Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grabarczyk: mnie nie zabrakło odwagi [WYWIAD]

Redakcja
Cezary Grabarczyk
Cezary Grabarczyk Bartek Syta/polskapresse
Minister Cezary Grabarczyk: nigdy dotąd do Łodzi i regionu nie trafiły pieniądze na kolej, drogi i lotnisko, tak duże jak teraz. Miałem wpływ na większość tych decyzji. Z ministrem infrastruktury, rozmawia Marcin Darda.

W Łodzi, w swoim okręgu wyborczym, chętnie się Pan chwali sukcesami, a w telewizyjnej debacie o infrastrukturze nie wziął Pan udziału. Dlaczego?
TVN skierował zaproszenie do sztabów wyborczych i to sztaby decydowały, kto wystąpi w imieniu komitetu wyborczego. Temat określono jako "infrastruktura i rozwój regionalny", dlatego wybór był między minister Elżbietą Bieńkowską a mną. Wybór padł na piękniejszą część Platformy.

Skoro to była decyzja sztabu, to idealnie wpisała się w logikę, według której premier Tusk chce Pana schować na czas kampanii, tak jak pisała "Rzeczpospolita".
Ten, kto śledzi uważnie to co się w tej chwili dzieje w infrastrukturze, wie, że uczestniczę w wielu spotkaniach. W ubiegłym tygodniu byłem na Podkarpaciu, dwa tygodnie wcześniej w Trójmieście, gdzie wybudowano nowoczesny port kontenerowy.

Mówi Pan chętnie tylko o swych sukcesach. O porażki trzeba Pana dociskać.
Mówimy o tym wszyscy, ale najpierw opowiadamy o sukcesach. Gdy ta lista dobiega końca, przychodzi czas na to, co nie wyszło. Ja z reguły staram się także mówić o przyczynach tych trudniejszych sytuacji, by uniknąć problemów w przyszłości.

Pan opowiadał, że chińskie konsorcjum Covec, które opóźniło budowę A2, było sprawdzane, a potem okazało się, że wcześniej zniknęli z placu budowy w Krakowie. No to co to za "sprawdzenie"?
No tak, ale kiedy się to okazało?

Gdy Chińczycy nie płacili już podwykonawcom na A2.
Czyli dopiero w 2011 r. taka informacja dotarła do nas z Krakowa. Covec był sprawdzany. Umowa i postępowanie przetargowe było precyzyjnie weryfikowane, także przez Krajową Izbę Odwoławczą, która orzekła, że procedura przebiegła zgodnie z prawem. Nie było możliwości wpływania na to rozstrzygnięcie, tylko wybór Covec wchodził w grę.

Na początku kadencji nie wahał się Pan wymienić kierownictwa GDDKiA. Ale układ w PKP Pan zabetonował. Dopiero premier po zimowej porażce z rozkładami jazdy wymógł czystki. Dlaczego wcześniej zabrakło Panu odwagi?
Nie zabrakło mi odwagi, bo w samym zarządzie PKP SA wprowadziłem dwie zmiany. Zarząd PKP Cargo został wymieniony w 80 proc., spółka Telekomunikacja Kolejowa ma całkowicie nowy zarząd, zmiany były także w Polskich Liniach Kolejowych. Jeśli mówimy, że dziś dokonaliśmy skoku, jeśli chodzi o modernizacje infrastruktury kolejowej i dworców, to jest to efekt współpracy z zarządem PKP SA. To oni zdiagnozowali, że nie będzie nigdy spółki stać na finansowanie modernizacji dworców. Zapadła decyzja: część dworców, tych, które dawały podstawy do budowania komercyjnych projektów, będziemy realizować w systemie publiczno-prywatnym, jak dworzec w Katowicach, Poznaniu czy dworzec Warszawa Zachodnia. Ale mniejsze dworce, bez potencjału komercyjnego, muszą być remontowane przez państwo. To dlatego zmieniliśmy ustawę o transporcie kolejowym i dziś możemy modernizować 70 dworców. Część z nich została już oddana, jak Radomsko, Pabianice czy Zgierz i Widzew. Także projekt zakupu nowego taboru był przygotowywany przez stary zarząd PKP SA. Uzasadnione pretensje mogliśmy mieć o to, że nie dołożyli należytej staranności przy opracowywaniu rozkładu jazdy w grudniu 2010 r. i dlatego ponieśli konsekwencje.
Ale co nam z modernizacji torów i nowych dworców, skoro do pociągów nadal trzeba wsiadać przez okna, bo przewoźnik podstawia zbyt mało wagonów. Jak długo jeszcze?
To się zmieni, wówczas gdy zlikwidujemy stare długi PKP. Gdy rozpoczynałem kadencję na stanowisku ministra, długi PKP przekraczały 6,5 mld zł. Taki partner jest niewiarygodny, nie może zaciągać kredytów na zakup nowego taboru. Na dziś ten dług zredukowano do 5 mld zł. To ciągle jest balast, ale mimo to znaleźliśmy sposób, by sfinansować zakup Pendolino. Montaż tych pociągów już się zaczął, będą obsługiwały linię z Gdańska przez Warszawę do Krakowa i Katowic, ale tabor zwolniony z tej linii, obsłuży inne. Przygotowujemy dwa nowe projekty zakupu taboru, m.in. nowoczesne, klimatyzowane i piętrowe wagony na linię Warszawa - Łódź, bo jest to jedna z bardziej dochodowych linii w kraju. W przyszłym roku ten zakup powinien być sfinalizowany.

A czy w przyszłym roku będzie Pan nadal ministrem infrastruktury?
Porozmawiamy o tym po wyborach. Dziś rozliczamy się z tego, co zostało wykonane, przedstawiamy plan na kolejne 4 lata i dłuższą perspektywę, bo budżet UE to 7 lat. Rząd postawił sobie cel, by wywalczyć 300 mld zł, a tylko część tej sumy będzie przeznaczona na infrastrukturę. Mam nadzieję, że nie mniejsza niż teraz.

Ale czy Pan po tej fali krytyki jeszcze chce kończyć misję?
Myślę, że i moi wyborcy wezmą to pod uwagę. Dotąd do Łodzi i regionu nie trafiły pieniądze na kolej, drogi i lotnisko, tak duże jak teraz. Miałem wpływ na większość tych decyzji.

Jak Pan skomentuje sondaż RMF FM, który dał Panu sześć proc. poparcia, a niższemu na liście ministrowi Krzysztofowi Kwiatkowskiemu trzy razy więcej?
Pogratulowałem Krzysztofowi tak dobrej prognozy i ucieszyłem się, bo ten wynik gwarantuje dla listy PO przynajmniej pięć mandatów, a chcemy walczyć o szósty. Ten dobry wynik Krzysztofa pokazuje, że to jest możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki