Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Justyński: W budżecie obywatelskim liczy się jakość, nie tylko ilość wniosków

Matylda Witkowska
Grzegorz Justyński, dyrektor Biura ds. Partycypacji Społecznej Urzędu Miasta Łodzi. Jego komórka zajmowała się technicznym przygotowaniem i obsługą tegorocznego budżetu obywatelskiego
Grzegorz Justyński, dyrektor Biura ds. Partycypacji Społecznej Urzędu Miasta Łodzi. Jego komórka zajmowała się technicznym przygotowaniem i obsługą tegorocznego budżetu obywatelskiego Maciej Stanik
Budżet obywatelski to nie wybory, w których obowiązują sztywne reguły. Możemy bardzo ułatwić głosowanie, ale w zamian opieramy się na społecznym zaufaniu - mówi Grzegorz Justyński, dyrektor Biura ds. Partycypacji Społecznej UMŁ, w rozmowie z Matyldą Witkowską.

Głosowanie na budżet obywatelski jest zakończone, głosy podliczone. Wybiera się Pan na zasłużony urlop?
Ale jeszcze nie zakończyliśmy całej procedury! Czeka nas jeszcze opublikowanie końcowego raportu. Chwila na oddech będzie wtedy, gdy wybrane wnioski zostaną przez radę miejską przegłosowane i przeprocedowane przez odpowiednie wydziały. Z urlopem będzie trudno, bo już siadamy do prac nad nowym budżetem obywatelskim.

Tak szybko?
Rozpoczęliśmy przygotowania do ewaluacji tegorocznego budżetu. Chcemy przyjrzeć się mu jeszcze na gorąco i zobaczyć, co można usprawnić. Cała procedura trwała 6,5 miesiąca. W tym roku chcemy mieć więcej czasu, choćby na analizę projektów i prace Doraźnej Komisji weryfikującej wnioski.

To kiedy będzie kolejne głosowanie?
Jeszcze za wcześnie by o tym mówić...

Może uda się, by najważniejsze sprawy nie wypadały latem...
Tak, to był jeden z problemów tegorocznego budżetu. Chcemy też, by późną jesienią, gdy wypadają wybory samorządowe, wybory do jednostek pomocniczych i europarlamentu łodzianie nie musieli już mieć budżetu na głowie. Wakacje też są momentem trudnym ze względu na urlopy.

Czyli głosowanie w czerwcu?
Proszę mnie nie pytać. Ja budżet organizuję i obsługuję, natomiast decyzja zapadnie na pewno po konsultacjach, m.in. z zespołem, który opracował zasady budżetu czy doraźną komisją ds. budżetu obywatelskiego. Oczywiście też weźmiemy udział w dyskusji, bo mamy mnóstwo doświadczeń od tzw. kuchni.

I co z tej obserwacji kuchni wynika?
Chcemy ułatwić mieszkańcom głosowanie, bo i nam samym też ułatwi to pracę. Myślimy o uproszczeniu wniosku i karty do głosowania. Będziemy analizować frekwencję w dotychczasowych punktach do głosowania. Bardzo dobrze sprawdziły się domy kultury i biblioteki, może w tym kierunku pójdziemy, a odejdziemy od miejsc stricte urzędowych. Coraz większy nacisk trzeba będzie położyć na dostępność formy elektronicznej, bo jest łatwa i prosta w obsłudze. Teraz był jeden mobilny punkt do głosowania, można ich zrobić więcej. Ale forma papierowa nadal musi oczywiście obowiązywać.

Głosowanie elektroniczne chyba się łodzianom spodobało...
Wyraźnie widać, że mieszkańcy wolą głosować w sposób dla nich wygodny. A ponieważ są to konsultacje, a nie wybory, podczas których obowiązują sztywne reguły, możemy im to umożliwić. Wybór głosowania przez internet to niekoniecznie wygodnictwo. Dla niektórych przemieszczenie się jest problemem: w tygodniu nie mają czasu, a jeśli tak jak w tym roku w niedzielę głosowania jest ładna pogoda, to ludzie wolą wyjechać.

To może głosowanie elektroniczne jest receptą na niską frekwencję np. w referendach?
Myślę, że stworzenie takiej możliwości na pewno dałoby dobre efekty.

Jeśli chodzi o projekty, to w nowym głosowaniu warto byłoby doprecyzować ich opisy? Czytając je nie zawsze wiedziałam, o co autorom chodziło...
W każdym punkcie do głosowania można było poprosić o możliwość dotarcia do całego formularza wniosku. Formularz liczył kilka stron, więc gdybyśmy chcieli wywiesić 759 głosowanych wniosków na ścianie to musielibyśmy chyba wynająć halę sportową. Zastanawiamy się nad tym, jak ma wyglądać nowy formularz wniosku. Po pierwsze ograniczymy liczbę znaków w tytule. W tej edycji mieliśmy tytuł, który zajmował pół strony. I nie mogliśmy go obciąć, bo to był tytuł projektu. Drugą częścią formularza będzie krótki opis, a trzecią całość wniosku dla kogoś, kto będzie chciał dokładnie zapoznać się z treścią.

Całe formularze da się wrzucić do sieci?
To nie jest tylko problem techniczny, to jest problem danych osobowych. Wniosek zawiera przecież listę osób, które go popierają. Na potrzeby budżetu zgłosiliśmy tę sprawę do Głównego Inspektora Danych Osobowych. Wnioski możemy więc udostępniać tylko w częściach. Jeśli ktoś chciał dotrzeć do autorów, musieliśmy uzyskać ich zgodę na podanie kontaktu.

W Poznaniu całe projekty były w sieci...
Gdy wniosków mamy 908 to pojawiają się też problemy techniczne. Ale cały czas nad tym myślimy. Trzeba wypośrodkować pomiędzy możliwością dostępu a uniknięciem problemów natury prawnej.
W tym roku wniosków było ponad 900. Gdy za rok wniosków będzie dwa, trzy, cztery razy więcej, to też dacie radę?
Nie wiem. Musimy być na to przygotowani. Bo czy mamy zrezygnować z budżetu obywatelskiego? To chyba jasne, że nie. Zależy nam nie tylko na ilości, ale i na jakości wniosków. Dlatego myślimy o wprowadzeniu regulacji, które może nie ograniczałyby liczby wniosków, ale je łączyły. Na przykład, by grupy mieszkańców pracujących nad projektami łączyły je. W tym roku mieliśmy dwa identyczne wnioski dotyczące banku czasu:, jeden na skalę lokalną, drugi ogólnołódzką. To można połączyć. Etap promocji budżetu mamy już za sobą, wchodzimy w etap edukacji i informacji.

Jak to ma wyglądać?
W tym roku zależało nam, by wypromować budżet. Ale teraz ogromna liczba osób już wie, na czym on polega. Można więc dać wytyczne dla realizatorów nowego budżetu, by w kampanii były działania edukacyjne i warsztatowe, na przykład wykorzystujące istniejącą infrastrukturę lokalną.

Tworząc punkt kontaktowy dla robiących projekty?
Na przykład. W trakcie kampanii sprawdził się punkt konsultacyjny prowadzony przez organizacje pozarządowe, które tę kampanię realizowały. Podczas głosowania świetnie nam się współpracowało z placówkami miejskimi w terenie. Nie ma przeszkód by taka placówka w budżet obywatelski angażowała się już wtedy, gdy tworzone są projekty: udostępniła swoje pomieszczenia, zaprosiła lokalnych liderów i organizacje pozarządowe. Bardzo często takie instytucje już działają na rzecz lokalnych społeczności.

Wróćmy jeszcze do tegorocznego budżetu. Czemu od razu nie podano całych wyników głosowania? Dlaczego z raportem trzeba czekać?
Raport to nie tylko lista wniosków. To szereg dokumentów, dotyczących całej procedury, odbytych spotkań informacyjnych, rozliczenie organizacji pozarządowych organizujących kampanię informacyjną... To, co najbardziej mieszkańców ciekawiło, czyli zadania wybrane ujawniliśmy wcześniej.

Nie można było wydrukować listy wszystkich zadań? Po wyborach wywiesza się listy kandydatów z liczbą głosów...
Ale to nie są wybory, tylko konsultacje społeczne. Nie ma czegoś takiego jak wywieszenie listy. Każde konsultacje kończą się opublikowaniem raportu. Nie listy wyników, nie rankingu, ale właśnie raportu.

I nie było też list wyborców...
Mogliśmy zawęzić liczbę głosujących do list wyborców, czyli osób 18-letnich i zameldowanych w Łodzi. Ale to zupełnie inny kierunek, który obraliśmy. Dlaczego tylko osoby zameldowane mają głosować, a nie mieszkające i pracujące w Łodzi?

Żeby zweryfikować, kto głosuje?
Chodzi nam o to, by maksymalnie dużo osób, które wiążą swoje życie z miastem mogło się wypowiedzieć.

A jeżeli będą mieć obawy, że ich głosy zostały ukradzione?
Tylko ok. 20 osób zgłosiło takie zastrzeżenia. To margines w stosunku do całości. Jeśli ideą budżetu obywatelskiego jest to, by maksymalnie dużo osób mogło się wypowiedzieć. Jak mantrę powtarzam zasady budżetu obywatelskiego, który się opiera na społecznym zaufaniu. Jeśli byśmy chcieli iść w kierunku kontroli, to cała procedura trwałaby o wiele dłużej. Nie zastanawiam się jak jeszcze mógłbym skontrolować mieszkańca, czy on to on. Jestem zdania, że czynności kontrolne powinny mieć swoje granice. Z mojego doświadczenia i rozmów z profesjonalistami wiem, nie ma takiej możliwości, by uniknąć wszystkich prób nieuczciwości.

Po zakończeniu głosowania były skargi?
Mieliśmy jeden zarzut, że nie był spełniony warunek tajności głosowania, bo w punkcie nie było specjalnej budki, czyli zapewnionej tajności głosowania. Powtarzam jednak, że to nie były wybory! Jest tak, jak przy normalnych konsultacjach, gdzie jest dostępny formularz i każdy może go wypełnić i złożyć w sekretariacie jakiegoś wydziału. A ponieważ w tych konsultacjach spodziewaliśmy się dużego zainteresowania, stworzyliśmy sieć punktów, do których można było przynieść formularz. A skoro można go było przynieść, to można go było pobrać, a skoro pobrać to i wysłać elektronicznie... Przy zwykłych konsultacjach można zgłosić swoją uwagę, podpisać oświadczenie że ponosi się odpowiedzialność za to co się napisało. Przyjmujemy, że ktoś, kto to przyniósł i podpisał oświadczenie, ponosi za nie odpowiedzialność.

A co nowego jeszcze może nas czekać w przyszłym roku?
Zastanawiamy się, czy utrzymać podział na projekty ogólnołódzkie i rejonowe. Czy w ogóle utrzymać rejonizację? Może lepiej umożliwić głosowanie nie tylko na projekty w miejscu zamieszkania, ale też np. tam gdzie do szkoły chodzą nasze dzieci? Zastanawiamy się też, czy zmienić liczbę głosów, czy zachować. Te wszystkie decyzje będziemy podejmować w najbliższych miesiącach.

Rozmawiała Matylda Witkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki