Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hanna Zdanowska: budowałam Łódź z wielkiej płyty

Piotr Brzózka
Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, pracowała w budowlance. Na zdjęciu - wizyta w rewitalizowanej elektrociepłowni EC1.
Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, pracowała w budowlance. Na zdjęciu - wizyta w rewitalizowanej elektrociepłowni EC1. Dziennik Łódzki/archiwum/Jakub Pokora
Od pierwszego wykopu do oddania kluczy mijał rok. Jak wyglądała technologia budowy z wielkiej płyty? Ile wytrzymają łódzkie bloki? Z Hanną Zdanowską, prezydentem Łodzi z doświadczeniem na placu budowy wielkiej płyty, rozmawia Piotr Brzózka.

Przyłożyła Pani rękę do powstania kilku bloków z wielkiej płyty w Łodzi. Jak się wtedy budowało?

Przede wszystkim szybko. Najważniejsza była liczba oddanych rocznie "izb mieszkalnych". Działo się to nie tylko w Łodzi, przecież wielka płyta zdominowała nowoczesne - w cudzysłowie - budownictwo w całej Polsce. W tym systemie budowano też w Niemczech i innych demoludach. Ta technologia umożliwiała niskonakładowe i bardzo szybkie budowanie dużej liczby mieszkań. Proces inwestycyjny trwał kilka miesięcy. Od zrobienia pierwszego wykopu po oddanie kluczy mieszkańcom mijał najwyżej rok. Niewiele myślało się o takich rzeczach, jak oszczędność energii cieplnej czy ekologia. Liczył się efekt w postaci liczby oddanych mieszkań. Na budowie wielkiej płyty spędziłam pięć lat. Były momenty przyjemne, kiedy oddawaliśmy klucze mieszkańcom, były też tragiczne. Jak wtedy, kiedy w bloku 214 na Retkini wybuchł gaz i na moich oczach ten budynek złożył się jak domek z kart. Pamiętam też wybuch w wieżowcu przy ul. Florecistów. Owszem, jedna ściana wyleciała, ale budynek przetrwał, konstrukcja była stabilna.

Te przypadki dowodzą przeciwstawnych tez. To jaka jest prawda o wielkiej płycie: jest mniej wytrzymała, niż tradycyjne konstrukcje, czy przeciwnie?

Zależy od siły wybuchu i tego, w którym miejscu do niego doszło, a także od jakości wykonawstwa. W bloku 214 siła wybuchu była tak ogromna, że jakkolwiek by był postawiony, to nic by nie pomogło.

Porozmawiajmy o wykonawstwie. Pewnie książkę można byłoby napisać?

Wszystko zależało od nadzoru, czy kierownicy mieli świadomość ewentualnych konsekwencji. Dla mnie szkołą życia był tamten wybuch. Moi pracownicy po takim przejściu nie zrobiliby żadnej fuszerki. Natomiast mówiąc generalnie - owszem, widziałam, czym się uszczelniało stolarki okienne. Zresztą jak odebrałam własne mieszkanie w wielkiej płycie, to sukcesywnie wydłubywałam to wszystko: gazety, butelki i inne rzeczy, które tam lądowały i były później taką masą pokrywane. Bo to nawet nie była zaprawa cementowo-wapienna. Natomiast jeśli chodzi o rzecz najważniejszą, czyli elementy łączące wielką płytę, to spałabym spokojnie. Nie byłam typowym majstrem budowlanym, zajmowałam się instalacjami, ale ponieważ moje instalacje były spuszczane specjalnymi pionami sytuowanymi w narożnikach, to zwracałam uwagę na zbrojenia. I moim zdaniem nie wyglądało to źle.

O zbrojenia martwiono się od początku.

Zastanawiano się, jak długo przetrwają, a właściwie jak długo wytrzymają spawy, łączenie zbrojeń. Płyty miały wprawdzie frezowania i wchodziły jedna w drugą, ale frezowania nie są w stanie utrzymać konstrukcji. Dlatego miejsca, gdzie spawano z sobą zbrojenia, były kluczowe, jeśli chodzi o trwałość bloków z wielkiej płyty.

Chodzi o korozję?

Przede wszystkim. Stal jest zżerana przez rdzę. Choć jeśli była zastosowana dobra stal, to można być pewnym, że przetrwa to jeszcze lata. Kiedy budowano w Łodzi wille i pałace, wszyscy myśleli, że to przetrwa 20-30 lat. Stoją do dziś. Tak samo będzie z wielką płytą. Beton się nie skruszy. To nie był zresztą sam beton, to były określone frakcje różnych kruszyw, które wymieszane stanowiły całą konstrukcję. Istotą jest wytrzymałość zbrojeń. Wierzę, że spółdzielnie na bieżąco monitorują ich stan.

Czy położenie odpowiedniej warstwy styropianu załatwia sprawę, jeśli chodzi o zabezpieczenie zbrojeń przed korozją?

Na pewno w jakimś zakresie tak. Pytanie, jak jest kładziony styropian. Jeśli jest prawidłowa izolacja, również od góry, jeśli woda nie dostaje się między styropian i ścianę, nie wchodzi w pory, to zgadzam się - jest super. Ale jeśli styropian jest położony źle, wówczas tworzą się idealne warunki, żeby wilgoć weszła na wieki wieków. Zwłaszcza że styropian utrudnia przewietrzania. To ważne, bo pręt zbrojeniowy może być nawet mokry, ale nie zacznie korodować tak szybko, jeśli jest przewietrzany.

Pamięta Pani, co mówiono kiedyś na temat żywotności wielkiej płyty?

Na początku mówiono, że 30 lat. Kiedy ja budowałam w latach osiemdziesiątych, to było 50-60 lat. Ale to nie były uwarunkowania technologiczne, myślę że nikt wtedy nie prowadził badań, ile i w jakich warunkach przetrwa spaw zbrojeń. Wielka płyta miała być elementem przejściowym. Chodziło o to, żeby budować szybko, zakładano przy tym, że za kilkadziesiąt lat te budynki zostaną wymienione na lepsze, społeczeństwo zrobi się zamożniejsze. Na Zachodzie tak się już dzieje. Wielkie blokowiska obumierają, powstają slumsy.

A co z naszymi blokowiskami? Jeśli nie teraz, to za 30 czy 50 lat pewnie jednak zaczną się składać. Albo nadzór budowlany każe rozbierać. Jak takich domów będzie kilka tysięcy, to zrobi się wielki problem społeczny.

Myślę, że to będzie następowało sukcesywnie, to będzie proces i to odbywający się w dalekiej przyszłości, której my nie doznamy. Nie będzie tak, że bloki będą się składać, jak domki z kart. Na Teofilowie wiele lat temu wypadła przecież jedna ze ścian, ale odrestaurowano budynek i nic się z nim dzieje. Na pewno to wszystko nakłada na właścicieli nieruchomości obowiązek bieżącego monitoringu, powtarzania co jakiś czas ekspertyz stanu technicznego. Natomiast właścicielami coraz częściej są wspólnoty. Pytanie - co wtedy, gdy wspólnota dowie się, że budynek nie nadaje się do dalszego użytkowania?

No właśnie, co wtedy? Problem zostaje na na barkach prywatnych osób?

Tak, to jest własność prywatna. Wspólnota to cząstki własności gruntu plus cząstki własności budynku.

I co miasto na to?

Miasto nie ma prawa się odnosić do prywatnej własności. Na pewno w takiej sytuacji zaistniałby ogromny problem społeczny. Ale mam nadzieję, że do tego czasu wiele się zmieni. W Chinach na przykład takie procesy już teraz następują. Blokowiska są wyburzane, powstają nowe, piękne domy.

Ciężko będzie sprzedać mieszkanie w blokach do wyburzenia.

Gdyby doszło do takiej sytuacji na skalę masową, to będzie już problem ogólnopaństwowy, trzeba będzie myśleć o rozwiązaniach prawnych na szczeblu Sejmu. To są hipotetyczne dywagacje, bo dotyczą czasów bardzo odległych, ale na pewno wtedy będą potrzebne decyzje umożliwiające na przykład uruchomienie specjalnych ścieżek kredytowych dla takich osób albo jakichś sposobów dofinansowania. Nie naszą winą jest, że kiedyś wymyślono taki system budowlany. Ale powtarzam, że dziś nie ma się co martwić. Cieszę się, że spółdzielnie zaczęły dbać o swoje mienie. Jeżeli będzie właściwie sprawowany nadzór budowlany, to mieszkańcy mogą spać spokojnie. Następne pokolenia również. Zresztą być może już niedługo będą zupełnie inne technologie. Może już niedługo będą materiały wiążące dużo mocniej od stalowych łączeń. Wystarczyłoby je wstrzyknąć między płyty i po problemie.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki