Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głodówka lekarzy w Łodzi. Drugi dzień protestu [ZDJĘCIA]

Redakcja
Drugi dzień protestu głodowego lekarzy w Łodzi
Drugi dzień protestu głodowego lekarzy w Łodzi Jarosław Kosmatka
Drugi dzień protestu głodowego lekarzy w Łodzi. Od czwartku (19 października) pięcioro młodych medyków nie przyjmuje żadnych posiłków. To jedna z czterech do tej pory lokalnych głodówek w kraju, które rozpoczęli m.in. lekarze po nieprzynoszących oczekiwanych deklaracji spotkaniach z ministrem zdrowia i premier Szydło w sprawie większych wydatków na ochronę zdrowia.

- Na razie czujemy się dobrze. Mamy zapas wody - powiedziała nam w piątek (20 października) rano Martyna, głodujący w Łodzi lekarz stażysta.

Materace rozłożyli w tzw. łączniku Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Barlickiego w Łodzi. Gdy odwiedziliśmy ich w czwartek wieczorem akurat był u nich lekarz, który czuwa nad stanem zdrowia młodych lekarzy. Dwa razy dziennie wykonuje pomiary cukru we krwi i ciśnienia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Lekarze rezydenci w Łodzi rozpoczęli protest głodowy [ZDJĘCIA, FILM]

O tym, jak ważna jest jego rola podczas tego protestu przekonali się lekarze, którzy po kilku dniach przyjmowania wyłącznie płynów w trakcie protestu głodowego w Warszawie, zostali zdyskwalifikowani z dalszego uczestnictwa ze względu na stan zdrowia. Jan Czarnecki, koordynator łódzkiej głodówki, w Warszawie protestował osiem dni. Na więcej nie zezwolił mu ani jego organizm ani lekarz.

- Byłem pozbawiony sił, bardzo zmęczony, miałem trudności ze wstaniem. Lekarz głodówki od razu zareagował i zdecydował o przerwaniu przeze mnie protestu - powiedział w rozmowie z nami Jan Czarnecki, lekarz stażysta z Łodzi.

W łódzkim szpitalu protestuje na razie pięcioro medyków, ale w piątek ma dojść kolejny lekarz, a w sobotę diagnosta laboratoryjny. W innych miastach przyłączają się też m.in. ratownicy medyczni. Protest jest ogólnopolski i od początku tygodnia biorą w nim udział nie tylko rezydenci, ale i przedstawiciele innych zawodów medycznych zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych.

W czwartek (19 października) głodówkę rozpoczęli także lekarze w Lesznie, a wcześniej w Szczecinie. W kolejnych dniach dołączać mają następne miasta. Jeśli wcześniej nie dojdzie do porozumienia z rządem, a na razie na takie się nie zanosi.

Minister zdrowia i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henrykiem Kowalczykiem spotkali się w czwartek po południu z rezydentami, którym zaproponowali uczestnictwo w powołanym przed weekendem zespole ds. systemowych rozwiązań w służbie zdrowia. Zespół to pokłosie spotkania z premier Beatą Szydło.

CZYTAJ TEŻ NASZĄ ROZMOWĘ Z GŁODUJĄCYM LEKARZEM: Protest głodowy lekarzy rezydentów. "Nie jesteśmy terrorystami, jak myśli minister zdrowia"

- Państwo mają się zastanowić do jutra (piątek, 20 października - red.), czy w tej sytuacji wejść do zespołu, który powołał minister zdrowia i zawiesić, czy zakończyć tę formę akcji protestacyjnej - powiedział tuż po spotkaniu Henryk Kowalczyk.

Lekarze zapowiadali od początku, że rezygnują z udziału w komisji, która ich zdaniem, nie wniesie niczego nowego do negocjacji. W piątek o godz. 13 ma odbyć się konferencja prasowa w warszawskim szpitalu, gdzie od 2 października trwa protest głodowy. Tymczasem pierwsze spotkanie zespołu zaplanowano na godz. 10 w piątek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".

Protestujący domagają się przede wszystkim wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń. Przyznają, że do tak drastycznego kroku jakim jest głodówka, zmusił ich brak oczekiwanych zmian i negocjacji z rządem.

A ten tymczasem poinformował w czwartek (19 października), że przyjął projekt ustawy zwiększający finansowanie służby zdrowia do 6 proc. w 2025 r.

Rezydenci jednak nie zgadzają się na tak wolne zmiany. - Kluczowym jest tutaj czas dojścia do 6,8 procent PKB, który w tym momencie jest punktem spornym. I propozycja dojścia w 2025 roku do poziomu 6 procent PKB jest przez nas nieakceptowalna - stwierdził Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.

Zobacz też: Głodówka lekarzy w Łodzi. Protestują w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki