Pani Jolanta ma mieszkanie w bloku na rogu ul. 1 Maja i ul. 28 Pułku Strzelców Kaniowskich.
- Ale nie wiem, czy długo się nim nacieszę - załamuje ręce kobieta. - Mieszkanie ma iść na licytację. Za co? Za rzekome długi wobec SM.
Chodzi o zaległości w opłatach za czynsz w 2010 i 2011 roku.
- Ale przecież przelewy były robione - pokazuje potwierdzenia z konta pani Jolanta. - Mój czynsz wynosi 360 zł miesięcznie. Nie płaciłam regularnie, tylko wtedy, kiedy miałam, ale zapłaciłam co do złotówki. W czerwcu 2010 roku z konta mojego syna na konto spółdzielni było przelane 2 200 zł, a od kwietnia do lipca 2011 roku w sumie 3.500 zł. Były też przelewy na mniejsze sumy, np. po 200 zł. Ale spółdzielnia ma zaksięgowane tylko te mniejsze kwoty. Reszta gdzieś przepadła. W październiku 2011 roku odebrałam korespondencję z SM, z której wynika, że moja niedopłata za mieszkanie wynosi ponad 6.800 zł. Z czego 750 zł to koszty rzekomego postępowania sądowego. Tylko dlaczego nie dotarła do mnie informacja, że została mi wytoczona sprawa?
Tuż po otrzymaniu korespondencji z ŁSM syn pani Jolanty poszedł do banku, w którym ma konto.
- Pieniądze z robionych przeze mnie przelewów zostały przekazane do banku, który obsługuje spółdzielnię - dodaje pan Cyprian, syn pani Jolanty. - Dostałem pismo z banku potwierdzające te transakcje. Poszedłem nawet do banku, z którego korzysta SM i na którego konta wpływają nasze czynsze. Od nich też mam potwierdzenie, że pieniądze tam trafiły. A więc czemu nie ma ich w spółdzielni?
- To się musi wyjaśnić - dodaje pani Jolanta. - Nie stać mnie, by płacić ponownie za coś, co już opłaciłam. Do komornika zaniosłam już 300 zł. Ale ta egzekucja musi być wstrzymana, a pieniądze muszą się odnaleźć. Inaczej nie widzę innego wyjścia, jak tylko złożenie sprawy do prokuratury.
Monika Dudkiewicz-Stawicka, prezes Łódzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, twierdzi, że nie zna dokładnie przypadku pani Jolanty, ale uważa, że sprawę da się szybko wyjaśnić.
- Lokatorka musi przynieść te dokumenty z banków - mówi prezes ŁSM. - Skonfrontujemy je z naszymi materiałami.
Sprawę natomiast dobrze zna Barbara Batolik, kierownik działu czynszów w ŁSM. - Do nas te pieniądze nie wpłynęły - mówi Barbara Batolik. - Nie rozumiem też, czemu ta pani nie odpowiadała na nasze wezwania do zapłaty i pisma z sądu. Ale zapraszam do siebie. Będziemy wyjaśniać sytuację.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?