W sprawie tej zatrzymano 12 osób, zaś dwie kolejne same się zgłosiły. Wśród ujętych jest 78-letni adwokat, występujący w sądowych postępowaniach, oraz 54-letni prawnik, kierujący szajką.
- Z materiału dowodowego wynika, iż grupa przestępcza działała od 2007 roku. Funkcjonował w niej ścisły podział ról. Były osoby, które wyszukiwały nieruchomości z nieuregulowanym stanem prawnym. Były to najczęściej przedwojenne kamienice, głównie takie, gdzie ostatni właściciele lub współwłaściciele nie żyli od kilkudziesięciu lat - informuje Joanna Kącka, rzeczniczka KWP w Łodzi.
Kolejny etap procederu polegał na fałszowaniu testamentów przedwojennych właścicieli, które - jak przyznaje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi - były odręcznie sporządzane.
- Pozostali wspólnicy w przestępczym procederze wcielali się w rolę na przykład rzekomego wnuka dziadka, który w 1932 roku wszedł w posiadanie nieruchomości. Teraz jego potomek występował do sądu z wnioskiem o nabycie praw do spadku, wykorzystując fakt, iż w polskim prawie nie ma instytucji przedawnienia dziedziczenia - dodaje Joanna Kącka.
W ten sposób oszuści nielegalnie nabywali prawo do udziałów w nieruchomościach. Zatrzymani usłyszeli łącznie prawie 60 zarzutów, dotyczących 11 nieruchomości - 10 kamienic i jednego mieszkania. Wyłudzili kamienice warte 6 mln zł i usiłowali wyłudzić kolejne za 4 mln zł.
W ten sposób gang "spadkobierców" zdążył przejąć (lub był bardzo blisko celu) kamienice w tak prestiżowych punktach centrum miasta, jak ulice: Gdańska, Jaracza, Traugutta i Próchnika. Pozostałe znajdowały się przy ulicach: Wawelskiej, Przędzalnianej, Srebrzyńskiej i Wojska Polskiego.
Wśród nielegalnie przejętych nieruchomości jest stylowa, trzypiętrowa kamienica z dwoma oficynami przy ulicy Traugutta 5, naprzeciw hotelu Savoy.
O jej podejrzanym przejęciu pisaliśmy dwa lata temu. W podwórku są dwie oficyny i łącznik w postaci domu z napisem niemieckim, który cudem przetrwał do naszych czasów: "Gott gruess die Kunst" ("Bóg wspiera sztukę"). Nic dziwnego więc, że w miejscu tym kręcono jeden z odcinków serialu "Stawka większa niż życie". Właścicielką kamienicy była zmarła w 1976 roku Janina Jakobson. Dlatego na lokatorów jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że ujawniła się sędziwa, mieszkająca w Łodzi spadkobierczyni, która przy wsparciu wnuczka przeprowadziła w sądzie skuteczne postępowanie spadkowe i stała się właścicielką ich nieruchomości.
Mieszkańcy mieli wątpliwości, bo sprawę w sądzie przeprowadzono w oparciu o ustny testament i zeznania trzech świadków, o których wcześniej nie słyszeli. W imieniu spadkobierczyni występował łodzianin Rafał W., który w rozmowie z nami twierdził, że Janina Jakobson (nazywał ją ciocią) była krewną jego babci i to jej rok przed śmiercią przekazała swój majątek.
Rafał W. twierdził, że jego babcia odwiedzała panią Janinę. Zaznaczał, że babcia legalnie, w oparciu o decyzję sądu, została spadkobierczynią i że nie obawia się działań prokuratury. Zapewne blefował, bowiem prokuratura postawiła mu teraz zarzuty, a sąd aresztował na trzy miesiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?