Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźne pożary w Łódzkiem wywołane przez burze z piorunami

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Ochotnicza Straż Pożarna Łódź-Wiskitno
Pioruny wywołały groźne pożary, w wyniku których spaliły się budynki gospodarskie, a w nich krowy, siano i ziarno. Od gromu stanęła też w płomieniach potężna sterta słomy w polu. Do takich dramatycznych wydarzeń doszło podczas sobotnich burz w Łodzi, Wilkszycach pod Sieradzem i Dębowej Górze pod Kutnem.

Najgroźniejszy pożar wybuchł w Wilkszycach, gdzie od uderzenia pioruna spaliła się murowana obora, a w niej sześć krów. Straty oszacowano wstępnie na 200 tys. zł.

- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 17.15 - informuje oficer dyżurny PSP w Sieradzu. - Przed przybyciem strażaków właściciel zdołał wyprowadzić na zewnątrz 33 sztuki bydła mlecznego. Sześciu krów nie udało się uratować. Zwierzęta padły w środku budynku. Akcja gaśnicza trwała prawie osiem i pół godziny. Udział wzięło w niej 13 zastępów strażackich, czyli 63 strażaków. Udało się uratować mienie warte około. 60 tys. zł.

Wcześniej, o godz. 13.30, groźny pożar wybuchł na ul. Bronisin na obrzeżach Łodzi. W wyniku burzy z piorunami zapaliła się stodoła ze zbiorami. Sytuacja była o tyle groźna, że tuż obok stała obora, a w niej znajdowały się owce. Na szczęście właściciel gospodarstwa, który potem pomagał strażakom gasić pożar, szybko wyprowadził zwierzęta z zagrożonego budynku, tak że nic im się nie stało.

Tymczasem wezwani strażacy przystąpili do gaszenia stodoły. Podali na nią cztery strugi wody i jedną – profilaktycznie – na pobliską oborę.

- Strażacy gasili pożar w aparatach tlenowych. Spaliło się dwie trzecie stodoły, a w niej siano i słoma. Było tam tez ziarno, które zostało zalane w wyniku akcji gaśniczej. Straty oszacowano wstępnie na 20 tys. zł – mówi aspirant Tomasz Paszek z Komendy Miejskiej PSP w Łodzi.

Akcja gaszenia trwała dwie godziny. Wzięło w niej udział 11 zastępów liczących ponad 40 strażaków.

Potężny, widoczny z daleka pożar miał miejsce w Dębowej Górze. Od uderzenia gromu po godz. 17 zapaliła się w polu wielka sterta z belami słomy. Szacuje się, że mogło być ich aż tysiąc. W akcji gaszenia wzięło udział 21 zastępów zawodowych i ochotniczych. Straty wyliczono na około 60 tys. zł.

Od uderzenia pioruna zapaliło się też drzewo w Woli Stępowskiej pod Łowiczem. Na miejsce wysłano druhów z OSP w Kiernozi.  Okazało się, że płonęła topola. Jej pień płonął od środka, dlatego drzewo zostało ścięte i polane wodą.

- W sobotę w regionie łódzkim pojawiły się burze stacjonarne, co oznacza, że „wisiały” one nad poszczególnymi miejscowościami, gdzie zanotowano uderzenia piorunów zapalających. To czysty przypadek, że doszło do serii groźnych pożarów – zapewnia pasjonat pogody Jarosław Turała.

Wyjaśnia, że w poprzednich burzach większość wyładowań atmosferycznych miała miejsce między chmurami, a teraz pioruny uderzały w ziemię. Stąd pożary. W tym tygodniu ma być spokojniej, co oznacza, że burze stacjonarne najpewniej ominą region łódzki.

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki