Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gospodarstwa z regionu radomskiego zajmujące się produkcją papryki już zaczynają bankrutować. Koszty produkcji wyższe niż ceny

Janusz Petz
Janusz Petz
Plantatorzy papryki z powiatu przysuskiego: od lewej: Piotr Zesławski z miejscowości Bąków w gminie Rusinów i Marcin Bednarek z miejscowości Grabowa w gminie Potworów.
Plantatorzy papryki z powiatu przysuskiego: od lewej: Piotr Zesławski z miejscowości Bąków w gminie Rusinów i Marcin Bednarek z miejscowości Grabowa w gminie Potworów. Tadeusz Klocek
Plantatorzy papryki wyliczyli, że minimalny koszt produkcji kilograma papryki wynosi co najmniej 4,5 złotego. Tymczasem już na początku sezonu paprykowego niektóre sieci handlowe proponują cenę 3 złotych za kilogram. Pierwsze gospodarstwa rolnicze w regionie radomskim już zaczynają bankrutować.

Pierwsze bankructwa w radomskim zagłębiu paprykowym - jednym z największych w Europie

W gminach na wschód od Radomia, ze względu na sprzyjający mikroklimat, jest prawdziwe zagłębie paprykowe, jedno z najbardziej znaczących obszarów uprawy tego warzywa w Europie. Szacuje się, że w naszym regionie produkuje się około 100 tysięcy ton różnych odmian i kolorów tego warzywa.

Papryka jest masowo uprawiana w gminach powiatów radomskiego, przysuskiego i białobrzeskiego - głównie to Przytyk, Potworów, Klwów, Radzanów i Stara Błotnica. Stąd pochodzi około 85 procent krajowej produkcji tego warzywa.

Papryka uprawiana jest u nas w ponad  2 tysiącach gospodarstw, w ponad 50 tysięcy tuneli foliowych i na powierzchni blisko 600 hektarów.

Uprawom sprzyja mikroklimat idealny do uprawy warzyw ciepłolubnych i wyższe w stosunku do sąsiednich obszarów temperatury, a także odpowiednia gleba. 80 procent wyprodukowanej papryki to warzywa konsumpcyjne, które trafiają na rynek pierwotny, czyli do sieci handlowych i na rynki hurtowe. Natomiast pozostałe 20 procent papryki trafia do przetwórstwa. W naszym regionie warzywa uprawiane są wprawdzie pod osłonami, ale wyłącznie na naturalnej glebie. W wielu krajach sadzonki są „wtykane” nie w glebę, ale w tak zwane białe podłoże. Nie ma tam co prawda patogentów, ale i tak są na przykład w powietrzu. Gleba w przeciwieństwie do białego podłoża „żyje”, są tam grzyby, owady. Uprawa glebowa jest trudniejsza, ale też bliższa naturze i w sumie „zdrowsza”. Białe podłoże tworzone jest na bazie na przykład włókniny kokosowej, keramzytu, pelitu, a nawet czasami węgla drzewnego. Podłożem są czasami worki torfowe.

Marcin Bednarek z miejscowości Grabowa w gminie Potworów w powiecie przysuskim ma jedno z najnowocześniejszych gospodarstw paprykowych w Polsce. Plantacja ma 3,5 hektara, ale pod jednym dachem, pod podwójną folią pneumatyczną z napompowaną powierzchnią między warstwami folii. Cały obiekt ma 7,5 metra wysokości, bardzo dobrą izolację termiczną, pozwalającą na wyjście z produkcją już wczesną wiosną i uniknięcie skutków pierwszych przymrozków.

- Mam jeden z pierwszych takich obiektów w Polsce. Inwestując podejmowałem duże ryzyko. Tak sobie wymyśliłem i zdecydowałem, że będę produkował paprykę praktycznie cały rok – mówi Marcin Bednarek. Już 1 stycznia wysiewa się pierwsze nasiona, na początku marca sadzonki wysiewane są do gruntu.

- Nie trzeba chyba nikogo przekonywać jak bardzo drożeją nawozy. Woreczek nawozu, który kosztował 40 złotych już jest za 200 złotych. Ale weźmy też pod uwagę koszty robocizny. Jeszcze niedawno było to 8 złotych za godzinę, teraz 20 złotych. To jest bardzo ciężka praca i trudno znaleźć chętnych. Tam jest bardzo gorąco. My nie możemy czekać aż się ochłodzi, musimy tam być codziennie – od 4 rano, z południową przerwą i do godziny 22. Jesteśmy zmuszeni pracować siłami samej rodziny – mówi Marcin Bednarek.

Obecny problem polskich plantatorów związany jest też z sezonowością. Na polskim rynku plantatorzy rywalizują z producentami z Hiszpanii. Tyle, że na Półwyspie Iberyjskim kończy się sezon, producenci z Hiszpanii pozbywają się ostatnich warzyw i na finiszu sezonu dają niższe ceny. Takie warzywa trafiają między innymi do Polski, są mieszane z polskimi paprykami lepszej jakości i trafiają do marketów ograniczając możliwości sprzedażowe naszych producentów, którzy właśnie rozpoczynają sezon i zgodnie z całorocznym cyklem liczą teraz na najbardziej atrakcyjne ceny.

- Niestety markety kupują ostatnie warzywa w Hiszpanii i stawiają nas pod ścianą. Aż 95 procent naszej sprzedaży odbywa się przez markety sieciowe, małe sklepy się nie liczą, nie mamy szansy sprzedać tego w inny sposób – mówi Marcin Bednarek.

Apel do sieci handlowych wystosowało Zrzeszenie Producentów Papryki: „Producenci papryki z polskiego zagłębia paprykowego w powiatach: przysuskim, radomskim i białobrzeskim zwracają się do dystrybutorów skupowych, sieci handlowych oraz klientów detalicznych. Wzywają do podjęcia wspólnych działań w celu ratowania polskiej produkcji. Apelują  o wzajemne poszanowanie pracy, nakładów oraz wskazanie minimalnej ceny opłacalności produkcji jak również o podjęcie wspólnych działań aby branża mogła przetrwać. Zdaniem polskich producentów  sztuczne zniżanie cen doprowadzi do zwiększenia importu, a w konsekwencji wzrost ceny dla konsumentów i dostarczenia im produktów o niższej jakości m.in. z Turcji, Hiszpanii, Holandii lub Włoch. Według polskich producentów po zdziesiątkowaniu polskiej produkcji grozi nam upadek całej gałęzi rolnictwa – uprawy warzyw ciepłolubnych pod osłonami. Problem dotyczy nie tylko papryki ale również fasolki, ogórków, pomidorów, cukinii, bakłażanów oraz pozostałych warzyw ciepłolubnych. Eliminacja z rynku dobrego polskiego produktu spowoduje również podcięcie podstaw bytu tysiącom rodzin utrzymujących się z tej działalności”.

Papryki zrobiło się za dużo na rynku również powodu wygaszenia praktycznie eksportu na rynki wschodnie, w tym przede wszystkim do Rosji.

Według Marcina Bednarka już są pierwsze bankructwa gospodarstw uprawiających paprykę. - Ludzie rezygnują z uprawy, szukają gdzieś pracy na etacie. Zostają już tylko pasjonaci – mówi Marcin Bednarek.

Zrzeszenie Producentów Papryki widzi możliwości interwencji państwa, również na zliberalizowanym rynku, gdzie decydują prawa podaży i popytu. Ale dla rolników są także obszary, gdzie pomoc państwa jest uzasadniona i możliwa bez względu na przywoływane prawa rynkowe. Takim problemem jest woda, a ściślej mówiąc studnie głębinowe. To jest bardziej zabezpieczenie w wodę niż podstawowe źródło dla gospodarstw paprykowych. Rolnicy radzą sobie z wodę korzystając zazwyczaj z własnych źródeł – sadzawek, małych stawów, rzek, studni, rowów melioracyjnych. Metr kwadratowy upraw tunelowych wymaga 4 litry wody w ciągu doby. Przez 7 miesięcy jest to już ponad 800 litrów na jeden metr kwadratowy uprawy, chociaż pod koniec sezonu w październiku rośliny są już mniej podlewane. - Studnie głębinowe były budowane „lata wstecz”. Nikt nie myślał o operatach wodno – prawnych. Poza tym teraz za używanie takiej wody trzeba płacić. Dwa lata temu próbowaliśmy coś zrobić w sprawie abolicji dla producentów, którzy korzystają z takiego źródła, bo sprawa legalności takiego poboru nie jest uregulowana. Ówczesny minister rolnictwa, ale też prezydent RP zapewniali nas, że będzie stworzona specustawa, która ureguluje ten problem. Czekamy już drugi rok i nic nie jest uregulowane – mówi Mirosław Łuska, prezes Zrzeszenia Producentów Papryki.

To ważna sprawa, bo zalegalizowana studnia daje podstawy do dostępu do infrastruktury wodnej w formie dotacji w wysokości 100 tysięcy złotych. Za takie pieniądze można zorganizować cały system dostarczania wody do uprawy, nie tylko wody, ale też pożywek. Wielu rolników zwyczajnie nie stać nawet na zapłacenie opłat administracyjnych związanych z pozwoleniami dotyczącymi zużycia wody.

We wtorek, 26 lipca przed marketem Aldi przy ulicy Mireckiego w Radomiu protestowali plantatorzy papryki z powiatów przysuskiego, radomskiego i białobrzeskiego. Pisaliśmy o tym:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki