Wedle Kaczmarka, "modlitwa o coś złego, jest sama w sobie grzeszna", z czego wynika, że nawet w obecnej postaci UE jest syntezą wszelakiego dobra, więc każdy Polak powinien ją podziwiać i miłować jak kiedyś ZSRR, bo jeśli tego nie robi, to grzeszy.
Trudno się takiemu Kaczmarkowi dziwić. Dla niego UE jest krynicą wszelakiego dobra. Jako europoseł ma za nic prawie 8 tysięcy euro pensji, nie licząc boków i gwarantowanej emerytury. Gdyby UE padła, pewnie miałby coś, co pospolicie wyraża słowem na literę "g".
Tymczasem, kiedy Kaczmarek każe nam kochać UE w obecnej postaci, Robert Schuman, jeden z ojców założycieli wspólnej Europy, przewraca się w grobie na myśl, co z jego idei uczynili biurokraci i inne euroszkodniki. Za jego czasów wspólnota rozkwitała, praca szukała ludzi, a ludziom żyło się coraz lepiej, mimo że czasy były trudne, bo powojenne.
Dziś jest na odwrót: ludzie szukają pracy, bo przez coraz wyższe podatki i inne chore pomysły praca ucieka z Europy, np. do Chin. Europa żyje na kredyt. Niedawno Eurostat podał, że przeciętne zadłużenie rządowe państw "siedemnastki", stanowiących trzon wspólnej Europy, przekroczyło 90,6 procent PKB.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?