5/6
Pan Sławek zaczął hodować gołębie jako chłopak...
fot. Krzysztof Szymczak

Pan Sławek zaczął hodować gołębie jako chłopak

Sławomir Rabenda, jak większość gołębiarzy, tę pasją zaraził się w dzieciństwie. Dziś, mimo że mieszka kilkaset metrów od centrum miasta, niemal przy ul. Rzgowskiej, na dachu domu ma swój gołębnik.

- Gdy się tu przeprowadziłem, to w pierwszej kolejności wyremontowałem dom, a zaraz potem wziąłem się za budowę gołębnika - mówi z dumą pan Sławek. - Wcześniej mieszkałem na Teofilowie, w blokach, więc o hodowaniu gołębi mogłem tylko marzyć.

Wychował się na Bałutach, mieszkał przy Rynku Bałuckim. Gołębie hodował ojciec, dziadek. No i stały się pasją starszego o 2,5-roku brata.

- Dzieciakami byliśmy, więc trzymaliśmy po kilkanaście sztuk mieszańców, żadnych rasowych - dodaje Sławomir Rabenda. - Teraz mam srebniaka, łódzkiego pstrego. Ten ostatni, jak nazwa wskazuje, należy pewnie do rasy stworzonej w Łodzi.

Pan Sławek, który dziś pracuje w MPK, a wcześniej wiele lat przepracował w "Optimie", nie wyobraża sobie życia bez gołębi. Pamięta, że jako chłopak, razem z bratem, jeździli po nie z Bałut na Chojny, na Czerwony Rynek. Brali ze sobą klatki, worki.

- Raz kupiliśmy gołębie, wsadziliśmy je do worka i biegliśmy do tramwaju - opowiada pan Sławek. - Spieszyliśmy się, żeby nam się te gołębie nie podusiły. I zatrzymała nas policja, a w zasadzie to była milicja... A, że nie byliśmy w tym czasie w szkole, to nas zabrali na komendę. Na szczęście mieliśmy wujka milicjanta, zadzwonił gdzie potrzeba i nas wypuścili.

Jego gołębie nie mają imion. Śmieje się, że pewnie nie starczyłoby ich w kalendarzu. Lubi za to usiąść na ławeczce i patrzeć jak jego gołębie szybują po niebie. Codziennie odwiedza go kolega, też pasjonat gołębi.

- Przyjeżdża z Radogoszcza - dodaje. - Można powiedzieć, że to nasze wspólne gołębie.

Brat pana Sławka mieszka w blokach. Ale z gołębi nie zrezygnował. Jego kolega ma działkę koło stacji Łódź-Widzew. Razem z nim hoduje tam gołębie, ale i kury, kaczki.

- Miłość do gołębi jest silniejsza niż wszystko! - zapewnia.

Z kolei Marek Żeligowski specjalizuje się w hodowli gołębi pocztowych. Jest wiceprezesem łódzkiego okręgu Polskiego Związku Gołębi Pocztowych d/s lotowych. Pochodzi z Wrocławia, ale większość swego życia spędził w Łodzi.

- Moja żona jest łodzianką, dla niej się tu sprowadziłem - dodaje.

Pamięta, że miał sześć lat, gdy pojechał pod Wrocław do cioci, siostry mamy. Tam zobaczył stojący na podwórku, na palu, gołębnik. Zakochał się w gołębiach. Gdy miał 12 lat już należał do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Nie miał jednak potem warunków, by je hodować. Wyjechał na kontrakt do Libii, by zdobyć pieniądze na dom.

- Wybudowałem go w Łodzi, na Chojnach - mówi pan Marek. - Tu mogę spokojnie hodować swoje gołębie, muszę nikogo prosić o zgodę.

6/6
To jeden z gołębi Wiesława Marciniaka...
fot. Krzysztof Szymczak

To jeden z gołębi Wiesława Marciniaka

Dziś jego gołębie zajmują pierwsze miejsca w różnych lotach konkursowych. Nigdy nie zapomni "Ślicznej". Ta samica była jednym z najlepszych jego gołębi.

- Była niezwykła - wspomina Marek Żeligowski. - Kiedyś wypuściliśmy ją w Harlingen w Holandii. Do domu miała 1120 kilometrów. Wyruszyła o siódmej rano. O godzinie 19.40 doleciała na Chojny. To niesamowity wyczyn. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Była tak zmęczona, że nie mogła ruszyć nóżkami, całe miała zdrętwiałe. Lot zajął jej 12 godzin i 40 minut. Niestety, miała osiem lat, gdy nie wróciła z kolejnego lotu. Musiała gdzieś zginąć...

Teraz pupilem pana Marka jest 5-letni "Płowy". Jeszcze nie zdarzyło się, by nie nocował w domu. Nie ważne, czy ma do pokonania 700 czy 800 kilometrów. Zawsze wraca. Innym pupilem jest "Baranek". Ma już 14 lat, ale jeszcze w ubiegłym roku bez problemów pokonywał 700 kilometrów.

Dwa lata temu odbył się tzw. narodowy lot. W niemieckim Hamm wypuszczono 30 tysięcy gołębi pocztowych z całej Polski, w tym 560 z Łodzi. Miały do pokonania 830 kilometrów.

- Z łódzkich gołębi mój pierwszy dotarł do domu - mówi z dumą Marek Żeligowski. - Kolejny był trzeci, potem piąty, ósmy, dziewiąty.

W łódzkim okręgu Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych zatrudniony jest na etacie kierowca, który jeździ do Holandii, Niemiec czy odległych zakątków Polski i tam wypuszcza gołębie. Ich właściciele czekają na nie w domu.

- Nieraz ściska w gardle, gdy widzi się w powietrzu swojego gołębia wracającego z takiego długiego lotu - zapewnia pan Marek. - Ale żeby gołąb latał to trzeba go wytrenować i mieć odpowiednią linię gołębi.

Marek Żeligowski przyznaje, że nie jest to tanie hobby. 25-kilogramowy worek karmy dla gołębi pocztowych kosztuje 56 złotych. Jeden zje 5-10 dag dziennie, a młode jeszcze więcej.

- Ale nie wyobrażam sobie życia bez gołębi - dodaje pan Marek. - Gdy tylko wstaję rano, to zaraz odwiedzam gołębnik. Tak samo jak wracam z pracy.

Hodowcy gołębi z Łodzi niepokoją się tylko, że coraz mniej młodych ludzi podziela ich pasję. Kiedy Sławomir Rabenda był na zebraniu Łódzkiego Związku Hodowli Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego, to zauważył, że większość jego członków to ludzie około 60-tki.

- Młodzi wolą siedzieć przy komputerze niż hodować gołębie - martwi się pan Sławek.

Henryk Kowalski regularnie odwiedza miejsca, gdzie dziś handluje się gołębiami. W sobotę można kupić je na "Górniaku", w niedzielę na targowisku w Zgierzu.

- W Zgierzu widzę jeszcze czasem 18-20-letnich chłopaków, którzy przychodzą kupować gołębie, w Łodzi już nie - dodaje pan Henryk. - Boję się, że za dziesięć lat nikt już nie będzie hodował gołębi w tym mieście!

Marek Żebrowski jest większym optymistą. Liczy, że jego pasję przejmą wnuki...

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Wisła Kraków zdobyła Puchar Polski! Drużyna z 1 ligi w europejskich pucharach

Łodzianie nieśli ul. Piotrkowską 123-metrową flagę państwową. Obchodzili jej święto

Łodzianie nieśli ul. Piotrkowską 123-metrową flagę państwową. Obchodzili jej święto

Polecamy

Pierwsza oprawa kibiców Wisły Kraków na finale Pucharu Polski

Pierwsza oprawa kibiców Wisły Kraków na finale Pucharu Polski

Łodzianie nieśli ul. Piotrkowską 123-metrową flagę państwową. Obchodzili jej święto

Łodzianie nieśli ul. Piotrkowską 123-metrową flagę państwową. Obchodzili jej święto

Kibice Pogoni i Wisły w drodze na finał Pucharu Polski. Dużo zdjęć

Kibice Pogoni i Wisły w drodze na finał Pucharu Polski. Dużo zdjęć