Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Nita: Nie wyobrażam sobie przerwania prac na trasie W-Z [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Grzegorz Nita: Z perspektywy czasu widzę, że w dyskusji na temat Nowotargowej pojawiło się zbyt wiele emocji, także negatywnych
Grzegorz Nita: Z perspektywy czasu widzę, że w dyskusji na temat Nowotargowej pojawiło się zbyt wiele emocji, także negatywnych Grzegorz Gałasiński/archiwum
Rozmowa z Grzegorzem Nitą, dyrektorem Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, rozmawia Marcin Darda.

Boi się Pan, że straci robotę?

A dlaczego?

Taka łódzka tradycja: jak jest nowy wiceprezydent od dróg, to zazwyczaj wymienia szefa Zarządu Dróg i Transportu.

Nie widzę związku w tym momencie.

To przecież Marek Cieślak, dziś właśnie wiceprezydent od dróg, rzekł kiedyś filozoficznie: "Spieszmy się kochać dyrektorów ZDiT, tak szybko odchodzą".

Nie przywiązuję wagi do stwierdzeń, które nie zostały wypowiedziane w związku z moją osobą. Mnie zatrudnia pani prezydent Zdanowska i nic mi w tej chwili nie wiadomo, by miała zajść jakaś zmiana na stanowisku dyrektora ZDiT.

Niektórzy bardzo by tego chcieli. Przecież to ZDiT szacował wartość przetargu na kolejne etapy modernizacji trasy W-Z. Między oczekiwaniami ZDiT a tym, co zaproponowali uczestnicy przetargu, wyszło 114 mln zł różnicy. Można się pomylić, ale aż o 114 mln zł?

Wielokrotnie mówiłem, że przetargi mogą mieć różne rezultaty. Są przetargi, gdy oferty są niższe, są też takie, gdzie są o wiele wyższe. Przy rozstrzyganiu przetargu na remont ulicy Inflanckiej też mieliśmy oferty wyższe mniej więcej o ten sam wskaźnik procentowy od wyceny szacunkowej. Jeśli chodzi o wartość szacunkową projektu, to przecież szacowanie wartości nie następuje w ostatnim momencie przed ogłoszeniem przetargu. Jest to proces długotrwały. Od wniosku o dofinansowanie poprzez stworzenie dokumentów aplikacyjnych typu studium wykonalności lub program funkcjonalno-użytkowy do podpisania umowy o dofinansowanie upływają nawet dwa lata. Zatem te wartości, które są szacowane w danym momencie, mogą się zmienić, gdy dochodzi do przetargu, a na tę chwilę nie ma podstaw, by to zmieniać. Stąd się biorą te różnice. Gdy sobie przypomnimy pierwszy przetarg na trasę W-Z, to wtedy też oferty przebijały znacznie szacowaną wartość.

O 160 mln zł. Czyli można zaryzykować tezę, że teraz ZDiT, mijając się o 114 mln zł, jednak się rozwija i jest coraz bliższy rzeczywistości?

Ale wtedy nie było etapowania. Teraz mamy trzy etapy: odcinek widzewski od ulicy Kilińskiego na Olechów, odcinek retkiński od alei Włókniarzy na Retkinię oraz system sterowania ruchem. Te trzy etapy dały nam wartość wyższą od szacunków o te 114 mln zł.

Wiceprezydent Marek Cieślak powtarza, że inwestycja zagrożona nie jest. Brakujące pieniądze ma wyłożyć Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju Regionalnego. To pewne?

Już wcześniej, zanim oferty zostały otwarte, pani prezydent wystąpiła do ministerstwa o podniesienie poziomu dofinansowania tej inwestycji. Jest obecnie taka możliwość w programie infrastruktura i środowisko, czyli podniesienie dofinansowania na maksymalny poziom, do 85 procent wartości inwestycji. Taki wniosek został złożony. Po otwarciu ofert został uzupełniony o informacje z ofert.

Czyli złożyliście ten wniosek w ciemno...

Tak, ale wniosek nie był uzasadniony cenami. To była prośba o rozważenie możliwości, ponieważ takich decyzji ministerstwo nie podejmuje z dnia na dzień. Teraz, po otwarciu ofert, wniosek został zaktualizowany o ceny ofertowe. My musimy tę inwestycję zrealizować w całości, nie tylko tę część, która jest realizowana obecnie, na którą jest podpisana umowa.

Może w takim razie opozycja z SLD miała rację i trzeba było zacząć tę inwestycję od Retkini i Widzewa, części inwestycji niebudzących oporów, tak jak tunel w centrum miasta?

Od tych "bocznych" części zacząć nie mogliśmy. Zaczęliśmy od robót w centrum, dlatego że ta część jest najtrudniejsza technologicznie i z tych właśnie przyczyn technologicznych jest najdłuższa do wykonania. Na pozostałych odcinkach mamy do czynienia głównie z pracami torowymi. Nie ma tam prac związanych z budową ścian szczelinowych czy z budową obiektów mostowych, takich, których proces technologiczny jest długotrwały. Gdyby było tak, że zaczynamy od Retkini i Olechowa, to dziś bylibyśmy w fazie rozstrzygania przetargu na odcinek centralny, a to oznaczałoby niemożliwość zakończenia prac przed końcem 2015 roku, a co za tym idzie także rozliczenia dofinansowania unijnego, co oznaczałoby przepadek tych pieniędzy.

Czytaj dalej na drugiej stronie

Uspokajacie, że ministerstwo dołoży brakujące miliony. A jeśli tego nie zrobi? Jaki jest plan B?

Nie mogę dopuszczać innej opcji niż podniesienie poziomu dofinansowania. Według pani prezydent Zdanowskiej i wiceprezydenta Cieślaka, z rozmów prowadzonych w ministerstwie wynika, że podniesienie poziomu dofinansowania nastąpi, zatem ja w tej chwili robię to, co do mnie należy: sprawdzam oferty pod względem formalnym i merytorycznym, bo inaczej traciłbym czas. Teraz czekamy na decyzję ministerstwa.

Ale skoro przewidujecie różne scenariusze, czego dowodem jest fakt, że spodziewaliście się znacznie wyższych ofert od szacunków, to teraz nie bierzecie pod uwagę scenariusza, że ministerstwo pieniędzy nie da? Co wtedy? Koniec roboty?

To absolutnie nie wchodzi w grę. Część centralna będzie zakończona, a jeżeli by nie było możliwości zwiększenia dofinansowania przez ministerstwo, trzeba będzie szukać innych źródeł. Jednak unieważnienie przetargu i rozpisanie następnego niewiele by dało, ponieważ trudno przewidywać, że w kolejnym przetargu pojawiłyby się niższe oferty, chociażby z tego względu, że czas na zrealizowanie tej inwestycji byłby jeszcze krótszy. Nie mogę założyć innego czasu realizacji i kolejnego przetargu, bo zawsze się to wiąże ze zwiększeniem ryzyka wykonawcy, a zatem i zwiększeniem ceny ofert jeszcze bardziej.

Ale czas tracicie już teraz, czekając na decyzję w sprawie dofinansowania. Umowy z wykonawcami miały być podpisane na przełomie marca i kwietnia, zatem raczej się nie uda.

Ale na razie nie ma żadnego opóźnienia, ponieważ od otwarcia ofert minęło zaledwie kilka dni. Proces sprawdzania tego typu ofert, zawierających tak wiele aspektów formalnych, prawnych i technicznych, nie trwa kilka dni. Tych ofert jest po trzy na każdą część zamówienia, sprawdza je sztab ludzi, dla których nie jest to jedynym zadaniem, zatem nawet dziś trudno powiedzieć, kiedy ten proces się zakończy. Może się przecież okazać, że będziemy uczestników przetargu wzywać do uzupełnień ofert bądź wyjaśnień, co zresztą przewiduje procedura prawa zamówień publicznych i często jest wręcz normą. Dopiero wtedy, po weryfikacji tego, co złożą oferenci, można dokonać ostatecznej oceny i przystąpić do rozstrzygnięcia przetargu. Ten proces potrwa nawet kilka tygodni. Ale o opóźnienia nie ma się co obawiać, także względem dotacji unijnej. To nie jest tak, że inwestycja rozliczana jest po zakończeniu robót, a podczas jej trwania nic się nie dzieje. Rozliczenia z pieniędzy unijnych są dokonywane sukcesywnie, za każdy kwartał i w zależności od tego, jaki jest "przerób" prac. Refundacja na konta miejskie wpływa na bieżąco, w transzach kwartalnych. Końcowe rozliczenie dotyczy tylko ostatniego etapu inwestycji, a nie całości. Tak się dzieje przy wszystkich inwestycjach dofinansowanych przez Unię Europejską. Zapewniam, że czasu na rozliczenia nam nie zabraknie.

Zapytam jeszcze o rozwiązanie problemu ulicy Niciarnianej. Pojawiło się kilka wariantów obejścia soczewki wodnej, ale żaden z nich nie był doskonały. Potem pojawił się pomysł przejścia pod torami kolejowymi, wyjście najlepsze. Kiedy dowiemy się, co z tym dalej będzie?

Jest to wielce prawdopodobne rozwiązanie, chociaż na sto procent nie mogę w tej chwili przesądzać tej sprawy. Gdy tę pewność będę miał, wtedy powiem. Natomiast nad tym rozwiązaniem w PKP Polskich Liniach K olejowych trwają prace i są bardzo zaawansowane.

Wiceprezydent Radosław Stępień na odchodne z Urzędu Miasta rzucił, że projekt budowy ulicy Nowotargowej między Tuwima a Piłsudskiego to jego porażka, bo nie potrafił przekonać do niego radnych. Pan w tym temacie też stracił wielkiego sojusznika. Co dalej z Nowotargową na tym odcinku?

Na razie w budżecie przywrócono tytuł na opracowanie dokumentacji projektowej, a jesteśmy w końcowej fazie przygotowywania tej dokumentacji. Na tę chwilę tak to wygląda. Czas pokaże, jak ta sytuacja się rozwinie.

Ale chyba nie przed wyborami?

Tego nie wiem. Nigdy nie byłem politykiem i nie zamierzam nim zostać. Patrzę na to w innym kontekście. Na dziś opracowujemy projekt, musimy brać pod uwagę także zapisy innych dokumentów. Zdania co do tego odcinka Nowotargowej nie zmieniłem, ale z perspektywy czasu uważam, że w tej dyskusji na temat tego odcinka Nowotargowej pojawiło się zbyt wiele emocji, także negatywnych. Zwolennicy i przeciwnicy tej inwestycji po prostu okopali się na swoich pozycjach. Zdania są podzielone, ale wiele dokumentów wskazuje na taką, a nie inną konieczność obsługi komunikacyjnej tego obszaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki