Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Możliwa ofiara gwałtu została... skazana przez sąd. Teraz śledczy ponownie oskarżyli mężczyznę

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
Proces ciągnął się w gnieźnieńskim Sądzie Rejonowym przez dwa lata.
Proces ciągnął się w gnieźnieńskim Sądzie Rejonowym przez dwa lata. Hanna Komorowska
Zaskakujący zwrot w sprawie rzekomego gwałtu w gminie Gniezno. Najpierw prokuratura oskarżyła o gwałt mężczyznę, później sąd uznał, że to dziewczyna pomówiła mieszkańca sąsiedniej wsi. I skazał... kobietę, choć ta przedstawiła nagranie, w którym potencjalny sprawca miał się przyznać do winy. Teraz nastąpił zaskakujący zwrot w sprawie i śledczy ponownie oskarżyli mężczyznę o gwałt.

Gmina Gniezno słynie z małych miejscowości, które często rozciągają się kilometrami przez pagórki, rzeki i jeziora. W jednej z takich wsi na wschodzie gminy toczy się historia rzekomego gwałtu mieszkającej tu Katarzyny. Według jej relacji, miał ją zgwałcić mieszkający w sąsiedniej wsi Marcin.

W 2017 roku kobieta zgłosiła gwałt na policję, dopiero po pięciu miesiącach od zdarzenia. Dlaczego zwlekała? Bała się, że nikt jej nie uwierzy. Ojciec Marcina, którego Katarzyna oskarża, był policjantem. Mężczyźnie postawiono zarzuty gwałtu oraz innej czynności seksualnej polegającej na pocałunku przez wsunięcie języka do ust pokrzywdzonej i wdarcia się na teren posesji. Jako dowód kobieta przedstawiła nagranie, w którym mężczyzna miał się rzekomo przyznawać do gwałtu i ją… przepraszać.

Kryminalny Poznań z lat 90. nadal kryje wiele zagadek. Oprócz głośnych, wyjaśnionych zabójstw, były też niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze porwania. Przedstawiamy 10 różnych historii z lat 90., które wydarzyły się w Poznaniu i okolicach. Część zbrodni doczekała się finału w sądzie, ale w niektórych sprawach do dzisiaj nie ustalono, co stało się z ciałami zamordowanych osób lub wyjaśniono tylko niektóre wątki. Czytaj więcej na kolejnych slajdach --->

Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...

Proces ciągnął się w gnieźnieńskim Sądzie Rejonowym przez dwa lata. Sąd, po wielu przesłuchaniach i rozprawach ostatecznie dał wiarę Marcinowi i umorzył postępowanie. Przyczyniła się do tego opinia psychologiczna, w której stwierdzono, że Katarzyna ma niedojrzałą strukturę psychologiczną.

To mógłby być koniec sprawy, lecz stała się rzecz niespotykana: prokuratura oskarżyła kobietę o składanie fałszywych zeznań – za co skazano ją na karę 3 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Po apelacji – kobiecie zmieniono wyrok na 6 miesięcy ograniczenia wolności w zawieszeniu na rok.

Katarzyna kilkukrotnie odwoływała się od wyroków. Prokurator nie wszczynał jednak postępowania, gdyż uznał, że zeznania kobiety są mało wiarygodne.

Wszystkie wydarzenia toczące się w gnieźnieńskim sądzie były szeroko opisywane w ogólnopolskich mediach z jedną tylko narracją: kobiecą. Każde zdanie nasycone było cierpieniem kobiety: rzekomej ofiary, która oskarżyła o gwałt mężczyznę. Żaden przedstawiciel mediów nie rozmawiał z mężczyzną. Nam się to udało. Dotarliśmy do zarówno Katarzyny, jak i Marcina.

Katarzyna: traktowałam go jak przyjaciela

Drobna brunetka o zielonych oczach, mieszkanka budynku, który kiedyś miał zastosowanie przemysłowe w jednej z wsi w gminie Gniezno, nie chciała spotkać się z dziennikarką „Głosu Wielkopolskiego”. Zgodziła się jedynie na krótką rozmowę telefoniczną, a za radą swojego adwokata poprosiła o autoryzację wypowiedzi.

Z rozmowy z kobietą wynikało, że Marcin i ona byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Jak twierdziła, nie wyrażała zgody na żaden stosunek seksualny. Kilkukrotnie w rozmowie padało stwierdzenie o „wtórnej wiktymizacji”, która miała jej dotknąć po tej sprawie. Słychać było, że kobieta cały czas emocjonalnie ją przeżywa. Zwracała też uwagę na rzekomy brak zrozumienia sędzi – kobiety.

Katarzyna poprosiła o autoryzację, której ostatecznie nie udzieliła, odpisując: „nie wyrażam zgody na publikację moich wypowiedzi. Proszę skontaktować się z moim prawnikiem.”

Przedstawiciel kobiety, znany warszawski adwokat, nie odebrał telefonu. Raz, drugi, trzeci. Napisał SMS-a: oddzwonię. Telefon milczał.

Wcześniej Katarzyna, wypowiadając się dla serwisu wp.pl, twierdziła, że na prośbę małżonki Marcina zerwała z nim kontakt, tuż po jego imieninach w 2016 roku. Później mężczyzna, domagając się spotkań, miał ją śledzić, jeździć za nią i ostatecznie miało dojść do gwałtu. W internecie krążą też zdjęcia, które mają przedstawiać sytuację, w której oskarżony próbuje się wedrzeć do jej domu. Fotografia ukazuje go stojącego za oknem, na drabinie. Jedna ze znanych polskich stacji telewizyjnych wyemitowała reportaż. Wystąpiła w nim tylko Katarzyna. Według nagranego materiału kobieta w obawie przed prześladowcą „miała stworzyć ze swojego domu twierdzę” – zamontować kraty w oknach i kamery.

Marcin: gwałtu nie było. Mieliśmy romans

Postawny blondyn z gęstym zarostem. Wysoki, ze spracowanymi dłońmi. Tak wygląda Marcin. We wsi, w której mieszka, ma opinię narwańca. Legendy głoszą, że niejednego chłopa, który z nim miał konflikt, z siekierą gonił. Zapytany o możliwość rozmowy zgodził się bez wahania. Warunek: obecność jego prawnika.

Rozmowa przebiega gładko. Mężczyzna, pod nadzorem gnieźnieńskiego mecenasa odpowiada zwięźle na pytania. Według niego, od 2012 roku miał romans z Katarzyną. Wielokrotnie mieli uprawiać seks za pełną zgodą obu stron. Zapytany, czy jego żonie nie przeszkadzała taka sytuacja, odpowiada: no, przeszkadzała, ale za starzy jesteśmy na rozwód. On przynosi do domu pieniądze z dużego gospodarstwa, które prowadzi, ona pracuje w lokalnej firmie, gotuje obiady i zajmuje się domem, a wcześniej (dorosłymi już) dziećmi. Ot, taki układ.

Jak zaczęła się znajomość Katarzyny i Marcina? Mieli się poznać w jej domu rodzinnym. On przyszedł do znajomego, jej ojca. To ona miała go zaczepić i zainicjować związek nieformalny.

Ich drogi się rozeszły, kiedy – jak twierdzi, po dobrowolnym stosunku seksualnym na początku 2017 roku miała go uderzyć w twarz i oskarżyć o gwałt. Wtedy, to rzekomo on zakończył tę znajomość

O domniemanym romansie mieli wiedzieć wszyscy znajomi, rodzina, sąsiedzi. W czasie rozmowy Marcin opowiadał, jak zabierał Katarzynę na polowania i bywał z nią widywany.

Skąd więc „nagłe” oskarżenie o gwałt? - Odbiło jej z pobudek feministycznych – twierdzi mężczyzna, podkreślając, że stał się celem dla skrajnie feministycznej narracji.

Skąd zatem oskarżenia o próbę wtargnięcia i zdjęcie wykonane tuż za jej oknem? Mężczyzna tłumaczy, że po pracach w lesie pojechał do Katarzyny. Miał dla zabawy wspiąć się po drabinie. Wówczas miały powstać fotografie.

Tłumaczy też skąd wzięło się nagranie, w którym miał przyznać się do gwałtu. Twierdzi, że powiedział to dla świętego spokoju, na odczepne.

Jak mówi, powodem oskarżenia o gwałt miało być to, że nie zgodził się na przekazywać Katarzynie co miesiąc określonej kwoty pieniędzy: kilku tysięcy złotych. Mówi: miałem być jej sponsorem, ale przecież nie mam takich pieniędzy.

Czy Katarzyna założyła kraty w oknach w obawie przed nim? Jak twierdzi mężczyzna, z uwagi na poprzedni, przemysłowy charakter budynku, w którym przebywała, sprawił, że zabezpieczenia przed złodziejami zawsze tam były.

Przyznaje, że jego ojciec faktycznie był policjantem, ale od kilkunastu lat jest na emeryturze.

Sąd Najwyższy: kasacja wyroku

Po nagłośnieniu sprawy, zainteresował się nią Rzecznik Praw Obywatelskich a Sąd Najwyższy uwzględnił kasację wyroku uniewinniającego Marcina. Wskazano na błędy proceduralne, niewyjaśnione niektóre kwestie, przedwcześnie wydane postanowienie. Wątpliwości SN wzbudziła także ocena dowodów, m in. nagrania, w którym mężczyzna miał przyznać się do gwałtu. W efekcie, sprawa wróciła do gnieźnieńskiego sądu a ten nakazał prokuraturze raz jeszcze przyjrzeć się sprawie gwałtu.

- Wyrok kasacyjny powoduje ponowne wszczęcie przez prokuraturę postępowania przygotowawczego. Zakończyło się ono skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Gnieźnie – potwierdził prokurator Wojciech Krawczyk.

Poproszony o komentarz dotyczący powrotu sprawy do gnieźnieńskiego sądu adwokat Marcina, Marek Bielicki odmówił wypowiedzi. Ponownie nie udało nam się skontaktować z adwokatem pokrzywdzonej Adamem Kuczyńskim.

Źródło: gniezno.naszemiasto.pl

"Rzeźnik z Wildy", "Ręcznikowy dusiciel" z Rataj, "Zimny chirurg" to przydomki psychopatycznych morderców, które wiele lat temu budziły postrach w Poznaniu. Przypominamy sylwetki seryjnych morderców, którzy na terenie Poznania dokonywali okrutnych zbrodni. Zobacz galerię ----->

Te zbrodnie wstrząsnęły Poznaniem. Historie seryjnych morder...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gniezno: Możliwa ofiara gwałtu została... skazana przez sąd. Teraz śledczy ponownie oskarżyli mężczyznę - Głos Wielkopolski

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki