18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy ta blondynka jest w kuchni, lepiej pochowajcie noże

Joanna Leszczyńska
Magda Gessler jest zachwycona efektami "Kuchennych rewolucji"
Magda Gessler jest zachwycona efektami "Kuchennych rewolucji" ANDRZEJ BANAS
Restauratorzy z Goczałkowic pozwali do sądu Magdę Gessler, prowadzącą "Kuchenne rewolucje". Zarzucają jej zniesławienie. Czy inni pójdą w ich ślady?

W programie telewizyjnym "Najsztub słucha" Magda Gessler, znana restauratorka, wyznała, że chciałaby być postrzegana jako ktoś, kto pomaga ludziom, a nie ich niszczy. Chodziło jej oczywiście o program "Kuchenne rewolucje", w którym restauratorom, mającym kłopoty z prowadzeniem biznesu, daje wskazówki, jak poradzić sobie na rynku.

Podobno dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Magda Gessler, a w zasadzie producenci programu, być może odczują to na własnej skórze, gdyż nie wszyscy restauratorzy mają zrozumienie dla dobrych intencji. Alicja Czyż, właścicielka restauracji Matalmara z Goczałkowic-Zdroju, wystąpiła przeciwko producentom programu do sądu.

- Wytoczyłam im sprawę karną o zniesławienie - mówi Alicja Czyż. - Czyli o podanie do publicznej wiadomości informacji, niezgodnych z prawdą. Materiał był tak zmontowany, by wywołać sensację i zapewnić wysoką oglądalność.

Do udziału w "Kuchennych rewolucjach" Matalmarę zgłosił mąż Alicji Czyż. Restauracja działała od niedawna i uznał, że przydałaby się reklama. Czyżowie chcieli się pochwalić, że zapraszają do restauracji na koncerty artystów. Liczyli na pomoc w skonstruowaniu menu, by pasowało do środowiska i pod muzykę klasyczną.

Zobacz: Magda Gessler w Sopocie. Cel: Restauracja "U Przyjaciół"

Alicję Czyż zabolało wiele opinii Magdy Gessler. M. in. takie: "to kicz w wiejskim pałacu" czy "to jest totalna kostnica".

- Jak tak można określić lokal gastronomiczny? - nie może pojąć Alicja Czyż. - Pani Gessler nie mogła znaleźć sensacji, to sobie pozwalała na takie popisy. Poza tym, żeby poszukać sensacji, jej ludzie brali każdego pracownika na bok na indywidualne rozmowy. Pytano ich, czy dostają na czas wypłatę, czy się kłócimy, czy jestem dla nich dobra, czy mamy kredyty. Na szczęście, ja z pracownikami rozmawiam, a nie wrzeszczę. Z wypłatą się nie spóźniam, ale to jest problem mój, a nie pani Gessler.

Ją zapytano, co sądzi o potencjalnym kliencie, jakim byłby kuracjusz w Goczałkowicach. Odpowiedziała, że kuracjusz w sanatoriach ma opłacone wyżywienie i nie przyjdzie do restauracji. A potem usłyszała na wizji, że jest to restauracja, która nie chce "zusowców" i padł komentarz, że właściciele zapraszają tylko ludzi z wyższych sfer. Alicja Czyż zapewnia, że z jej ust takie słowa nie padły.

Zapewnienia padają też z ust Magdy Gessler, że producent ma wszystkie nagrania każdego z programów "Kuchennych rewolucji", gdyż jest przygotowany na takie okoliczności.

- Po tym programie spadły nam obroty - mówi Alicja Czyż. - Wstyd mi teraz iść do kościoła czy do sklepu. Ludzie mnie pytają, o czym ja rozmawiałam z panią Gessler, ale ona nawet nie zaszczyciła mnie rozmową. - Męża też nie. W naszej restauracji zachowywała się jak furiatka, rzucając, czym popadło. Przekleństwa były na porządku dziennym. Do kelnera powiedziałą: spier... Menu nawet nie miała w ręce, a ja oczekiwałam fachowej porady. Na koniec powiedziała, żeby zamknąć "tę budę".
Magda Gessler twierdzi, że rozmawiała z restauratorką, ale - jak mówi - trudno jej było wytrzymać wymianę zdań o jej pieskach yorkach i o tym, że jeden z nich zrobił kupkę. Dodaje, że serdecznie współczuje właścicielom z Matalmary, że nie potrafili wykorzystać szansy. A naprawdę dużo im nie było trzeba. Jeśli restauracja jest w uzdrowisku, w którym są emeryci, mający bardzo mało pieniędzy, można zarobić na potańcówkach, ciastkach, na napojach, natomiast na pewno nie można robić z restauracji pałacu.

Właściciele Matalmary, zdaniem Gessler, myślą, że można zrobić coś z niczego, a z gówna, jak mówi, bata się nie ukręci. Nie mieli żadnego zaplecza i żadnej kadry. Trudno było im wytłumaczyć, że nazwa ich lokalu jest pretensjonalna i że Złoty Ziemniak byłaby bardzo odpowiednia. Działają przecież na Śląsku, który słynie z najlepszych ziemniaków w Polsce.

Piekielna kuchnia

"Kuchenne rewolucje" ukazują się na antenie TVN od 2010 roku. Program powstał na podstawie licencji brytyjskiego "Kitchen Nightmares", znanego polskim widzom jako "Piekielna kuchnia Gordona Ramsaya". Program emitowano w ponad stu krajach. Na taką złotonośną kurę połakomiło się wielu producentów na świecie, którzy zaczęli szukać lokalnych Ramsayów. W Polsce pasowano na niego Magdę Gessler, właścicielkę ponad 20 restauracji i kawiarni.

Magda Gessler, z wykształcenia malarka, od lat jest gwiazdą mediów, ale także symbolem sukcesu w gastronomii. "Kuchenne rewolucje" są jej debiutem w kulinarnym reality show. Idea programu jest taka, że zainteresowani restauratorzy zgłaszają się do udziału w programie. Gessler ma cztery dni, by poznać restaurację i zaproponować program naprawczy. Dotyczy on zarówno wystroju restauracji, jak i menu, sposobu przyrządzania potraw, organizacji pracy. Po kilku tygodniach restauratorka wraca, by sprawdzić, czy właściciele korzystali z jej porad.

Jak nam mówi, jest zachwycona efektami "Kuchennych rewolucji. W ostatnich dwóch edycjach udało się poprawić kondycję 70 procent restauracji, które odwiedziła. Niektóre restauracje po programie zwiększają swoje obroty nawet o 200 procent, a restauracja hinduska na deptaku w Zielonej Górze po programie w ciągu roku trzykrotnie zwiększyła obroty. Świetnie się powiodło też pizzerii w Bielsku-Białej.

"Kuchenne rewolucje" mają dobrą oglądalność - wprawdzie już nie trzymilionową, jak w piątej edycji, ale program jest na drugim miejscu w swoim paśmie wśród stacji telewizyjnych. Program Gessler wciąż wzbudza ogromne emocje. Znana restauratorka nie stroni bowiem od ostrych, czasem wulgarnych słów. W jednej z restauracji wywróciła stół, w innej powiedziała, że mięso w hamburgerze śmierdzi trupem. Niedawno do jednego z kelnerów powiedziała, że przypomina rumuńskiego wampira. Stacja TVN chwali się na stronie internetowej bezkompromisowością swojej gwiazdy: "Niech was nie zwiedzie ta uśmiechnięta blondynka. Gdy jest w kuchni, lepiej pochowajcie noże".

Na zarzut, że krzyczy i przeklina, Magda Gessler odpowiada, żeby popatrzeć, jak zachowuje się w programie Gordon Ramsay. Uważa, że czasami trzeba ludzi obudzić takim zachowaniem.
Właściciel Tawerny w Dobrym Mieście ma do niej pretensje, że upubliczniła w programie jego życie prywatne. Ludzie dowiedzieli się, że od kilku miesięcy nie odzywa się z bratem, a jego żona skarży się na niego, że jest lekkoduchem, uganiającym się za kobietami, że ma kochankę.

Gessler terapeutka?

Prof. Wiesław Godzic, medioznawca, nie bez uszczypliwości zauważa:

-Pani Gessler w swoich programach występuje jako terapeutka. I dlatego nie dziwiłbym się jeszcze większej liczbie procesów. Ona wchodzi bardzo głęboko w relacje między pracownikami restauracji. I robi to dość obcesowo.

Ale Magda Gessler twierdzi, że w takim programie trzeba wyjawić wszystkie problemy. Wie, że to rodzaj ekshibicjonizmu, który jest trudny, ale to jedyna droga do sukcesu. Bo ona musi poznać chorobę, by ją wyleczyć.

Alicja Czyż mówi, że dzwonią do niej restauratorzy, chcąc podłączyć się pod jej proces karny. Nie zgodziła się, bo jest to dla niej ryzyko. Za innych nie może ręczyć. Ale proces zbiorowy z powództwa cywilnego to co innego. Alicja Czyż twierdzi, że około ośmiu restauratorów chce założyć taki proces:

- Ludzie są oburzeni. Program wykończył kilkadziesiąt rodzin, żyjących z restauracji. Padła restauracja Ania z Zielonego Wzgórza z Tarnowskich Gór, Franz Josef w Katowicach też zamknięto.

Pięć dni temu wysłaliśmy e-mailem do Piotra Fromowitza, producenta programu, prośbę, by ustosunkował się do tych zarzutów. Nie dostaliśmy odpowiedzi.

30 procent restauratorów, zdaniem Magdy Gessler, którzy nie wygrali na "Kuchennych rewolucjach", to ludzie, którzy potraktowali program przedmiotowo. Liczyli tylko na reklamę.

Jak mówi, w pierwszych edycjach programu restauratorzy nie wierzyli, że w cztery dni można zmienić cokolwiek. Niektórzy podchodzili do niej jak do paniusi, która ma restauracje, pieniądze, a nie wiedzieli, jak mówi o sobie, że ma intuicję, dużą wiedzę o tym biznesie i dar kreacji.
Grzechy polskich restauratorów, jej zdaniem? Menu są identyczne. Kupuje się najtańszą wieprzowinę albo kurczaka, mrozi się i to później nie ma żadnego charakteru. Bardzo rzadko zdarza się trafić na dobre zupy. Polscy restauratorzy w ogóle nie czują terenu, na którym działają. Wydaje im się, że oderwanie się od niego będzie pokazaniem, że są lepsi. Jak mówi, musi zaczynać od podstawowych spraw, jak rozróżnianie tłuszczów, na których się smaży. Musi się uporać z brudem, używaniem zużytego teflonowego sprzętu, z tym, że warzywa surowe są zdrowsze.

W Łodzi sobie chwalą

W Łodzi znaleźli się restauratorzy, którzy zdecydowali się na przygodę z kuchenną rewolucjonistką. To Rafał Fiszer i jego narzeczona Irena Mańkowska. Prowadzą restaurację Impuls, niegdyś na Dachowej, a dziś na Maratońskiej. Impuls poszedł pod nóż rewolucji jako jeden z pierwszych.

- Miejsce, w którym otworzyliśmy restaurację, nie cieszyło się wcześniej dobrą sławą - przyznaje Rafał Fiszer. - Prowadziliśmy ten lokal dwa lata. Chcieliśmy się wypromować. I udało się.

Jego narzeczona uważa podobnie. Ale - jak przyznaje - nie od razu było łatwo przełknąć krytykę Magdy Gessler.

- Chaos, mnóstwo łez, nie wiem, co mam zrobić z tą restauracją - mówiła Magda Gessler po drugiej wizycie w Impulsie. - Właściciele się nie lubią i ludzie ich nie lubią, dlatego tu nie przychodzą.

Kuchnię oceniła jako rodem z komuny, zaproponowała domową kuchnię i specjalność - pieczony kurczak na butelce z piwem.

- Uważam, że wskazówki są cenne - mówi Irena Mańkowska. - Jeżeli któryś z restauratorów, którzy zgłosili się do programu, chciał się wypromować, miał naprawdę dużą szansę. Ale trzeba włożyć w to dobrą wolę i pracę. Bo nie jest tak, że Magda Gessler da przepis na tacy i samo wyjdzie.

Przyznaje, że po pierwszym tygodniu po emisji cały Impuls był w rozsypce, bo nikt się mógł odnaleźć po tym, co usłyszał od innych prosto w twarz. Ani jej nie jest miło słyszeć, że jest za mało konsekwentna, ani pracownikowi, że nie dba o powierzone mienie. Zgadza się, że nie było tak czysto, jak być powinno. Były nieporozumienia między nią a narzeczonym, które TVN wykorzystał, ale szybko zrozumieli, że Magda Gessler miała rację.

- Wszystko sobie wyjaśniliśmy i wszystko poszło w dobrą stronę - mówi. - I tak jest do dzisiaj.

A jakie wrażenia zostawiła po sobie Magda Gessler? Irena Mańkowska mówi, że jest ciepła, ale zna poczucie swojej wartości: - Zresztą, gdyby była szarą, skromną myszką, to nigdy by tego nie osiągnęła, bo by ludzie ją zadeptali.
Cztery miesiące po emisji programu "Kuchenne rewolucje" Impuls przeniósł się z Chojen na Retknię. Przyczyną były - jak twierdzą restauratorzy - nieporozumienia z właścicielem lokalu.

- Właściciel, szukając nabywcy, reklamował się, że w tym lokalu była Magda Gessler - mówi Irena Mańkowska. -W końcu wynajął ten lokal innej restauratorce.

Nowa nosi nazwę... Nowy Impuls. Jej właścicielka twierdzi, że straciła na "Kuchennych rewolucjach", gdyż ludzie śmiali się, że był brud, a kucharz nie wiedział, co ma w karcie.

Rafał i Irena są oburzeni, że restauracja nosi nazwę Nowy Impuls. Jego właścicielka, ich zdaniem, wyraźnie wykorzystuje ich dorobek. Zapowiadają drogę sądową.

Prof. Godzic zastanawia się, czy ten program zmieni polską gastronomię:

- Rzeczywiście wiele osób zaczyna rozumieć związek pomiędzy brudnym naczyniem a jakością pożywienia. Kuchnia w PRL-owskim wydaniu była prostacka i my się teraz musimy wiele nauczyć. Ale czy drogą do tego są przekleństwa i rzucanie talerzami? To fajne dla widza. Jednak myślę, że została przekroczona granica. Polacy lubią, gdy ktoś się postawi, natomiast nie lubią, gdy szef jest gburem i arogantem. I Magda Gessler może na tym przegrać.

Tymczasem Magda Gessler zapewnia, że nie żałuje żadnego słowa, jakie padło w tym programie ani jednego swojego zachowania. Przyznaje, że jest wściekła, gdy ktoś może mieć fantastyczne życie, a rezygnuje, bo jest pazerny, nie ma wyobraźni i myśli, że mu źle życzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdy ta blondynka jest w kuchni, lepiej pochowajcie noże - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki