Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze - GKS Bełchatów 1:0

Paweł Hochstim
Marcin Żewłakow nie błysnął ale na jego usprawiedliwienie przemawia fakt, że nie miał dobrych podań.
Marcin Żewłakow nie błysnął ale na jego usprawiedliwienie przemawia fakt, że nie miał dobrych podań. Andrzej Grygiel
Gdyby piłkarze PGE GKS Bełchatów wcześniej zaczęli grać w piłkę, mieliby szansę na zwycięstwo w Zabrzu. Ale od początku meczu bardziej walecznym i zdeterminowanym zespołem był Górnik. Ale i tak nie nie wygraliby tego meczu, gdyby nie jeden błąd w kryciu

Do przerwy statystyki piłkarzy z Bełchatowa były katastrofalne, bo oddali zaledwie trzy strzały i w dodatku wszystkie były niecelne. O ile przed tygodniem piłkarze trenera Macieja Bartoszka mogli pocieszać się, że choć zagrali słabo, to jednak pokonali Lechię Gdańsk, o tyle w sobotnie popołudnie takiego usprawiedliwienia znaleźć nie mogli.

Zabrzanie spisują się w tym sezonie zaskakująco dobrze, ale wcale nie musieli wygrać z zespołem z Bełchatowa. Od pierwszych minut przewaga należała do piłkarzy trenera Adama Nawałki, ale dobrych sytuacji bramkowych nie było. Łukasz Sapela pewnie wyłapywał strzały z dalszej odległości i dośrodkowania, a raz - w 40 minucie - piłka wylądowała na poprzeczce po tym, jak Daniel Sikorski chciał przelobować Sapelę. Bełchatowianie właściwie nie atakowali, a jedyny godny odnotowania strzał wykonał w 32 minucie Kamil Poźniak. Piłka przeszła jednak obok słupka.

- Mecz nam się nie układa. Po przerwie musimy wyjść z większym zaangażowaniem - mówił Janusz Gol po pierwszych czterdziestu pięciu minutach. I właśnie Gol - po raz drugi z rzędu - mógł zostać bohaterem Bełchatowa. W 60 minucie grający przeciętnie Tomasz Wróbel popisał się świetnym dośrodkowaniem, a Gol, zupełnie nieatakowany, z kilku metrów posłał piłkę obok bramki. Gdyby dobrze trafił głową, Adam Stachowiak nie miałby żadnych szans.

- To był mecz do pierwszej bramki i było to widać. Szkoda, że Janek nie wykorzystał tej okazji - żałował po meczu Bartoszek. Bełchatowski trener pięć minut wcześniej także przeżył rozczarowanie, bo najpierw szansę na gola miał Marcin Drzymont, a gdy obrońcy zablokowali jego strzał, piłkę próbował dobijać Zlatko Tanevski. Zrobił to jednak fatalnie i Stachowiak złapał piłkę.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o sytuacje bramkowe bełchatowian. Tym bardziej, że atakujący niemal non-stop górnicy czuli, że mogą mieć kłopoty ze zdobyciem gola, więc postawili na stałe fragmenty gry. Całymi seriami wykonywali rożne, aż wreszcie - po czternastym - zdobyli gola. Najlepszy na boisku były piłkarz ŁKS Mariusz Magiera świetnie dośrodkował, a Tomasz Zahorski wyprzedził obrońców i pięknym strzałem głową dał zabrzanom prowadzenie.

- Dyktowaliśmy warunki w tym meczu i chyba nikt nie ma wątpliwości, że wygraliśmy zasłużenie - mówił bohater Górnika. Miał rację, co przyznawali nawet bełchatowianie.

- Górnik był dzisiaj zespołem lepszym, a my mieliśmy problemy przede wszystkim z utrzymaniem się przy piłce - narzekał Maciej Małkowski. Zarówno on, jak i Wróbel - tak chwaleni po pierwszych meczach tego sezonu - zagrali słabiej. Ale można ich usprawiedliwić, bo trudno wymagać od niektórych piłkarzy, by w każdym meczu byli najlepsi. Szkoda, że w sobotnie popołudnie w Zabrzu nikt ich w roli liderów ataku nie zastąpił.

Słabsza gra skrzydłowych od razu przekłada się też na słabszą grę Marcina Żewłakowa, który zdobył w tym sezonie cztery gole, w tym trzy po idealnych asystach właśnie Wróbla i Małkowskiego. Żewłakow tylko raz zagroził Stachowiakowi, ale uderzył z woleja nad bramką. W drugiej połowie miał z kolei szansę, by zagrozić, ale oddał zbyt lekki strzał po ziemi. Dziesięć minut przed końcem świetnym rajdem popisał się debiutujący w Bełchatowie Jeremiah White, podał do Dawida Nowaka, a ten wystawił piłkę na szesnasty metr, gdzie czekał Żewłakow. Ale to właśnie wtedy strzelił zbyt lekko.

- Czekaliśmy na swoje okazje z tym meczu, ale niestety, nawet gdy one były, to nie umieliśmy ich wykorzystać - mówił Bartoszek.

W końcówce jego podopieczni rzucili się do dość rozpaczliwych ataków, wbijając często piłkę w pole karne i licząc na szczęście. Tym razem jednak szczęścia nie było i bełchatowia-nie nie zdołali wyrównać. Tuż przed końcem meczu Małkow-ski dośrodkował piłkę w pole karne z wolnego, ale Mate Lacić nie trafił w bramkę.

- Atakowaliśmy do ostatnich minut, ale bez rezultatu - narzekał Bartoszek.

Bełchatowski trener nie zdecydował się na wystawienie od pierwszej minuty Dawida Nowaka, który już tydzień temu zagrał 45 minut w spotkaniu z Lechią. W Zabrzu też usiadł na ławce rezerwowych, ale na boisku pojawił się później, niż tydzień temu, bo dopiero w 63 minucie. Decyzja Bartoszka mogła dziwić, bo w meczu z Lechią słabiej wypadł Poźniak, ale w Zabrzu i tak wybiegł w podstawowej jedenastce. I tym razem spisał się przeciętnie.

- Uważam z wprowadzaniem Dawida do gry, bo doskonale pamiętam, że jeszcze niedawno był kontuzjowany. Myślę nie tylko o wyniku, ale i o zdrowiu zawodników - tłumaczył Bartoszek.

- Wejście Nowaka bardzo wzmocniło siłę uderzenia drużyny Bełchatowa, dzięki czemu w końcówce było ciekawiej - mówił Nawałka. Występem Nowaka nie można się jednak zachwycać, bo ani razu poważnie nie zagroził bramce Stachowiaka, a przecież jest piłkarzem, który - w najwyższej formie - potrafi sam przesądzić o losach meczu. Tej najwyższej formy ''Dawidek'' jeszcze nie osiągnął.

Nie ma jednak wątpliwości, że bełchatowski trener, mimo porażki, może być zadowolony z gry Wojciecha Jarmuża, który zastąpił kontuzjowanego Jacka Popka, oraz debiutu Amerykanina White'a. Jarmuż zaczął nerwowo, ale później grał bardzo dobrze, a White - choć pojawił się na boisku dopiero w 78 minucie - popisał się jednym kapitalnym rajdem i pokazał, że jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Już widać, że będzie idealnym konkurentem dla Wróbla i Małkowskiego, bo najlepiej czuje się grając na skrzydłach. Zarówno White, jak i Jarmuż pokazali, że Bartoszek może na nich stawiać. I nie musi się bać, że go zawiodą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki