czy dalej z nim jest. Ale jak była, to dawał jej co miesiąc kieszonkowe, jeździł z nią na zakupy, na których wybierała sobie, co chciała. Obiecywał, że przepisze na nią jedno ze swych aut. Nie wiem, czy to zrobił. Może Milena się tylko chwaliła? Na pewno przyjeżdżał do niej co weekend. On jest eleganckim gościem, więc nie wstydziła się z nim pokazać. Nie wiem, czy jest żonaty. Chyba jest po rozwodzie, ale nie jestem pewna...

Sara, którą wszyscy nazywają "Czarna", ze względu na ufarbowane na kruczoczarny kolor włosy, przyznaje, że lubi czasem zapolować na bogatego, starszego faceta. Przyjaźni się z Malwiną. Chodzą razem do gimnazjum, w jednym z ośrodków dla trudnej młodzieży, ale mieszkają normalnie, w swoich domach. Obie pochodzą z rozbitych rodzin. Malwina mieszka z matką, która jest sprzątaczką w hipermarkecie, i dwoma młodszymi braćmi. Ojciec umarł kilka lat temu. Sara też nie ma ojca. Zapił się na śmierć. Matka kilka lat temu odeszła z facetem. Dziewczynę wychowuje babcia. Dziewczyny nieraz dziwiły się, skąd ma pieniądze na markowe ciuchy, perfumy, ma nowe komórki. Początkowo kryła prawdę. Teraz już nie. Uważa, że nie ma się czego wstydzić.

- Nie wiem czy dla perfum, ale dla komórki to wiele dziewczyn pójdzie z facetem do łóżka! - twierdzi Sara, ale szczegółów nie chce opowiadać.
Malwina, słuchając tych opowieści, tylko kręci głową.

- Nie wyobrażam sobie, bym mogła iść do łóżka z człowiekiem, którego nie kocham - zapewnia. - Choć wiem, że wiele dziewczyn woli starszych od siebie chłopaków. Wiadomo, że my szybciej się rozwijamy, jesteśmy poważniejsze, a chłopakom w naszym wieku tylko bzdury w głowie. Lubią szpanować, a czym młodszy, to głupszy. Dlatego wolimy starszych, poważniejszych...

Kiedyś chodziła z rówieśnikiem. Już po kilku spotkaniach przestał się jej podobać. Opowiadał, z iloma to dziewczynami szedł do łóżka.

- Tacy są najgorsi! - twierdzi Malwina. - Ale tak robi wielu chłopaków w naszym wieku. Ci starsi są dyskretniejsi...

Sara i Malwina podają przykład Karoliny. Dziewczyna chodzi razem z nimi do ośrodka. Niedawno skończyła 19 lat, ale ma już dwuletniego syna, Oskara.

- Tak skończyła się miłość z rówieśnikiem - zauważa Sara. - Starsi nie dosyć, że mają kasę, to o dzieciach nie myślą. Wielu ma już swoje. Nie chce kolejnych... i kłopotu! Takie spotkanie ze mną to ma być dla takiego starszego faceta przyjemność. Nieraz tylko rozmawiajmy, on opowiada o swym życiu, problemach, ja trzymam go za rękę...

Sama Karolina nie patrzy tak pesymistycznie na to, co stało się z jej życiem. Zaczęła chodzić do liceum, liczy, że zda maturę. A dziecko nie było wpadką.

- Razem z Hubertem, który jest w moim wieku, chcieliśmy mieć dziecko - zapewnia Karolina. - I się urodziło. Hubert poszedł do pracy, mieszka ze mną i babcią. Już jesteśmy po zaręczynach, ale nie wiem, kiedy weźmiemy ślub... Bo jak się przysięga przed Bogiem, to tej przysięgi potem złamać nie można...

A Karolina tak do końca nie jest pewna Huberta. Owszem kocha go, on szaleje za synem, ale... Wszystko byłoby dobrze, gdyby Hubert nie był zakręcony na punkcie siłowni. Karolina ma czasem wrażenie, że to jego największa miłość... I co najgorsze: bierze sterydy.

- Po nich wariuje, zachowuje się, jakby miał 13 lat - opowiada Karolina. - Zdarzyło się, że na mnie podniósł rękę. Wtedy kazałam mu się spakować i wyrzuciłam z domu. Potem porozmawiał z nim nasz kolega, o takiej samej posturze jak Hubert, Chyba sporo zrozumiał... Przeprosił, wrócił... Dałam mu jeszcze jedną szansę, bo wiem, jak jest za Oskarkiem. Jednak nie wiem, co będzie dalej. Wciąż bierze te sterydy. A moim zdaniem to one są gorsze od alkoholu...

Dziewczyny twierdzą, że marzą o miłości. Mówią: - Trudno znaleźć uczciwego. Wielu chce znaleźć dziewczynę na jedną noc, a potem szukają kolejnej. Od chłopaka, którego pokochają, nie chciałaby wiele. Tylko szczerości i bezpieczeństwa.

Patrycja mówi, że taką miłość znalazła. Jest nią Robert.

- Kocham go, ale nie wyjdę za Roberta ani za żadnego innego! - zapewnia. - Nie chcę, by było tak jak u mojej koleżanki Weroniki. Przed ślubem układało się cudownie. Chłopak nosił ją na rękach, kochał. Jak się pobrali, to wszystko się zmieniło. Zaczął ją bić, musiała uciekać domu...

Patrycja nie chce mówić głośno, ale u niej w rodzinie było podobnie. Tata pił, potem bił mamę, ją, rodzeństwo.

- Bez ślubu można żyć i być szczęśliwym - przekonuje.

Oliwia chciałaby zacząć na nowo życie. Zapomnieć, że wychowywała się w domach dziecka, wiele miesięcy spędziła w szpitalach. Jak się zdenerwowała, to się cięła i waliła głową w ścianę. Za to wiązali ją w pasy.

- Ale już nie jestem uzależniona od autoagresji! - mówi naukowo.

Teraz chodzi z Damianem, ale wie, że nie jest to chłopak na całe życie. Jak znajdzie odpowiedniego, to będzie miała z nim dzieci, dziewczynkę i chłopca. Dałaby im to, czego nie dostałam od swojej mamy, czyli miłość. Marzy też, by skończyć szkołę, a potem zostać fryzjerką albo sklepową....

Malwina wierzy, że Marcin będzie jednak jej miłością życia. Wezmą ślub, będą mieć dzieci, samochód, ładne mieszkanie. Nie wie jednak, czy będzie go cały czas kochać.

- Bo kocha się tylko na początku, potem jest przyzwyczajenie... - mówi Malwina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki