Propozycja padła na sobotnim panelu dyskusyjnym programu "Szkoła bez przemocy" w podstawówce nr 175. Przewodniczący MRM nie ukrywa, że myśli o zapisaniu pomysłu jako apelu do dorosłych radnych i urzędników.
Być może Wirskiemu pomysł telefonu do pedagoga przyszedł do głowy z własnego podwórka. W XXIV LO na tym stanowisku pracuje Alan Lipczyński. - Uczniowie znają prywatny numer mojej komórki. Chodzi o młodzież, z którą często zastanawiam się nad rozwiązaniem ich problemów w szkole. Ale jeżeli cokolwiek dzieje się po lekcjach, jestem gotowy do rozmowy - mówi Lipczyński. Co, jeśli chęć na telefoniczną pogadankę poczuje uczeń, który do tej pory nie kontaktował się z pedagogiem? - Ma prawo uzyskać mój numer w sekretariacie liceum - mówi Lipczyński. Na jego komórkę przed wakacjami dzwoniła maturzystka.
- Brakowało jej ciepła i wsparcia ze strony rodziców. Udało się, jest teraz na studiach - wspomina Alan Lipczyński. Jednak pedagog z XXIV LO ma stałą zasadę. Po takiej rozmowie telefonicznej na spotkanie w cztery oczy umawia się tylko w budynku szkoły.
- Jestem młodym pedagogiem. Nie chcę prowokować zarzutów o molestowanie seksualne - mówi Lipczyński.
A, jak przyznaje Dorota Szafran, wicedyrektor wydziału edukacji magistratu, na tym punkcie rodzice są wyjątkowo wyczuleni. Czego przykładem może być historia psychologa z łódzkiego stowarzyszenia "Start", który w IX LO prowadził warsztaty obejmujące kontrowersyjne zajęcia z dotyku.
D. Szafran cieszy się, że obecna Młodzieżowa Rada Miejska wydaje się bardziej kreatywna od poprzedników z kadencji 2007/2008. Ale pomysł telefonu do psychologa czy pedagoga trochę by zmodyfikowała. - Nie powinniśmy udostępniać prywatnych numerów, bo co, jeśli pracownik szkoły będzie chciał akurat pobyć z małżonkiem? - pyta Szafran. Zapowiada, że miasto mogłoby pomyśleć o służbowym, przechodnim telefonie i dyżurach przy nim najbardziej uznanych specjalistów w mieście. - Jeśli uda się takich wytypować, bo, moim zdaniem, to środowisko cierpi na brak autorytetów - mówi urzędniczka.
Inna wersja projektu, do przemyślenia, to opublikowanie w internecie grafiku dyżurów pracowników szkół przy "wspólnej" komórce. Tak, by uczeń wiedział, że telefonując dodzwoni się do specjalisty z własnej placówki albo rejonu.
Jednak Alan Lipczyński sądzi, że lepszy efekt przyniesie propozycja Jakuba Wirskiego.
- Nie powinniśmy służyć pomocą tylko przez cztery godziny pobytu w szkole. Bycie pedagogiem nie kończy się po opuszczeniu jej murów - mówi Lipczyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?